Dakarowe preludium: Lizbona - Portimao
Europejskie etapy Rajdu Dakar nigdy nie były zbyt trudne i skomplikowane technicznie. To już historia - organizatorzy 29. edycji najsłynniejszego terenowego rajdu świata tym razem wysoko podnieśli poprzeczkę, stawiając od razu na wytrzymałość załóg i perfekcyjne przygotowanie sprzętu.
Załogi Diverse Extreme TVN Turbo Team: Unimoga Grzegorz Baran i Rafał Marton (nr startowy 536) po pierwszym etapie jest na 38. miejscu, jadący Land roverem EvoDakar Jarek Kazberuk i Albert Gryszczuk (nr startowy 489) zajmują 87. pozycję.
Stosunkowo krótki odcinek specjalny etapu Lizbona - Portimao (czas mierzony na długości 117 kilometrów) na mapie i w rajdowych roadbookach wyglądał niepozornie, ale na miejscu okazało się, że Portugalczycy nie zastosowali żadnej taryfy ulgowej.
- Pojechaliśmy ten oes dokładnie tak jak wcześniej zapowiadałem - powiedział Grzegorz Baran, kierowca srebrnego Unimoga Diverse Extreme TVN Turbo Team. - Oczywiście przed startem było trochę adrenaliny, ale potem opanowałem i jechałem równo i swoim tempem. Oes wyglądał trochę jak drogi w Puszczy Kampinoskiej. No, może z małym zastrzeżeniem - po przejechaniu blisko 200 motocykli i ponad 150 aut droga zrobiła się niebezpiecznie miękka. Miejscami koleiny sięgały 40 centymetrów i trzeba było uważać, żeby nie wydachować. Nie było mowy o żadnym wyprzedzaniu. Oes był bardzo ciasny i z licznymi podjazdami, a do tego po drodze trzeba było wyprzedzać maruderów w osobówkach. Myślę, że nasze 38. miejsce dobrze wróży na przyszłość. Jedziemy z głową, na razie bez atakowania konkurencji z pierwszej dwudziestki.
Podobne trudności miały Land Rovery EvoDakar zespołu Diverse Extreme TVN Turbo Team. - Jechałem w kilku "Dakarach", ale dotąd w Europie zawsze jeździło się turystycznie, żeby jak najwięcej sił zostawić na Afrykę - ocenił Jarek Kazberuk. - Tymczasem od razu nie było żadnej taryfy ulgowej. Najwięcej zamieszania mieliśmy z wyprzedzaniem. Startowaliśmy przecież z ostatniego miejsca, a do mety pokonaliśmy przynajmniej kilkadziesiąt załóg (załoga Gryszczuk-Kazberuk ukończyła etap na 87. miejscu w "generalce"). - Ciężko było się skupić nad kierownicą - zakończył Albert Gryszczuk. - Było trochę piasku w zębach i stres, kiedy mijały nas ciężarówki z czołówki. Czuję przed nimi respekt. Są niesamowicie szybkie i przyspieszają - przynajmniej tak to widać z boku - prawie jak motocykle. To był męczący dzień, ale w końcu po to tutaj przyjechaliśmy. Mamy za sobą dakarowe preludium. Jutro drugi dzień ścigania, a później upragniona Afryka.
Druga załoga Diverse Extreme TVN Turbo Team jadąca Land Roverem EvoDakar Robert i Ernesta Góreccy w połowie odcinka specjalnego miała awarię tylnego mostu. Po jego wymianie przez serwis, o godzinie 22:24 ruszyła w drogę do parc ferme w Portimao - mając do przejechania ponad 200 kilometrów.
Startujący w Dakarze polscy motocykliści Jacek Czachor i Marek Dąbrowski zajęli odpowiednio 32. i 35. miejsce. Jadący samochodem Krzysztof Hołowczyc dojechał do mety na 16. pozycji.