Jeśli weźmiemy się do pracy, to mamy szansę wysłać misję na „statek obcych”

Kilka dni temu świat obiegła wiadomość, że tajemnicza planetoida Oumuamua tak naprawdę może być statkiem kosmicznym wysłanym przez obcą cywilizację.

Zakamuflowany pojazd miał poszukać śladów życia w otchłani kosmosu, a całkiem prawdopodobne, że przyjrzeć się bliżej planetom Układu Słonecznego, w tym Ziemi. Może brzmi to wszystko jak bajka, ale takie wizje mają naukowcy z amerykańskiego Uniwersytetu Harvarda. Ich zdaniem o tym może świadczyć nienaturalne przyspieszanie obiektu, które obserwowane jest od jakiegoś czasu.

Nie zgadzają się oni z teorią, jakoby dziwne przyspieszenie obiektu, o którym pisaliśmy wyżej, było związane z uwalnianiem się gazów z wnętrza obiektu. Gdyby tak było, wówczas zakręciłby się on w miejscu, a tego nie zaobserwowano. Naukowcy sądzą, że źródłem jego napędu i mocy jest promieniowanie słoneczne.

Reklama

Astronomowie, Shmuel Bialy i Abraham Loeb, nie zgadzają się z teorią, jakoby dziwne przyspieszenie obiektu, o którym pisaliśmy wyżej, było związane z uwalnianiem się gazów z wnętrza obiektu. Gdyby tak było, wówczas zakręciłby się on w miejscu, a tego nie zaobserwowano. Naukowcy sądzą, że źródłem jego napędu i mocy jest promieniowanie słoneczne.

Jakby tego było mało, najnowsze obserwacje wskazują na to, że dziwny obiekt o kształcie cygara, ma na sobie związki takie jak metan, metanol i zamrożony tlenek węgla, które podczas kosmicznej podróży zostały zbombardowane promieniowaniem kosmicznym, tworząc trwałą powłokę, grubą nawet na kilkadziesiąt centymetrów.

Świat naukowy chce wysłać sondę kosmiczną na ten obiekt, aby ostatecznie rozwiać wszelkie wątpliwości. Misja będzie nosiła nazwę Lyra (Lutnia) na cześć gwiazdozbioru, z kierunku którego miała ona do nas przybyć. Największym problemem są jednak fundusze i zaawansowana technologia. Mamy też coraz mniej czasu, bo 'Oumuamua porusza się z ogromną prędkością ponad 60 km/s.

Tajemniczy obiekt 1 stycznia 2019 roku znajdzie się już na orbicie Saturna, a 2 lata później na orbicie Urana. Jeśli chcemy go dogonić i na nim bezpiecznie wylądować, musimy się spieszyć i opracować napęd sondy kosmicznej, która będzie przemierzała kosmos z prędkością grubo ponad 60 km/s. Co ciekawe, niedawno sonda New Horizons, z pomocą której zbadaliśmy Plutona, rozpędziła się do rekordowej prędkości 16 km/s, a do 60 km/s jeszcze daleko.

Astronomowie oczekują, że aktualny wyścig zbrojeń pomiędzy USA, Rosją i Chinami oraz rozwój technologii kosmicznych na potrzeby powrotu na Księżyc i lotu na Marsa, zaowocują budową nowych rodziajów napędów, które umożliwią szybki lot na obiekt 'Oumuamua i dokładne go zbadanie.

Bardzo ciekawie zapowiadają się nowe rakiety o napędzie jądrowym. Niedawno o pracach nad nich poinformowała NASA oraz rosyjski Roskosmos (). Astronomowie czekają również na propozycje od wszystkich zainteresowanych tematem, w kwestii planu przeprowadzenia całej misji. Jeśli uda się naukowcom zebrać potrzebne fundusze i przeprowadzić całą misję, to będziemy mieli okazję zbadać jeden z najbardziej zagadkowych obiektów, jakie przyszło nam zaobserwować na niebie.

Przypomnijmy, że nazwa własna ciała została wybrana przez jego odkrywców, czyli zespół Pan-STARRS, pracujący w obserwatorium Haleakala na Hawajach. ʻOumuamua to słowo hawajskiego pochodzenia, oznaczające zwiadowcę lub posłańca z odległej przeszłości. Najnowsze obserwacje wskazują, że przybysz ma ok. 800 metrów długości i tylko 100 metrów szerokości, rdzawy kolor, składa się z metalu, odbija tylko 4% światła słonecznego, jego obrót wokół własnej osi trwa ok. 7 godzin.

Źródło: GeekWeek.pl/

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy