Wstydliwy problem mężczyzn

Ostatnio często mówi się o przemocy w rodzinie i o ofiarach tej przemocy, tj. głównie o kobietach i dzieciach. I bardzo dobrze, ponieważ czas najwyższy postawić tamę okrucieństwu i bezmyślnej brutalności. Sama kilka razy pisałam na ten temat. Zaczęłam jednak zastanawiać się nad tym, czy w ogóle nie ma mężczyzn - ofiar przemocy w rodzinie?

Skoro bywają kobiety stosujące przemoc - a bywają - to przecież muszą także istnieć mężczyźni - ich ofiary. I chociaż niewątpliwie 95 proc. ofiar to kobiety, to jednak żyje gdzieś te 5 proc. maltretowanych przez kobiety mężczyzn.

Postanowiłam przekornie zapoznać się z tym problemem i zapoznać z nim także Was, drodzy Czytelnicy, gdyż pisze się o tym niewiele w ogólnie dostępnej prasie. Dlaczego? Ponieważ jest to problem wstydliwy. Wstydliwy przede wszystkim dla samych maltretowanych mężczyzn, którzy wolą sprawę przemilczeć, niż narażać się na drwiny i zawstydzanie w stylu: "Co ty, dajesz się gnębić babie? Co z ciebie za chłop!". Wstyd i strach przed ośmieszeniem skutecznie knebluje mężczyzn doznających przemocy ze stron bliskich kobiet (żon, konkubin, rzadziej matek).

Reklama

Dlaczego tak trudno uwierzyć nam w to, że mężczyzna może być ofiarą przemocy ze strony kobiety? I dlaczego tak niewielu maltretowanych mężczyzn zdobywa się na odwagę proszenia o pomoc w tej sprawie?

Anna M. Nowakowska, pracownik Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy, prowadząca grupy pomocy psychologicznej stwierdza: "Tak się składa, że najsłabszym ogniwem każdej historii o przemocy doznawanej przez mężczyznę ze strony kobiety jest trudność w zrozumieniu szczególnej (odwróconej) nierównowagi sił: jak to się dzieje, że kobieta zyskuje przedziwną przewagę pozwalającą jej znęcać się nad partnerem na przekór wszelkim stereotypom? Ta właśnie niecodzienna sytuacja budzi najwięcej wątpliwości, prowokuje do żartów, półuśmiechów i innych reakcji otoczenia - zawstydzających i bolesnych dla ofiary".

Zauważcie, że nawet samo słowo "ofiara" jest rodzaju żeńskiego, co sprawia, że mówiąc "ofiara" - myślimy: ona, kobieta, pacjentka itd. Najbardziej typowe reakcje otoczenia na skargi mężczyzny to: szydzenie, ironizowanie, drwienie, niedowierzanie, zawstydzanie lub doradzanie odwetu.

Prawdą jest także, że wszystkie historie, gdzie mężczyzna jest ofiarą przemocy, a kobieta jej sprawcą - są trudne do zdiagnozowania. Trudne jest także obmyślenie strategii rozwiązania takich sytuacji. Mężczyźni-ofiary przemocy powinni mieć taką samą ofertę pomocy psychologicznej, jak kobiety, a więc grupy wsparcia, grupy terapeutyczne, treningi. Jednak nie mają, ponieważ jest ich zbyt mało. Pozostaje indywidualna pomoc psychologiczna i terapeutyczna.

Mężczyźni, którzy są ofiarami przemocy w swoich związkach, nie tylko mają utrudniony dostęp do pomocy psychologicznej i znacznie uboższą, niż kobiety, ofertę terapeutyczną, ale główną i podstawową trudnością jest dla nich przyznanie się przed samym sobą do problemu i nazwanie go.

Jeszcze trudniejsze jest pójście do kogoś obcego i wypowiedzenie tych słów: "Jestem ofiarą przemocy". Jest to trudne także dla kobiety, a co dopiero dla mężczyzny. Mężczyźnie niezwykle trudno zidentyfikować siebie jako ofiarę. Nawet wyraźna przemoc fizyczna bywa nazywana: "konfliktem czy problemem z żoną".

Dlaczego kobiety stają się sprawcami przemocy lub wykorzystują partnera, a następnie odtrącają go ze szczególnym okrucieństwem? Dzieje się tak zazwyczaj po pewnym czasie trwania związku, najczęściej po tym, jak kobieta musiała poradzić sobie z jakąś trudną sytuacją życiową lub rodzinną, a nie uzyskała wystarczającego wsparcia i pomocy ze strony męża.

Po takich doświadczeniach jej poczucie własnej mocy i wartości (a także samoocena) wzrastają, ale wzrasta także niezadowolenie ze związku i pogarda dla bezsilnego i niewydolnego partnera. Staje się on "niepotrzebny" i "bezwartościowy", ponieważ nie sprawdził się jako głowa rodziny i podpora, na której można się oprzeć, a więc zasługuje jedynie na wzgardę i nienawiść. Konieczność samego uporania się z trudnymi problemami sprawia, że niektóre kobiety stają się "brutalnymi facetami", a ich partnerzy słabymi ofiarami.

Bez względu na płeć wszyscy zasługujemy na pomoc. Maltretowani panowie! "Niebieska linia" - telefon zaufania dla ofiar przemocy jest także dla was - nie bójcie się prosić o pomoc. Nie wstydźcie się udać ze swoim problemem do psychologa. Wstydzić powinien się zawsze sprawca przemocy, a nie jego ofiara, bez względu na to, czy tym sprawcą jest mężczyzna czy kobieta.

(LID)

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: przemoc
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy