Adrenalina na wyciągu

O wakeboardingu - surfowaniu za motorówką - rozmawiamy z Hubertem Drozdowskim, jednym z niewielu Polaków uprawiających ten ekskluzywny sport.

Maciek Cnota: - Przez kilkadziesiąt lat surfing dorobił się przynajmniej tuzina młodszych braci: kitesurfingu, windsurfingu, wakeboardingu. Na czym polega specyfika tej ostatniej dyscypliny?

Hubert Drozdowski: - Jak to często bywa i w tym przypadku potrzeba okazała się matką wynalazków. Wakeboarding wymyślili surferzy nudzący się w czasie bezwietrznych dni. Chcieli pływać także wtedy, kiedy nie było naturalnych fal. Postanowili stworzyć je w sami, za pomocą motorówki. Obecnie za motorówką pływają tysiące Amerykanów i Australijczyków. W USA to jeden z najszybciej rozwijających się sportów wodnych. Jego wysoki status potwierdza obecność na liście dyscyplin rozgrywanych podczas elitarnych X-Games - największych na świecie zawodów w sportach ekstremalnych.

Reklama

- Ale w Polsce wakeboarding uprawia jedynie garstka zapaleńców.

HD: - Myślę, że jest ich około setki. Najmocniejszy ośrodek wakeboardingu to wyciąg nad Zalewem Zemborzyckim w Lublinie. Tutaj ten sport uprawia czynnie kilkadziesiąt osób. Do tego działa najmocnxiejszy polski zespół wakeboardowy "No Fear" Wakecrew LBN, który niewiele odstaje od europejskiej czołówki. Ale prawdą jest, że w Europie amatorów deski holowanej przez motorówkę jest znacznie mniej niż za oceanem. Głównie z przyczyn finansowych. Odpowiednio przygotowana maszyna kosztuje bowiem 30-50 tys. dolarów.

- Czym różni się taka motorówka od zwykłej łódki z silnikiem?

HD: - Najważniejsza różnica polega na tym, że motorówka do wakeboardingu ma płaskie dno. Sprzyja to wytwarzaniu większych fal. Natomiast silnik o dużej mocy (250-400 KM) zapewnia stabilną prędkość. Do tego łódź musi mieć specjalny pałąk, który pozwala zamocować trzymaną przez wakeboardera linę jak najwyżej. Dzięki temu może on swobodnie wykonywać ewolucje w powietrzu. Gdyby linę zamocować przy kadłubie, cały czas ciągnęłaby nas w dół. Wysokie koszty hamują rozwój tego sportu w całej Europie. Dlatego u nas pływa się głównie przy wykorzystaniu specjalnych wyciągów. To urządzenia podobne do tych, jakie znajdziemy na stoku narciarskim - tyle że nie wciąga nas ono na szczyt, ale ciągnie w kółko z odpowiednią prędkością - 28-34 km na godzinę. Z taką szybkością najlepiej wykonuje się skoki i obroty.

- Co ma zrobić fan tego sportu, jeśli wypoczywa na akwenie, na którym nie ma ani specjalnej motorówki, ani wyciągu?

HD: - I na to jest sposób. Wyjściem jest zmodyfikowanie zwykłej jednostki lub ciągnięcie deskarza skuterem wodnym. Co prawda nie daje to tego samego efektu co płynięcie za wakeboardową motorówką, ale za to daje możliwość uprawiania tego sportu na każdym akwenie.

- Trudno jest nauczyć się pływać na wakeboardzie?

HD: - Ten sport określa się czasem mianem snowboardu na wodzie. Jeśli ktoś nauczył się jeździć na desce po śniegu, nie będzie miał większych problemów z opanowaniem wakeboardu.

Rozmawiał: Maciek Cnota

Dzień Dobry
Dowiedz się więcej na temat: sport
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy