Zwycięzcy są na mecie!

Plan wykonany - Albert Gryszczuk i Jarek Kazberuk, zawodnicy Diverse Extreme TVN Turbo Team, osiągnęli metę w 29. rajdzie Dakar. Są jedyną polską załogą samochodową, która ukończyła tegoroczną edycję najtrudniejszego terenowego rajdu świata.

Diverse Extreme TVN Turbo Team to największy w historii polski zespół, który rywalizował w pustynnym maratonie. Szóstego stycznia z Lizbony na bezdroża Maroka, piaski Mauretanii oraz sawanny Mali i Senegalu wyruszyli Grzegorz Baran z Rafałem Martonem (ciężarówka Mercedes-Benz Unimog), Albert Gryszczuk z Jarkiem Kazberukiem i Robert Górecki z Ernestem Góreckim (dwa prototypowe Land Rovery EvoDakar). W sumie sześciu zawodników, trzy pojazdy i jeden cel: Dakar.

W przypadku tak szczególnego rajdu to wyzwanie ma ekstremalną skalę trudności. Faworyzuje przede wszystkim wieloletnich uczestników, świetnie wyposażonych sprzętowo i dysponujących ogromnymi budżetami.

Reklama

Jedyny w 100% polski zespół rywalizujący w tegorocznym Dakarze, Diverse Extreme TVN Turbo Team, nieprzypadkowo stanął do walki. Nasi zawodnicy kilkukrotnie rywalizowali na trasach do stolicy Senegalu. Warto chociażby wspomnieć o historycznym wyniku, który jest najlepszym rezultatem polskiej załogi samochodowej na mecie (14. miejsce, Rafał Marton - pilot Łukasza Komornickiego, edycja 2004).

Doświadczenie i ambicje pozwalają stanąć na starcie. Jednak skala trudności i bezwzględne oblicze natury powstrzymują przed osiągnięciem celu. Dakar słynie z tego, że jest nieprzewidywalny i okrutnie obchodzi się z ludźmi oraz maszynami. Trasa okazała się wielką niespodzianką: szybkie i twarde szlaki, wiele dziur i kamieni, śladowe ilości wydm, burze piaskowe utrudniające nawigacje.

Niestety, jeden z naszych zawodników nagle ciężko zachorował w Mauretanii. Pomimo ogromnego wysiłku (próbował walczyć na trasie z 40 st. gorączką, tracąc wielokrotnie przytomność) musiał wycofać się z rywalizacji. Robert Górecki, bo o nim mowa, został zabrany śmigłowcem medycznym z trasy rajdu prosto do szpitala na Wyspach Kanaryjskich. Tam zdiagnozowano poważną, bakteryjną infekcję płuc.

Zespół podjął trudną decyzję - prototypowy Land Rover EvoDakar z numerem bocznym "488" został wycofany z rajdu. Niemal w tym samym czasie przydarzył się kolejny pech - w ciężarówce rajdowej Diverse Extreme TVN Turbo Team nastąpiła totalna awaria zawieszenia: rama podwozia uległa złamaniu, pękły też dwa amortyzatory i sprężyna. Grzegorz Baran i Rafał Marton przez kilka godzin samodzielnie naprawiali Unimoga na odcinku specjalnym. Wrócili do walki i kontynuowali jazdę ze spóźnieniem, ale dzień później - na najtrudniejszym etapie do Tichit - w ich ciężarówce urwała się z mocowań skrzynia biegów. Baran z Martonem nie mogli jej naprawić bez pomocy z zewnątrz i również zostali zmuszeni do wycofania się z dalszej jazdy. Polacy podzielili los faworytów w kategorii ciężarówek, przed ich wycofaniem doszło do sensacyjnych rozstrzygnięć. Z 29. edycji rajdu odpadł as fabrycznego zespołu Kamaza i dwa pojazdy Ginafa, dowodzone przez słynną rodzinę De Rooyów.

Na półmetku do Dakaru pozostała jedna załoga Diverse Extreme TVN Turbo Team. Albert Gryszczuk i Jarek Kazberuk samotnie pokonywali kilometry dzielące ich od mety. Oni również nie uniknęli groźnych przygód. Spadli z wysokiej wydmy, przeżyli dachowanie przez przód, pokonywali kilkusetkilometrowy odcinek ze złamanym amortyzatorem i przegrzewającą się skrzynią biegów. Na biwaki docierali zazwyczaj po zmroku, walcząc z ciemnościami na pustyni. Jednak z dnia na dzień ich wola walki i pragnienie osiągnięcia celu wydawały się być coraz mocniejsze. Ostatecznie Albert z Jarkiem pokonali wszystkie przeciwności i szczęśliwie dojechali do mety. Załoga debiutującego w Dakarze, własnoręcznie zbudowanego przez Gryszczuka samochodu zajęła w klasyfikacji generalnej 95. miejsce. W Lizbonie wystartowało 180 załóg, z których do metry dojechało tylko 109.

- "Trudno wyrazić emocje" - powiedział na mecie Jarek Kazberuk. - "Jestem szczęśliwy i dumny z tego, że osiągnęliśmy cel. Żałuję jednak, że na rampie mety nie zobaczę Rafała Martona, Grześka Barana, Roberta i Ernesta Góreckich. Jesteśmy zespołem i powinniśmy razem znaleźć się w Dakarze. Dziękuję wszystkim za to, co dla nas zrobili. Słowa uznania należą się przyjaciołom z Diverse i grupy ITI, którzy o nas nie zapominali w ciężkich chwilach i cały czas motywowali do walki. Wielkie podziękowania należą się również naszym mechanikom. Bez ich ciężkiej pracy na pewno nie bylibyśmy w Dakarze."

- "Cieszę się, że udowodniliśmy to, w co wierzyliśmy: osiągnięcie mety w Dakarze za kierownicą własnoręcznie zbudowanego w Polsce samochodu. Przy realizacji tego marzenia poznaliśmy grupę wspaniałych osób. Dziękuję wszystkim, także kibicom z Polski. Dostawaliśmy od was wiele SMS - ów, które dla nas, daleko od domu, były szczególnie ważne. Dojechaliśmy do celu, ale już myślę o tym, co będzie za rok. Dakar uzależnia! Każdy, kto chociaż raz przejechał przez Saharę, chce ją pokonać jeszcze raz. Tym razem szybciej i sprawniej".

Załoga samochodowa Diverse Extreme TVN Turbo Team wystartowała z Lizbony 6 stycznia. Albert Gryszczuk i Jarek Kazberuk dotarli do Dakaru po dwóch tygodniach, pokonaniu 15 etapów i przejechaniu 7 915 km (w tym 4 309 km odcinków specjalnych).

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: TVN SA | Milan Baranyk | załoga | zawodnicy | Dakar | team
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy