HISTORIA | Piątek, 13 września 2019 (11:15)
Podczas II wojny światowej jedynie Związek Radziecki i Stany Zjednoczone nie posiadały wyspecjalizowanych w dywersji jednostek morskich. Największe doświadczenie w ich budowaniu miała włoska Regia Marina, której konstruktorzy już w czasie I wojny światowej wybudowali wolnobieżną torpedę "Mignatta". Za jej pomocą przeprowadzono pierwszy atak dywersyjny w historii - zatopiono zacumowany w porcie Pola (obecnie chorwacka Pula), austro-węgierski pancernik "Viribus Unitis". Po Wielkiej Wojnie wiele państw nadal prowadziło badania nad torpedami i pojazdami podwodnymi specjalnego przeznaczenia. Także Polska nie pozostawała w tyle.
1 / 6
W Polsce prace nad torpedami wolnobieżnymi zaczęły się w połowie lat 30-tych. Prototypy miały około 8 metrów długości, 3,6 metra szerokości i ważyły niecałe 430 kilogramów, w tym 200 kilogramów materiałów wybuchowych. Zostały zbudowane na podstawie francuskiej torpedy kalibru 550 mm, w które były uzbrojone polskie okręty podwodne typu "Wilk" i niszczyciele "Wicher". Pilot torpedy mógł się uratować opuszczając pojazd tuż przed uderzeniem w cel. Choć szanse przeżycie były minimalne. Pierwszy raz w kręgach Kierownictwa Marynarki Wojennej zrobiło się głośno o torpedach samobójczych w połowie 1937 roku, kiedy mat rezerwy Stanisław Chojecki napisał w liście do marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, że w razie wybuchu wojny jest on gotów poświęcić swoje życie dla ojczyzny jako żywa torpeda. List wywołał szok i postanowiono go nie upubliczniać.
Źródło: domena publiczna