Bey Logan koleguje się z Jackie Chanem

Znaleźliśmy faceta, który z miłości do filmów kung-fu oraz Bruce'a Lee przeprowadził się do Hongkongu, zyskał uznanie w branży filmowej i zwariował na punkcie naszego projektu.

Uwielbiam takie zdarzenia.

Bey Logan koleguje się z Jackie Chanem, ma zadbanego FCB, dobrą stronę i sporo poważnych info w internecie. Dorobek imponujący.

Spodziewamy się sekretarek i wypasionego biura z klimatyzacją. Krzysztof popędza nas, a nawet sugeruje zmianę strojów po akcji "schody - góra - dół". Z głównej ulicy wpadamy w jeden zaułek, z tego zaułku w zaułek mniejszy. Generalnie z każdym krokiem jest coraz ciaśniej i ciemniej.

Z mijanych witryn zamiast ludzi show-biznesu wychylają się głowy sprzedawców suszonych rybek, zgniłych jaj i coraz to mniejszych i mniejszych stworów, nadających się do jedzenia. Jest! Numer 41!

Reklama

Hurra! Wciskamy się z trudem między wyburzającą budynek koparę, a dwóch panów w budowlanych kaskach. W końcu winda. 6 piętro. SMILE!

Bey jest na luuuuzie, wszyscy są w jego biurze na luuuuuuzie. Najpierw przeżywają szok, że kręcimy film kamerami i nagrywamy dźwięk sprzętem do nagrywania. No wiecie, Polska nie ma najlepszej opinii "w temacie technologia". Może myśleli, że Dawid będzie szkicował, a Marcel wszystko zapamięta i spisze w kajecie... Niestety rozczarowanie. Polskie artysty umieć mówić angielski i kręcić gałką w kamerze.

Dosyć złośliwości. Jedną rzecz zapamiętam po tym wywiadzie. Naprawę, Bruce Lee dla wielu ludzi jest substytutem Nieosiągalnego, wzorcem doskonałym. Nie liczą się jego słabości, pomyłki i koszt, jaki zapłacił za obraną drogę. Liczy się to parcie do przodu, wiara w siebie, przekraczanie niemożliwego.

No i sukces, który osiągnął. Bruce Lee jest paradoksalny. Wschodni na Zachodzie, zachodni na Wschodzie, ale zawsze w pierwszym szeregu, trudny do przegonienia. Jego wady, są jego wadami - to sprawy tylko ludzkie.

O Bruce'ie mówi się jak o herosie, supermanie. Nikt z maluczkich nie osiągnie tego, co ON osiągnął. Logan mówi o nim jako o inspiracji, nieustającej inspiracji. I jest w jego wywodach sposób, myśl przewodnia określająca ramy jego świata, ale ja jakoś nie wątpię w autentyczność tych ograniczeń.

Momentami w tej rozmowie było coś bardzo osobistego. Ta chęć ocalenia inspiracji, czegoś, co daje siłę i nadzieję - nie była wcale groteskowa. Wzruszała. Mnie na pewno.

Główny Łaziebny

Łaźnia Nowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy