Amerykański styl życia gwarancją otyłości?

Stany Zjednoczone Ameryki Północnej to niezwykłe miejsce. Mieszanka kultur i narodowości. To Amerykanie rozpoczęli modę na zdrowy tryb życia, a z drugiej strony stworzyli najbardziej kaloryczne dania na świecie.

Z jednej strony, śmiało można powiedzieć, że Ameryka jest kolebką kultu ciała. To tu, jako pierwsze, na wielką skalę, zaczęły powstawać centra fitness, zaczęto organizować kulturystyczne zawody, powstały pierwsze firmy specjalizujące się w produkcji odżywek i suplementów dla sportowców.

Z drugiej strony - rozwój cywilizacyjny, tempo życia, bary szybkiej obsługi i ogromna ilość wysokoprzetoworzonej żywności sprawia, że USA jest krajem o jednym z najwyższych wskaźników otyłości na świecie!

Szybko vs. zdrowo

Amerykanie, w pewnych zachowaniach prześcigają Europejczyków, w innych jeszcze wiele im brakuje. Jeśli chodzi o aktywność, nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać. Choć to bardzo kontrastowy świat, zwykle ludzie albo bardzo o siebie dbają, albo wręcz przeciwnie.

Reklama

Z pewnością jednak można powiedzieć, że nowojorczycy chętnie spędzają czas na świeżym powietrzu, integrują się i są dość aktywni, na tym polu nie powinni mieć większych kompleksów. Gorzej jest na polu żywieniowym, rynek zalany jest szybkim, tanim i niezdrowym jedzeniem, ale z drugiej strony nie ma najmniejszego problemu z dostępem do naprawdę dobrej, zdrowej żywności, a wybór tego rodzaju produktów jest większy niż w Europie.

I tu te kontrasty widocznej są najbardziej, choć w dużej mierze wynikają z braku świadomości, że to, co ludzie kupują i spożywają może być bardzo niezdrowe. Nie da się również ukryć, że to zjawisko najsilniej zaznaczone jest w wśród najmniej zamożnej części społeczeństwa i w najbiedniejszych dzielnicach.

Chwila na aktywność

Stany Zjednoczone to kraj, w którym odsetek ludzi borykających się z otyłością jest naprawdę wysoki. Wynika to z rozwoju cywilizacyjnego i tempa życia. Miejsca takie, jak Central Park, dają nowojorczykom chwilę oddechu, mogę zjeść tu lunch, albo przyjść wieczorem pobiegać, a w weekend całkowicie oderwać się od betonowej dżungli, spędzając aktywnie czas na świeżym powietrzu.

Bardzo wielu nowojorczyków przychodzi tu zwyczajnie po to, by odreagować stres i na chwilę się zatrzymać. Ale to po części chyba zjawisko kulturowe, którego brakuje w naszym kraju. Jest też coraz większa grupa ludzi, która zwyczajnie dba o swoje ciało, zarówno z punktu widzenia żywienia, jak i aktywności. Amerykanie mają wszelkie "narzędzia", które mogą posłużyć im do bycia fit, rośnie też powoli świadomość tego, jak z nich korzystać, a to bardzo dobry prognostyk.

Czy można tu żyć zdrowo? Dlaczego problem otyłości urósł w tym kraju do rangi jednej z najpowszechniejszych i najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych? Czy wynika to z braku zdrowych, pełnowartościowych produktów spożywczych, niskiego poziomu aktywności, braku wiedzy, a może zwyczajnie, lenistwa mieszkańców USA?

Odpowiedzi na te pytania postanowiliśmy poszukać na nowojorskim Manhattanie.

Autor: Jacek Bilczyński Fit&Lifestyle Coach

Dołącz do Jacka na portalu Facebook

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy