Czy naziści zbudowali latające spodki?

Według wielu źródeł naziści rzeczywiście pracowali nad jednostkami w kształcie spodków /Świat na dłoni /materiały prasowe
Reklama

​Niemieccy naziści w trakcie swojej ery terroru zabili miliony ludzi. Z drugiej strony rozwinęli też wiele nowych technologii. Do najbardziej kontrowersyjnych należą latające spodki, które są stałym przedmiotem teorii spiskowych. Jak było z tymi latającymi maszynami?

Jeszcze przed wybuchem wojny naziści rozpoczęli prace nad nowymi technologiami, które pomogłyby im osiągnąć zwycięstwo. I właśnie ta początkowa przewaga technologiczna pozwoliła Niemcom szybko zaatakować inne kraje europejskie. Według niektórych dokumentów niemieccy inżynierowie pracowali nad maszynami latającymi już od 1922 roku. Pierwszy projekt wyszedł od Viktora Schaubergera. Maszyny te miały służyć jako "kule świetlne" z możliwością śledzenia samolotów alianckich i dekoncentrowania załogi.

Wydaje się to niewiarygodne, ale istnieją zeznania naukowców, którzy pracowali nad tymi maszynami, oraz pilotów wojsk alianckich latających w latach 1941-1945. A jak dokładnie wyglądały spodki? Miały składać się z trzech dysków, przy czym dolny i górny obracający się w przeciwnych kierunkach, tworząc elektromagnetyczne pole rotacyjne. Niektórzy teoretycy konspiracyjni są przekonani, że Niemcy wykorzystali do dziś nieznaną zasadę antygrawitacji.

Reklama

Ten alternatywny napęd, który nie wymagał paliw kopalnych, został opracowany przez niemieckiego naukowca Hansa Kohlera. Latający dysk Hauneba III miał już zasięg orbitalny i mógł latać w kosmos. Po wojnie w archiwum znaleziono nawet zdjęcie specjalnego skafandra oraz plany gigantycznego statku kosmicznego Andromeda. Jak mogli wymyślić taką ponadczasową technologię? Według niektórych źródeł Niemcy znaleźli instrukcje produkcji tych maszyn w pozaziemskiej bazie na Antarktydzie.

Niektórzy badacze mówią o tajnej nazistowskiej firmie Vril, która ich zdaniem miała kontakt z obcą cywilizacją z konstelacji Aldebaran. Stamtąd dostała plany napędu antygrawitacyjnego, który rzekomo pozwolił przenieść się do innych wymiarów. Według poszukiwaczy tajemnic pod nadzorem SS zbudowano kilka takich maszyn. Jedna z nich miała 71 metrów średnicy i latała z 32-osobową załogą przez osiem tygodni bez przerwy.

Wiele teorii dotyczy idei mówiącej o tym, że maszyny te były produkowane w podziemnych fabrykach. Jedna z nich nawet podobno znajdowała się pod czeską Pragą. Potwierdzają to zeznania i rysunki spodka o nazwie Bellonzo wykonane przez włoskiego inżyniera Giuseppe Bellonza. Jego pierwszy i ostatni lot testowy miał odbyć się 14 lutego 1945 roku. Udało mu się jednak wykonać jedynie trzymetrowy skok na wysokości jednego metra. Był napędzany przez wyjątkowo cichy silnik, opracowany przez Viktora Schaubergera.


Mówi się, że wszystkie te maszyny trafiły na Antarktydę, gdzie naziści zbudowali swoją tajną bazę, do której najważniejsi przywódcy przenieśli się po wojnie. To nie przypadek, że w 1947 roku Amerykanie wysłali ogromną wojskowo-naukową wyprawę na ten kontynent, aby ją znaleźć. 

Według tajnych dokumentów wyprawa u wybrzeży została zaatakowana przez tajemnicze latające obiekty o okrągłym kształcie, przez co jeden z okrętów wojennych został zatopiony. Inne alternatywne bazy miały znajdować się głęboko w lasach amazońskich i na północnym wybrzeżu Norwegii. Do dziś jednak nie znaleziono na to dowodów, dlatego latające spodki pozostają przedmiotem spekulacji.

Po wojnie projektant Giuseppe Belluzzo opublikował teksty opisujące tajne technologie. Wkrótce po tej publikacji Rudolph Schriever przyznał, że był zaangażowany w rozwój spodków podczas wojny. Na te informacje zareagowała firma Avro Canada w 1953 roku i rozpoczęła prace nad okrągłym odrzutowcem VZ-9-AV Avrocar, który powinien być zdolny do prostopadłego startu i lądowania. 

Na wysokości 3000 metrów miałby rozwinąć prędkość 480 km/h. Armia USA zleciła budowę poddźwiękowego samolotu, który mógłby zostać wykorzystany do wywiadu i transportu żołnierzy, jednocześnie znajdując się poza zasięgiem radarów. Haunebu miał na swoje czasy bardzo rewolucyjny samolot, który miał mieć możliwość zatrzymania się praktycznie na miejscu. Naziści chcieli go użyć do zaskoczenia przeciwnika.

Typ VZ-9-AV Avrocar był samolotem w kształcie dysku o średnicy 5,5 m z dwiema osobnymi kabinami, opracowanym przez kanadyjską firmę Avro Canada jako tajny projekt podczas zimnej wojny. Samolot miał być w stanie lądować i startować prostopadle. Początkowo producenci chcieli, aby maszyna osiągała prędkość 2400 km/h, ale podczas testów osiągnęła jedynie 56 km/h na wysokości 90 cm nad ziemią. 

Na linii produkcyjnej zbudowano dwa prototypy, jeden do testów w tunelu aerodynamicznym NASA w Kalifornii, a drugi do lotów testowych. W lutym 1959 roku rząd kanadyjski przestał wspierać ten projekt, co wpłynęło na kryzys firmy Avro Canada, która oficjalnie porzuciła projekt.

***Zobacz także***

Treści popularno-naukowe z miesięcznika Świat na Dłoni wydawnictwa Amconex

Świat na Dłoni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy