Marcel Remy. 94-latek znów zadziwia

Marcel Remy na ścianie /PUSTE /YouTube
Reklama

Dożyć późnej starości w dobrym zdrowiu, to marzenie wielu z nas. Ale żeby w podeszłym wieku zawstydzać formą ludzi z roczników swoich wnuków? 94-letni Szwajcar Marcel Remy udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych.

Marcel Remy urodził się w lutym 1923 roku. Ze sportem związany jest od najmłodszych lat. Jeszcze przed dekadą regularnie jeździł na nartach i snowboardzie, dziś skupia się na swojej największej pasji, czyli wspinaczce.

Forma na piątki i szóstki

Nietypowy 94-latek jest znaną postacią w świecie górskiej wspinaczki i źródłem inspiracji dla adeptów tego sportu w każdym przedziale wiekowym.

Lista jego imponujących przejść - z racji wieku i poziomu trudności - jest spora. Przed dwoma laty Szwajcar poprowadził drogę o pozimie 5c, a będąc grubo po osiemdziesiątce z powodzeniem pokonał wiele odcinków szóstkowych.

Reklama

Ostatni wyczyn dziarskiego staruszka, po którym szczęka sama opada do podłogi, miał miejsce przed dwoma tygodniami. 22 sierpnia Marcel Remy przeszedł... 500-metrową północno-zachodnią ścianę Miroir de l’Argentine (Szwajcaria).

Wspinaczka trwała kilkanaście godzin.

Skurczybyk na paralotni

Informacją o kolejnej błyskotliwej przygodzie ojca podzielił się ze światem jego syn Claude, który rozesłał do znajomych wspinaczy wiadomość o następującej treści:

"Drodzy przyjaciele,

Może w to nie uwierzycie, ale to wydarzyło się naprawdę: wczoraj 22 sierpnia 2017, był dla nas niezwykle długim i wyczerpującym dniem. Marcel Remy, urodzony 6 lutego 1923 roku, co oznacza, że ma obecnie 94 i pół roku, przeszedł 500 metrów na północno-zachodniej ścianie Miroir de l’Argentine w Alpach...

TAK!!!

W dodatku z okolic szczytu zleciał w tandemie na paralotni...

Czy zrobił to po raz ostatni? Możliwe! Skurczybyk!"

Tyle Claude, syn Pana Marcela, skutecznie zarażony wraz z bratem Yvesem wspinaczkową pasją ojca. Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że bezpiecznie do podnóża góry 94-latka sprowadził świetny paralotniarz Jeremy Peclard.

Nie wiemy jak wy, ale my dalej zbieramy szczęki z podłogi i jakoś mniej znajdujemy wymówek, żeby nie ruszyć na trening.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy