Błoto większe niż odwaga

Przenikliwe zimno, padający deszcz ze śniegiem i tony błota towarzyszyły najszybszym polskim off-roaderom w czasie I rundy DEXT H-6 RALLY- Torowej Ligi Samochodów Terenowych.

Impreza odbyła się 3 marca w Olszynie. Z 50 śmiałków, którzy stanęli na starcie sześciogodzinnych zawodów, do końca dotrwało zaledwie 9. Najlepszym kierowcą okazał się były Mistrz Polski, Paweł Oleszczak.

Im gorzej, tym lepiej

Już przed startem wiadomo było, że zawodników czeka prawdziwa gehenna - z powodu opadów, terenowy tor w Olszynie był w całości pokryty kilkudziesięciocentymetrową warstwą kleistego błota. Off-roaderzy lubią jednak mawiać, że im gorsze warunki na trasie, tym większa dla nich frajda, dlatego nikt nie zamierzał zrejterować przed rozpoczęciem zawodów.

Reklama

Punktualnie o 10.30, na znak honorowego startera Jurka Owsiaka, auta ruszyły na trasę i już po chwili stało się dla wszystkich jasne, jak ciężkie będą to zawody. Niemal każdy podjazd, szykana czy rów z wodą, były trudnościami, zdolnymi powstrzymać nawet najmocniejsze i najlepiej wyposażone terenówki. Nierzadko na trasie tworzyły się korki powodowane przez słabsze załogi, które nie radziły sobie z wyzwaniem. Ale i najlepszym zdarzało się dwu-trzykrotnie atakować stromizny. Paradoksalnie, w błocie tonęły czasem świetnie wyposażone Mercedesy G czy Land Rovery, a obok nich - jakimś cudownym sposobem - przemykały po mazi dużo słabsze Vitary czy Samuarie.

Pogoda przerosła oczekiwania

Z każdym okrążeniem trasa stawała się coraz trudniejsza - w rozjeżdżonym błocie tworzyły się koleiny, a sytuacji nie poprawiał zimny deszcz, który co rusz powracał nad tor, rozmiękczając dodatkowo jego nawierzchnię. Walka z czasem stała się walką o przetrwanie - zresztą nie tylko zawodników, ale i organizatorów, którzy starali się nieustannie, by trasa była drożna. - Spodziewaliśmy się, że może być brzydka pogoda, ale ta przerosło nasze najśmielsze oczekiwania - mówi Albert Gryszczuk, zawodnik Diverse Extreme Team, pomysłodawca i dyrektor rajdu. - Niemal cały czas na trasie pracowało jednocześnie 46 osób, pomagających zawodnikom wydostać się z opresji, jak również walczących o to, by odholować do mety zepsute auta, których z godziny na godzinę przybywało.

Nie znali, co to strach

Awarie wyeliminowały z jazdy m.in. ubiegłorocznych zwycięzców cyklu H-6. Grzegorza Szwagrzyka i Piotra Brakowieckiego. Po 15 okrążeniach toru z walki odpadli (z powodu awarii sprzęgła), Piotr Otawa i Piotr Szyszko, którzy z pewnością zasłużyli na miano najodważniej jadącej załogi. Ich maleńki Samurai niemal dosłownie przepływał nad ogromnymi dziurami i wyrwami, które szerokim łukiem omijali zawodnicy jadący dużo większymi autami. Co to strach, nie wiedział chyba również Piotr Gadomski - niegdyś czołowy kierowca RMPST, który w zawodach wystartował... samotnie za sterami jednoosobowego buggy z niezależnym zawieszeniem. Niestety, błoto okazało się zbyt głębokie dla dzielnego zawodnika, który obiecał jednak, że na pewno powróci jeszcze do Olszyny.

Walka w czubie

W trakcie walki nie zabrakło także mrożących krew w żyłach zdarzeń. Między autami wielokrotnie dochodziło do przepychanek "na zderzaki", a pilotowany przez Marka Andrysza Tomcat dachował (na szczęście "niegroźnie") na jednej z dziur.

W czubie trwała nieustanna walka pomiędzy najlepszymi kierowcami, którzy w większości byli utytułowanymi zawodnikami startującymi na co dzień w Rajdowych Mistrzostwach Polski Samochodów Terenowych. Późniejszemu zwycięzcy - Pawłowi Oleszczakowi (Land Rover 4000) - pola nie chciał ustąpić młody Michał Małuszyński (Nissan Pick-up). Świetnie radzili sobie również Patryk Łoszewski (Orca MP 07) i Mariusz Ryczkowski (Jeep Wrangler). Ostatecznie Oleszczak zwyciężył o jedno okrążenie więcej od Małuszyńskiego i o sześć Łoszewskiego.

Utrzymać w ryzach monstrualne auto

Bohaterami imprezy byli jednak również zawodnicy z klasy amatorskiej, którzy jechali po tej samej trasie, co profesjonaliści. Zwycięstwo Adama Skowrońskiego (SAM) wprawdzie nikogo nie zaskoczyło, ale drugie miejsce niemal seryjnej Vitary Leszka Borkowskiego było już niepojętym wyczynem. Licznie zgromadzonych kibiców w zdumienie wprawiał również ciężarowy Ural Krzysztofa Ostaszewskiego - jego kierowca tylko sobie wiadomym sposobem potrafił utrzymać w ryzach monstrualne auto, któremu niestraszne były pionowe podjazdy i strome trawersy. Nota bene - samochód ten był ostatnim, który opuścił miejsce rozgrywania zawodów. Na ostatnim okrążeniu Ural utknął na dobre w błocie, a jego wyciągarka odmówiła posłuszeństwa. Z opresji ciężarówkę udało się uwolnić dopiero dobę później...

Kolejna runda DEXT H-6 RALLY- Torowa Ligi Samochodów Terenowych odbędzie się 21 kwietnia. Emocji z pewnością nie zabraknie!

* * *

Dyrektor rajdu, Albert Gryszczuk, to zawodnik Diverse Extreme Team, jeden z najlepszych polskich kierowców terenowych, który w tym roku jako jedyny z Polaków dojechał autem do mety "Dakaru". Jego największym sukcesem było zwycięstwo rajdu Berlin-Wrocław w 2005 roku. Laureat nagrody Jurka Owsiaka przyznawanej na XV-lecie WOŚP - "Wielka Orkiestra" była patronem występu Gryszczuka na "Dakarze".

Zobacz galerię

materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: deszcz | błoto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy