Andrzej Sapkowski: Netflix mnie nie słucha. To dlatego Wiedźmin jest... słaby?
Czyżby Andrzej Sapkowski znalazł bardzo typowy dla siebie sposób reklamowania nadchodzącej książki z uniwersum Wiedźmina? Na to wygląda, bo postanowił nieco ponarzekać na Netflixa i jego międzynarodowy hit.
Andrzej Sapkowski to człowiek, który nie ma w zwyczaju gryźć się w język i zawsze mówi dokładnie to, co chce powiedzieć. Często znajduje się przez to w ogniu krytyki, bo skoro sprzedajesz za bezcen prawa do marki producentowi gier, zupełnie nie wierząc w jego sukces, to potem nie powinieneś narzekać, że ktoś cię oszukał i ciągać go po sądach. Ale jak wiadomo, Wiedźmin od CD Projekt stał się tak wielkim międzynarodowym hitem i w grę zaczęły wchodzić tak ogromne pieniądze, że pisarz schował dumę do kieszeni i postanowił narazić się tłumom fanów.
Teraz zaś doszedł do wniosku, że czas ponarzekać na Netflixa i jego Wiedźmina, bo... czemu nie? Najpierw zdecydował się skomentować plany streamingowe giganta dotyczące dalszego rozwijania serii Wiedźmin poza serialami aktorskimi, nazywając je po prostu "kolejnymi rzeczami, które pozwolą mu płacić czynsz", a później opowiedzieć o swoich relacjach z Netflixem. Jak informuje Hollywood Reporter, Andrzej Sapkowski jasno dał do zrozumienia, że firma poza wysłaniem kasy, w ogóle nie poświęca mu uwagi.