Jak pasterze ćwiczą psy

W pierwszym roku życia młodego pastucha nie powinniśmy wynajdować mu dodatkowych zajęć, które mogłyby przenieść jego zainteresowania na inne dyscypliny sportowe. Należy jednak nauczyć podopiecznego trzech podstawowych rzeczy, na których oprzemy właściwe szkolenie.

Pierwszą z nich jest reagowanie na imię (od razu podpowiem, że im krótsze będzie, tym lepiej). Jak to zrobić? Najlepiej podczas codziennych kontaktów. Można do tego użyć smyczy i smakołyków. Pies powinien tak mocno utożsamiać się ze swoim imieniem, aby gdy je głośno wypowiemy, zwracał na nas uwagę nawet wtedy, gdy jest zajęty czymś bardzo dla siebie interesującym. Wiele osób myśli, że pies ma swoje imię utożsamiać z komendą, którą go do nas przywołujemy.

Sporo negatywnych emocji

W przypadku szkolenia pasterskiego wystarczy, a nawet wskazane jest, aby reakcją psa na swoje imię było jedynie zwrócenie na nas uwagi. Drugim etapem jest nauczenie psa reakcji na słowo "nie", które będzie pomagało nam pokazać psu, czego w danej chwili robić nie wolno. W tym wypadku najlepszym sposobem będzie użycie smyczy przy zastosowaniu korekty, z wyraźnym zaznaczeniem słowa "nie".

Reklama

Trzeci etap to nauczenie psa przywołania. Do tego również używamy dłuższej smyczy lub linki. Bardzo istotne jest, aby przywołanie naszego młodego adepta sztuki pasterskiej było przez niego zawsze przestrzegane. Tak więc nie pozwalajmy sobie na niekonsekwentne postępowanie. Należy pamiętać, że wszystkie trzy elementy muszą zadziałać, kiedy nasz pies będzie na łące z owcami, tak więc zaniedbanie podstaw może kosztować zarówno nas, jak i nasze owce, sporo negatywnych emocji.

Aby pies owiec nie kąsał

W wieku 10-12 miesięcy rozpoczynamy część właściwą treningu. Zarówno na tym etapie jak i wcześniejszym, kiedy to nasz maluch beztrosko mógł pobiegać za owieczkami, bardzo istotne jest, żeby teren, na którym ćwiczymy, był ogrodzony, a jego wymiary zbliżone do kwadratu o długości boku 20-25 m. W ten sposób unikniemy uganiania się po łące za owcami, które będą starały się nas przechytrzyć.

Łatwiej będzie nam również zapanować nad młodym psem kipiącym chęcią do pogonienia stada.

Bardzo istotne jest, aby idąc śladem rozumowania hodowców owiec, którzy do pomocy w codziennej pracy wykorzystują psy pasterskie, przyjąć za zasadę, że bardzo ważne jest zapewnienie owcom bezpieczeństwa. Od samego początku powinniśmy zwracać dużą uwagę na to, aby nasz pies ich nie kąsał. Może mieć to duży wpływ na jego zachowanie podczas kolejnych treningów.

Nie dla szarpania

Wychodząc na trening powinniśmy mieć psa pod kontrolą. Oznacza to, że kiedy wchodzimy do zagrody z owcami musi być on na smyczy. Pies nie powinien nas szarpać ani też ciągnąć do zwierząt. Takie zachowanie może świadczyć, że będziemy mieli duże kłopoty z jego opanowaniem. W takim przypadku krótkimi szarpnięciami smyczą wraz z korektą słowną "nie", powinniśmy przywołać czworonoga do porządku.

Jeżeli nadmiar emocji psiaka nie pozwala nam na jego okiełznanie, należy wzmocnić korektę poprzez głośne i wyraźne wypowiedzenie jego imienia niskim tonem głosu wraz ze słowem "nie". Należy to powtarzać do momentu, kiedy się uspokoi. W żadnym wypadku nie powinniśmy puszczać tak pobudzonego młodego psa do owiec!

Jeżeli nasz pies umie zostawać w miejscu, możemy wykorzystać ten element (należy pamiętać, że komenda"zostań" przy silnym pobudzeniu może nie zadziałać). Jeżeli nie, będziemy musieli poprosić kogoś, aby przytrzymał psa na smyczy, która, przypomnę, nie powinna być napięta. Podchodzimy tyłem, powoli do owiec, jednocześnie cały czas będąc przodem do psa.

Jeżeli nasz pies jest z natury pobudliwy, możemy sobie wcześniej przygotować pomoc "dydaktyczną" w postaci gałązki z kilkoma listkami na końcu. Przy odpowiednim zastosowaniu - machamy nią energicznie w powietrzu z góry do dołu - możemy uzyskać efekt dźwiękowy, który pomoże nam łatwiej zapanować nad psem.

W końcu "uruchamiamy" psa. Czy to z pozycji "zostań" poprzez spokojnie i cicho wydany zachęcający głos czy też poprzez odpięcie go ze smyczy. Niezależnie od tego, co dalej będzie się działo, musimy pamiętać, że naszym zadaniem jest ochrona stada przed młodym pastuchem.

Tak więc cały czas odgradzamy swoją osobą psa od owiec, stanowiąc dla niego mur nie do przebicia. Nie należy przy tym wykonywać zbyt dużej ilości niepotrzebnych ruchów, gdyż może to spowodować przyspieszenie psa. Jeżeli jest on mocno pobudzony i próbuje wbiec w stado, należy niezwłocznie działać. W tym momencie zastosowanie będzie miało wyuczenie zwierzaka swojego imienia oraz w razie potrzeby korekta słowna "nie". Powtarzając głośno, niskim tonem imię, starajmy się zwrócić na nas uwagę psa.

Spory autorytet u... owiec

Nie ma jednak co oczekiwać, że będzie się w nas intensywnie wpatrywał. W trudniejszych przypadkach nieposłuszeństwa możemy pomóc sobie korektą słowną lub też połączyć ją z działaniem naszej "pomocy dydaktycznej" wykonując machnięcia przed psem próbującym sforsować niewidzialną barierę, jaka powinna oddzielać go od owiec. Należy przy tym uważać, żeby psa nie uderzyć.

Młody pastuch powinien dość szybko zrozumieć, że owce mają swoją strefę bezpieczeństwa, której nie wolno mu naruszać, a my jako przewodnik stoimy na granicy nietykalności tej strefy. Statystycznie 9 na 10 psów nie ma wyczucia granicy tej strefy i trzeba im ją wskazać.

Nasze działania ochronne powinny obejmować stado owiec przez cały czas trwania treningów.Kiedy pies już się uspokoi, możemy skupić się nad tym, aby zacząć poruszać się po linii prostej. Psiak powinien ustawić się względem nas na godzinie 12, po drugiej stronie stada, czyli na tak zwanym balansie. Jeżeli uzyskaliśmy taki efekt to ruszamy, idąc przodem do psa, a tyłem do kierunku, który obraliśmy. Pomiędzy nami a psem znajdują się owce, u których zapewne naszymi działaniami ochronnymi zyskaliśmy spory autorytet.

Komenda "połóż się"

Pies powinien przez cały czas zachowywać co najmniej kilkumetrowy dystans od owiec. Każde naruszenie bezpiecznej strefy powinno się spotkać z natychmiastową korektą z naszej strony. Na końcach każdej prostej powinniśmy wykonać zwrot. Bardzo ważne, aby pies podczas zwrotu nie przybliżał się do stada. Oznacza to, że w wielu przypadkach będziemy musieli zaznaczyć naszą obecność "odpychając" psa od owiec czy to za pomocą zdecydowanego tonu głosu czy też z pomocą wcześniej wspomnianej gałązki.

Nie wydajemy psu żadnych komend. Zwracamy na siebie jego uwagę modulując odpowiednio ton głosu i wypowiadając jego imię, korektę słowną lub też zachęcając go za pomocą głośnych świstów i pochwał. Po krótkiej chwili, jeżeli nasz podopieczny nieco się nasyci, możemy spróbować się zatrzymać.

Również pies powinien to zrobić. Uspokajając go cichym tonem i chwaląc, przeciskamy się przez środek stada i pochylając się delikatnie w kierunku psa, staramy się go położyć. Można przy tym delikatnie nacisnąć mu na grzbiet. W momencie, kiedy pies się położy, nazywamy tę czynność komendą słowną. Od tego czasu będzie ona oznaczała "połóż się".

Bardzo istotne jest, abyśmy na początku szkolenia za każdym razem, kiedy chcemy położyć psa, zatrzymali się, tak aby ten wraz z owcami również zaprzestał ruchu, a następnie przeszli spokojnie przez środek stada w kierunku psa. Każda próba obejścia stada może bowiem zakończyć się jego obiegnięciem przez czworonoga, który kierowany będzie naturalnym instynktem balansu na pasterza.

Piotr Polewski

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji INTERIA.PL

Dogandsport
Dowiedz się więcej na temat: szkolenie | ćwiczenie | szkolenia | trening | pies
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy