Nieprzyjemne konsekwencje spotkały pracownika zakładu zbierania odpadów z Anglii, który postanowił w dość brutalny sposób rozprawić się z... bałwanem, stojącym na podjeździe jednego z domów w mieście Hereford. Nagranie, na którym widać, jak mężczyzna traktuje śnieżną konstrukcję kopniakami, wywołało w sieci burzę, która skończyła się zwolnieniem karateki-amatora.
50-tysięczne Hereford w Anglii, tuż przy granicy z Walią. Ubrani w charakterystyczne, pomarańczowe uniformy pracownicy zajmujący się zbieraniem odpadów, wykonują swoje rutynowe czynności, wrzucając zawartości koszy na pakę śmieciarki.
Nagle jeden z nich wymierza widowiskowe kopnięcie w głowę stojącego na chodniku bałwana, dekapitując go momentalnie. Wraca na chwilę do pracy, ale po chwili znowu bierze się za destrukcję śnieżnej figurki. Jeszcze parę ciosów i połowa bałwana leży rozpaćkana na podjeździe państwa Taylor. Całe to dziwaczne zajście zarejestrowała kamera zamontowana przed ich domem.
Już dwa dni później okazało się, że nagranie to stało się ważnym elementem kariery mężczyzny. Konkretnie rzecz biorąc, został zwolniony. Po publikacji filmu bowiem w internecie rozpętała się burza.
Sophie Taylor, która wrzuciła film do sieci i której podjazd widać w materiale, napisała, że w całej sprawie nie chodziło tylko o bałwana, a o zranione uczucia jej trzyletniego syna, Josepha.
- Joseph zawsze cieszy się, gdy przyjeżdżają śmieciarze - wyjaśnia Taylor w wywiadzie dla lokalnego portalu. - Podbiega do okna i macha im. Kilka dni temu, po przejściu śnieżycy, zbudowali tego bałwana razem z siostrą i dzieciakami z sąsiedztwa. Nagle ten gość robi to na jego oczach.
- Przybiegł do mnie rano cały we łzach i krzyczał, że pan od koszy zniszczył jego bałwana - opowiada. - Spojrzałam na nagranie i rzeczywiście tak właśnie było.
Sophie Taylor opublikowała film, który wywołał falę komentarzy. Brytyjski "Mirror" dotarł nawet do krewkiego śmieciarza, który stwierdził, że może zrobić chłopcu nowego bałwana, ale... nie jest mu w ogóle przykro.