Kajakiem przez morze

Australijscy podróżnicy płyną kajakiem do Nowej Zelandii.

Wystartowali we wtorek. Mają plan zostać pierwszymi kajakarzami, którzy przez Morze Tasmańskie dopłyną do Nowej Zelandii - tylko kilka miesięcy po tym, jak ich kolega zginął, próbując to zrobić.

25-letni James Castrission i Justin Jones (24) mają zamiar pokonać 2200 kilometrów w 40 do 50 dni w specjalnie przygotowanym na tę okazję 9-metrowym kajaku. - Jesteśmy bardzo rozemocjonowani, ale skupiamy się na tym, by po prostu dotrzeć do celu - mówi Jones. - Myślę, że każdy możę dokonać wszystkiego, czego będzie chcieć, jeśli tylko naprawdę w to wierzy - dodaje.

Reklama

9 lutego tego roku, 39-letni Andrew McAuley zaginął na morzu po rozpaczliwym zgłoszeniu SOS. Był 65 kilometrów od wybrzeży Zelandii. Jego odwrócony do góry dnem kajak odnaleziono dzień później. - Był niesamowitym podróżnikiem. Staramy się wyciągnąć lekcję z jego błędów. W trochę inny sposób podejdziemy do próby - opowiada Jones.

Dwuosobowy kajak da im większe bezpieczeństwo. Przygotowali się latami trenując wytrzymałość i radzenie sobie w sytuacji odcięcia od świata. Po drodze na pewno przyjdzie sprostać kilku sztormom. - Kajak jest zaprojektowany tak, by pokonywać fale o wysokości do 10-12 metrów - tłumaczą. Życzymy powodzenia!

lb/ns/lod, tłum. ML

INTERIA.PL/AFP
Dowiedz się więcej na temat: kajak | jones | morze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy