A po co mi zasady? - I

Traktuj innych tak, jakbyś chciał, by inni traktowali ciebie (nie dotyczy masochistów). A po co być dobrym? Jest to jedno z tych pytań, które aż głupio głośno zadawać, ale nie zaszkodzi od czasu do czasu się nad nim cicho zastanowić.

Moralne postępowanie wymaga pokonania dwóch etapów: po pierwsze, musisz określić, jakie postępowanie będzie moralne, po drugie, wcielić je w życie. Każdy z nas potknął się kiedyś już przy pierwszym kroku. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy wszystkie wyjścia wydają się słuszne. A potem przychodzi jeszcze kolejny krok - nawet gdy już wiesz, co zrobić, pojawia się okazja, by uciszyć swoje sumienie i postąpić zupełnie inaczej. Na przykład wykonać na biurowej kopiarce 80 kopii zaproszeń na występ teatralny twojej córki albo obmacywać cudzą dziewczynę na imprezie. Cóż, pewnie wiesz, że tak się nie powinno robić, ale z drugiej strony... nikt cię nie złapie.

Reklama

Przyzwoity na co dzień

Nie mówimy tu o wielkich dylematach filozoficznych i politycznych naszych czasów. To po prostu szara codzienność. Ludzie na całym świecie ciągle nie doszli do kompromisu w kwestiach wiary, kontroli urodzin czy związków pozamałżeńskich. Jednak zasady decydujące o naszym codziennym zachowaniu wyglądają wszędzie dość podobnie.

Wszyscy chcemy otaczać się ludźmi uprzejmymi, uczynnymi i sprawiedliwymi. Chcemy, by dotrzymywali obietnic, byli prawdomówni i wierni. Cóż z tego, skoro zawsze przychodzi ta chwila, gdy pojawia się szansa, by awansować, zabłysnąć w towarzystwie, nieźle się zabawić lub zaoszczędzić trochę grosza. Wystarczy tylko, że lekko nagniesz te zasady.

Patrz śmiało w lustro

Czasem jednak pewnie masz wrażenie, że faceci, którzy postępują w ten sposób, świetnie na tym wychodzą. Chociażby w biurze. Lider twojego zespołu zachwyca szefa swoimi świetnymi wynikami, które osiąga dzięki temu, że aby coś sprzedać, zrobi wszystko... Dosłownie wszystko. Albo twój sąsiad, który bez mrugnięcia okiem okłamał żonę, by spędzić piątkowy wieczór ze swoją sekretarką. I jakoś niebo nie wali mu się na głowę, a gdy widziałeś go ostatnio, nie wyglądał na faceta, którego diabeł próbował wciągnąć do wiszącego nad paleniskiem kotła. I w tym miejscu wrócisz pewnie do pytania, które zadajesz sobie wczesnym rankiem w łazience, patrząc na przygnębioną twarz w lustrze: "Czy ja przypadkiem nie jestem zwykłym frajerem?".

Czy warto pracować nad kręgosłupem moralnym - podobnie jak nad swoją karierą czy mięśniami? Ludzie zadawali sobie to pytanie od bardzo dawna, zanim jeszcze w ich domach pojawiły się łazienki i lustra.

Moralny fast food

Tysiące lat cywilizacji dało nam kilka odpowiedzi. Oto dwie z nich:

• Wszyscy powinni postępować moralnie. Tak chce religia, ludzka natura lub natura samego wszechświata.

• Tak jest lepiej dla wszystkich: moralne postępowanie pozwala trwać społeczeństwom z korzyścią dla nas wszystkich.

Stare, dobre odpowiedzi, ale niejedyne. Coraz nowsze badania pozwalają spojrzeć na te kwestie z innej perspektywy, choć nie jest ona znowu taka odkrywcza. Prawdę mówiąc, znali ją już starożytni myśliciele - mianowicie, że moralne postępowanie jest dobre zarówno dla duszy, jak i ciała. Gdy wybierasz szybkie i łatwe sposoby na życie - seks z byle kim, drobne oszustwa, krętactwa - to tak, jakbyś żywił się wyłącznie fast foodami. Może nie od razu poczujesz się źle, ale na dłuższą metę narażasz swoje zdrowie na szwank.

Dbaj o równowagę

- Negatywne emocje wywołują stres, a ten ma niszczący wpływ na nasze zdrowie psychiczne i fizyczne - mówi doktor Stephen G. Owe niszczące uczucia, takie jak wściekłość, podejrzliwość, smutek, zazdrość, brak poczucia własnej wartości, w niewielkich dawkach nie są toksyczne. Co więcej, są one niezbędne do życia, ponieważ działają jak system alarmowy zmuszający nas do działania. Gniew powoduje, że bronisz swojego zdania, zazdrość może wspomóc Cię w pracy nad sobą. Nawet poczucie beznadziei może sprawić, że następnym razem postarasz się bardziej. Jednak żaden alarm nie spełnia swojej funkcji, gdy jest bez przerwy włączony. Ludzie w stanie depresji, permanentnego niepokoju albo agresji narażeni są na zwiększone ryzyko zawału serca, udaru mózgu i innych poważnych chorób. Nie mówiąc już o starzeniu się w przyspieszonym tempie; w pewnym sensie życie człowieka w stresie przypomina życie psa - po siedem lat naraz.

Zatem w sensie biologicznym zdrowe życie oznacza równowagę między spokojem a niezbyt częstymi kryzysami. To jest prawdopodobnie powód, dla którego zasady moralne są elementemwszystkich kultur na Ziemi. Pozwalają one zachować równowagę w stosunkach z innymi ludźmi i w ten sposób ograniczają stres, czyli wydłużają życie.

Równowaga to zdrowie

Lata temu epidemiolodzy pragnęli dowiedzieć się, dlaczego pewne grupy ludzi są mniej zdrowe od innych. Zaczęli więc badać zanieczyszczenia, dietę i tym podobne, myśląc, że przyczyna jest czysto fizyczna. Jednak w trakcie badań wyszło na jaw, że ukrytym czynnikiem było to, jak ludzie odnoszą się do siebie nawzajem. Inaczej mówiąc, naukowcy szukający odpowiedzi w związkach między ludźmi a rzeczami znaleźli je w związkach ludzi z innymi ludźmi. Pierwszym przykładem, który zwraca uwagę, jest występująca na całym świecie silna zależność między równością a zdrowiem. W społeczeństwach, w których jedna grupa społeczna zajmuje uprzywilejowaną pozycję finansową w stosunku do reszty jego członków, średnia życia jest krótsza niż w społecznościach, których członkowie egzystują na podobnym poziomie.

Jeszcze więcej zalet posiadania moralności już wkrótce w serwisie Facet

David Berreby/Marek Alchimowicz

Men's Health
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy