Rozrusznik mózgu zwalczy depresję

Jak zwalczyć ciężką depresję, która opiera się psycho- i lekoterapii oraz elektrowstrząsom? Naukowcy wciąż szukają nowych metod leczenia. Ratunkiem może być tzw. głęboka stymulacja mózgu - informuje "Journal of Neurosurgery?.

Depresja gnębi miliony ludzi na całym świecie. Amerykański National Institute of Mental Health ocenia, że tylko w samych Stanach Zjednoczonych cierpi na nią ponad 21 mln dorosłych ludzi. U jednej piątej z nich głęboka depresja nie poddaje się psychoterapii, lekom, a nawet elektrowstrząsom. Ale jest jeszcze jedna metoda terapii - tzw. głęboka stymulacja mózgu (w skrócie DBS od ang. deep brain stimulation).

Rozrusznik, ale nie serca

Polega ona na wszczepieniu w odpowiednie miejsce mózgu swoistego rozrusznika, działającego podobnie jak rozrusznik serca, czyli wysyłającego impulsy elektryczne pobudzające mózg. U chorych na depresję celem impulsów jest obszar kory mózgowej zwany polem Brodmanna 25. Jest ono szczególnie obfite w transportery serotoniny - ważnego neuroprzekaźnika, którego niedobór obserwuje się podczas depresji.

Depresja lekooporna

Ostatnie wyniki badań nad DBS są bardzo obiecujące. Helen Mayberg, profesor neurologii i psychiatrii w Emory University School w Atlancie, i neurochirurg Andres Lozano z Toronto Western Hospital przetestowali stworzony przez St. Jude Medical Inc. system do głębokiej stymulacji mózgu o nazwie Libra™. W badaniu wzięło udział 21 pacjentów, który cierpieli na ciężką lekooporną depresję przeciętnie 20 lat. Choroba tak utrudniała im funkcjonowanie, że byli niezdolni do pracy. Według stosowanej przy zaburzeniach psychicznych skali CGI-S (Clinical Global Impression of Severity) 70 proc. z nich było ciężko chorych.

Wszyscy zdrowi

Ale po roku leczenia za pomocą DBS ciężko chory nie był już nikt! 80 proc. pacjentów odczuło poprawę. Ocena stanu zdrowia za pomocą skali depresji Hamiltona pokazała, że u jednej trzeciej badanych symptomy depresji zmniejszyły się o połowę, a u pozostałych - o 40 procent. Osiem osób odzyskało siły do codziennych czynności i aktywności, takich jak praca, szkoła, kontakty z rodziną i przyjaciółmi, a u dwóch stwierdzono wręcz remisję choroby - czyli zniknęły jej objawy. Jedynym skutkiem ubocznym terapii były pewne problemy skórne. Ale można sądzić, że dla wielu chorych to tak naprawdę drobiazg wobec końca cierpień spowodowanych trwającą 20 lat depresją.

© EurekNews.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy