I mężczyźnie złość nie służy

Od lat przedmiotem intensywnych dociekań kardiologów jest badanie wpływu psychiki na rozwój chorób sercowo-naczyniowych, które dziesiątkują mężczyzn.

Specjaliści uważają, że obecnie wiedza medyczna dysponuje wieloma badaniami naukowymi, sugerującymi wpływ psychiki na rozwój choroby wieńcowej. A kilka zespołów naukowców stwierdziło, że nawet po uwzględnieniu klasycznych czynników ryzyka choroby niedokrwiennej serca (palenie papierosów, nadciśnienie tętnicze, wysoki poziom cholesterolu, cukrzyca i inne), depresja zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia choroby wieńcowej (a w konsekwencji zawału serca) od półtora do nawet prawie pięciu razy! Co więcej - dowodzi prof. Mateusz Śpiewak z Katedry i Klinki Kardiologii Akademii Medycznej w Warszawie - zależność ta dotyczy nie tylko osób bez choroby wieńcowej, ale również osób po zawale serca. W tej grupie obecność zaburzeń depresyjnych wiązała się z wyższą liczbą zgonów i częstszym powtórnym zawałem. By lepiej móc przeciwdziałać temu niekorzystnemu zjawisku starano się poznać naukowe podstawy takich rezultatów.

Reklama

Dlaczego tak się dzieje?

Zdaniem prof. Mateusza Śpiewaka, chorzy na depresję rzadziej rzucają palenie, nie wykazują ochoty na stosowanie diety i regularną aktywność fizyczną, rzadziej wreszcie zażywają konieczne leki na nadciśnienie, cukrzycę, czy obniżające poziom cholesterolu. Oprócz tych pośrednich działań, depresja może mieć bardziej bezpośredni wpływ na układ krążenia. Wiadomo obecnie, że bardzo ważnym elementem rozwoju miażdżycy oraz wystąpienia zawału serca jest toczące się w ścianach tętnic zapalenie. Naukowcy zaobserwowali wyższe stężenia związanych z zapaleniem czynników we krwi osób z depresją.

W niektórych pracach naukowych stwierdzono u osób z depresją m.in. większą skłonność płytek krwi do zlepiania się ze sobą, czyli tworzenia zakrzepów, które zamykając światło tętnicy, mogą prowadzić do zawału. Prawidłowa ściana tętnicy wyścielona jest warstwą ściśle do siebie przylegających komórek (tzw. śródbłonkiem), które zapobiegają tworzeniu się zakrzepów. Wykazano nieprawidłową funkcję tych komórek u osób z depresją.

Stres oddziałuje na układ krążenia

Podobny niekorzystny wpływ na śródbłonek stwierdzono także u osób z wysokim poziomem stresu.

- Stres - zdaniem prof. Śpiewaka - powoduje zwiększoną zdolność płytek krwi do tworzenia się zakrzepów, a także zmniejsza wewnętrzne ochronne mechanizmy organizmu, chroniące przed powstaniem zakrzepów oraz rozpuszczające te, które już powstały. Stres wykazuje również inne działania dotyczące przede wszystkim układu hormonalnego. Powszechnie znany jest efekt w postaci uwolnienia do krwi adrenaliny. Innym, podobnie działającym "hormonem stresu", jest noradrenalina. Obie substancje odpowiedzialne są za wzrost ciśnienia tętniczego oraz częstości pracy serca (tętna). Szybciej i ciężej pracujące serce potrzebuje więcej tlenu, a jeśli jest go za mało, dochodzi do niedokrwienia. Trzecim "hormonem stresu" jest kortyzol, należący do grupy hormonów sterydowych. Efekty jego działania są mniej gwałtowne, ale bardziej długotrwałe. Może prowadzić między innymi do rozwoju oporności na insulinę, stanu poprzedzającego zachorowanie na cukrzycę. Cukrzyca natomiast w sposób bardzo istotny zwiększa ryzyko zawału serca. Oprócz bezpośrednich efektów stres przekłada się również w sposób pośredni na zwiększenie ryzyka zgonu na zawał serca. Osoby znajdujące się w przewlekłym stresie częściej palą papierosy i prowadzą tzw. niezdrowy tryb życia.

Wybuchy złości przyczyną zawału serca

Stres wiąże się także z napadami złości. Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych zaobserwowali, że wybuchy złości dość często mogą być przyczyną wystąpienia zawału serca. Złość sama w sobie nie jest jednak czynnikiem ryzyka, a jedynie mechanizmem zapłonowym często ukrytej choroby serca.

Oprac. Janusz Świąder

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: stres | choroby | złość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy