Duży w Maluchu: Ekskluzywny Menel
Ekskluzywny Menel, czyli Kamil Pawelski - jeden z najpopularniejszych polskich blogerów dał się namówić na przejażdżkę białym Maluchem z Filipem Nowobilskim. Takiej rozmowy z pewnością się nie spodziewaliście!
Filip Nowobilski: Przyjechałem do Warszawy bez moich najbardziej reprezentatywnych ciuchów. Nie wiem czy w ogóle będziesz chciał ze mną rozmawiać.
Kamil Pawelski: Ale co rozumiesz przez "najbardziej ekskluzywne ciuchy"?
Muszę cię teraz zgasić i powiedzieć: to ja tu jestem dziennikarzem!
- W temacie mody daję ludziom wolność. Ona jest tylko uzupełnieniem naszego życia. Chyba że zajmujesz się nią zawodowo. Ale z drugiej strony idąc na wesele nie założysz na nie trampek, chociaż... też można.
Ty pewnie byś tak zrobił, bo lubisz bawić się konwencją. Nie chciałbym jednak rozmawiać z tobą o tym, o czym rozmawiają inni. Zastanawiam się natomiast czy kategoryzujesz w jakiś sposób innych ludzi patrząc na ich ubiór?
- Nie kategoryzuje, ale ubiór buduje pierwsze wrażenie. Nauczyłem się tego, aby nikogo nie kategoryzować bez względu na to jak wyglądają i czym się zajmują w życiu.
Skoro się nauczyłeś, to kiedyś tak miałeś...
- Wiesz co, trochę tak. Oceniałem ludzi, ale przez inne pryzmaty. Kategoryzowałem ich na dobrych i złych.
I tych dobrych jest więcej?
- Staram się mieć samych dobrych ludzi wokół siebie.
Prowadzisz biznes, robisz w internecie różne rzeczy. To branża, która nie zawsze jest łatwa i przyjemna. Jak radzisz sobie z kontrahentami, którzy chcą cię wykorzystać?
- Nikt mnie nie chce wykorzystywać...
Termin płatności minął, ktoś nadal nie przelał ci pieniędzy - wiesz o czym mówię.
- Mam od tego swojego agenta. Dzięki temu nie mam problemów.
Dobrze, że o tym powiedziałeś. Chciałbym, aby ludzie, którzy wciąż nie traktują Internetu serio zrozumiały, że tworzą się w nim prawdziwe grupy producenckie. Kto jeszcze pomaga ci w tym wszystkim?
- Pomaga mi brat, który jest moim fotografem, moja dziewczyna, która jest grafikiem i agencja, która wspiera mnie PR-owo i pod kątem menadżerskim. Jest jeszcze mój kumpel informatyk. To faktycznie jest biznes. Bloga zakładałem dla zajawki. Ale życie dało mi możliwość, abym na nim zarabiał. Dlatego dbam o to, aby wszystko było jak najbardziej profesjonalne. To mój obowiązek.
Menel, a jednak daje pracę innym. Wspomniałeś, że pomaga ci dziewczyna. Chyba trudno jest wam rozdzielić pracę od życia osobistego?
- Jest. Pamiętaj, że oboje pracujemy jako freelancerzy. Stawiamy mocną granicę między życiem zawodowym, a prywatą. Gdybyśmy pracowali na etacie byłoby na mimo wszystko trudniej. Mamy różne obowiązki.
Czy twoja druga połówka bywa o ciebie zazdrosna? Powiedziałeś mi przed wywiadem, że jedna z fanek poprosiła cię o przesłanie jej w kopercie kilku włosów z brody...
- To było związane z moją książką, ale wróćmy do zazdrości. Zaufanie jest podstawą w związku. Nie mogę pozwolić sobie, aby zranić moją dziewczynę.
Z dziewczyną tworzycie team biznesowy, jest twoją partnerką. Jest na pewno twoim fundamentem, ale chyba nie jedynym.
- Jest nim również wiara.
To szeroko rozumiane pojęcie.
- Wiara w Boga. Jestem chrześcijaninem. I ten temat jest ważny w moim życiu. Nie znaczy to jednak, że jestem fanatykiem.
A jak ty się do kościoła ubierasz? W takie spodnie z dziurami?
- Oczywiście, że tak. Przecież jesteśmy stworzeni do wolności.
A skąd ta miłość do Boga? Czy istnieje ona od zawsze?
- Odkąd pamiętam. Pochodzę z domu o mocnym chrześcijańskich wartościach, ale miałem też w swoim życiu okres, kiedy to byłem na Boga obrażony. Musiałem zrozumieć kim on jest w moim życiu. Od tamtego momentu zdałem sobie też sprawę jak ważne jest osobiste budowanie relacji z Bogiem. Bliżej mi do protestantyzmu, ale nie chcę być osobą denominacyjną. Każdy powinien szukać Boga, nie ważne czy robi to w murach kościoła katolickiego, czy protestanckiego.
A chyba przede wszystkim być dobrym człowiekiem...
- To jest absolutna podstawa, o której często zapominamy. Dla mnie chrześcijaństwo to kochanie bliźniego.
Czy twoim zdaniem jest jeszcze w świecie miejsce na dekalog?
- Tak. Wiem, że żyjemy w świecie "wyciętym" z moralności. Ale nie ma tak naprawdę czegoś takiego jak wolność. To indywidualna kwestia. Każda wolność musi mieć jakieś podwaliny. U mnie może to być dekalog
Ale dekalog chyba jest uniwersalny. Mogą go stosować nawet ateiści. Bywa nawet tak, że niewierzący mają tej moralności więcej niż... Chyba wiesz co chcę powiedzieć.
- Że najciemniej jest pod latarnią. Wiem, co chciałeś powiedzieć.