Zapomnijcie o kolejnym locie Starshipa. Złe wieści dla SpaceX

Wszystko wskazuje na to, że prędko ponownie nie zobaczymy na niebie najpotężniejszej rakiety świata, czyli Starshipa od Elona Muska. Jego firma ma ogromne kłopoty.

Dziewiczy lot rakiety Starship zakończył się katastrofą. I chociaż firmie Elona Muska udało się pozyskać cenne dane z lotu i zrealizować kilka zakładanych punktów programu, to jednak prędko możemy nie zobaczyć ponownie tego giganta na niebie. Firma Elona Muska ma ogromne kłopoty po tym wydarzeniu.

Najwięcej problemów sprawiła całkowita demolka, jaką zafundowała rakieta ośrodkowi, z którego startowała, oraz rezerwatowi przyrody Boca Chica. Przypominamy, że ogromna temperatura i ciśnienie w trakcie odpalenia 31 silników Raptor doprowadziły do wyrwania i rozrzutu betonowych elementów stanowiska startowego na setki metrów od rakiety. Kawałki zostały wyrzucone w niebo, a następnie spadły na plażę i do samych wód Zatoki Meksykańskiej.

Reklama

Starship zgotował demolkę Boca Chica

Oprócz zupełnie nieprzewidzianego powstania w tej skali sporych zniszczeń, dokonanych w samym ośrodku testowym, najgorszy jest w tym wszystkim fakt, że niezliczona ilość zanieczyszczonych kawałków betonu dosłownie zbombardowało rezerwat przyrody Boca Chica, który rozciąga się na sporym obszarze wokół bazy SpaceX. Firmie Elona Muska nie tylko trudno będzie posprzątać ten bałagan, ale jeszcze przekonać władze, że nigdy więcej nie dojdzie do podobnej sytuacji.

Start Starshipa pierwotnie miał mieć miejsce blisko 2 lata temu, ale właśnie ze względu na obawy władz o środowisko naturalne obszaru, gdzie zbudowano stanowisko startowe, do niego nie doszło. Teraz wszyscy widzimy, że urzędnicy i ekolodzy przewidywali, co się święci.

SpaceX ma wielkie kłopoty. Władze są wściekłe

FAA ostatecznie przedstawiła wiele punktów, które firma SpaceX musiała spełnić, by w ogóle doprowadzić do startu Starshipa. Jednak urzędnicy nie wydali zgody na doprowadzenie do takiej demolki. Musk może teraz liczyć na kolejne mozolne audyty władz, co sprawi, że kolejny start rakiety może odbyć się dopiero po wakacjach.

Analitycy uważają, że zniszczone stanowisko startowe trzeba będzie zburzyć i zbudować od nowa, a to może potrwać nawet 3 miesiące. Wielu dziwi się, że Musk nie skorzystał z doświadczenia NASA w budowie takich obiektów, patrząc przez pryzmat startów potężnej rakiety Saturn V z misjami na Księżyc.

Prawdopodobnie miliarderowi chodziło o czas i pieniądze. Teraz Musk najwyraźniej zrozumiał, że na pewnych rzeczach nie powinno się oszczędzać, bo można sobie narobić poważnych kłopotów. Jak głosi ludowe porzekadło: chytry traci dwa razy. Być może SpaceX wykorzysta teraz swoje technologie ablacyjne stosowane w samym Starshipie lub Dragonie, do budowy bardziej wytrzymałej platformy startowej.

Polecamy na Antyweb | Obraz jak po wybuchu bomby. Tak wygląda stanowisko startowe Starshipa

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: SpaceX | Starship
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy