DVHD - Alternatywa dla DVD

Postęp to nie tylko dramatyczne skoki technologiczne, ale też powolne ewolucje, które zmieniają rzeczy znane i wydawać by się mogło "nie do ruszenia".

Tym razem w Trendach temat nietypowy. Zwykle sięgamy myślą daleko w przyszłość, staramy się odgadnąć, jak będzie wyglądał świat za kilkadziesiąt czy kilkaset lat, snujemy śmiałe wizje, jakich nie powstydziłby się żaden futurysta tymczasem w tym wydaniu zajmiemy się technologią, która jest obecna już teraz, właściwie na wyciągnięcie ręki. Nie przez przypadek - warto mieć świadomość tego, że obok wielkich odkryć naukowych rozwój cywilizacji stymulują też małe osiągnięcia, drobne modyfikacje rozwiązań znanych od lat.

DV...HD?

Reklama

Jednym z takich "niewielkich wynalazków" jest format zapisu danych na płytach DVHD - nieco odmienionej, wyraźnie cieńszej i bardziej elastycznej wersji tradycyjnego krążka DVD. Technologia ta zdobywa coraz większą popularność - być może dodamy kiedyś właśnie taką płytę do CD Action? Będzie to z jednej strony eksperyment (chcemy się przekonać, jak na nowinki techniczne reagują nasi czytelnicy), ale nie tylko - także wyraz... dbałości o środowisko. Jednym z najważniejszych atutów nośnika DVHD jest jego ekologiczność - do wyprodukowania jednego krążka zużywa się mniej poliwęglanu (aż o 45%), nieco mniej potrzeba także energii.

Co ciekawe, duży wkład we wdrożenie technologii DVHD do użytku ma polska firma - to zresztą również jeden z powodów, dla którego o krążkach tych piszemy (by nie potwierdziła się zasada "cudze chwalicie, swego nie znacie"). Sam pomysł na cienką płytkę DVD powstał na Ukrainie, gdzie prace nad nią rozpoczął wynalazca i biznesmen Andriej Tropilow.

Szybko się okazało, że nie jest mistrzem ani w jednym, ani w drugim fachu - choć wymyślił ogólne parametry krążka (grubość, skład chemiczny warstwy z zapisem danych itd.), nie udało mu się przystosować do jego tłoczenia żadnej maszyny. W związku z tym nie rozpoczął też przemysłowej produkcji tego typu nośników. Swoją technologię jednak prezentował na licznych targach branżowych, na których zwróciła ona uwagę właściciela wrocławskiej firmy Bak.

Dostrzegł on w cienkiej, elastycznej płytce potencjał - i wykupił patent niezbędny do korzystania ze standardu DVHD. Prace nad nim kontynuował już sam i po kilku miesiącach (a także dziesiątkach tysięcy euro wydanych na wsparcie naukowców z Polski, Holandii i Japonii) udało się zbudować linię produkcyjną, która może tłoczyć nowy rodzaj płyty, w pełni zgodnej z formatem DVD i odczytywanej czerwonym laserem o takiej samej długości fali 635-650 nm.

Cienka grubość

DVHD różni się od standardowego "diwidika" pod kilkoma względami. Przede wszystkim jest dużo cieńszy, jego grubość wynosi 0,6 mm (wyższy jest tylko rant w środkowej części płyty niezbędny do wykorzystania jej w tradycyjnych czytnikach). Można dzięki temu zrezygnować z jednej warstwy nośnika: typowy krążek DVD to niejako dwie płytki sklejone ze sobą na całej powierzchni - jedna z zapisanymi danymi i druga, która w standardzie DVD 5 pełni właściwie wyłącznie funkcję stabilizującą.

W DVHD tej drugiej po prostu nie ma i jedna i ta sama warstwa musi być zarówno medium zapisu danych, jak i elementem konstrukcyjnym odpowiednio rozkładającym siły odśrodkodziewe i zapewniającym określoną w charakterystyce formatu masę itd. To dlatego w procesie produkcyjnym DVHD potrzebna jest precyzja wykonania podobna do tej, jakiej wymagają nośniki Blu-ray. Na każdym kroku produkcji płyta jest więc testowana - zajmuje się tym specjalne urządzenie opracowane przez firmę Philips.

Poza taką standardową kontrolą wszystkich opuszczających taśmę nośników co godzinę wybiera się jeden, który sprawdzany jest laserowo w 9 różnych punktach. Ponieważ wytłoczenie jednego krążka zajmuje 4 sekundy, system ten szczegółowo weryfikuje poprawność co 900. płyty - to wystarcza, by zapewnić niezawodność całej partii. W procesie produkcyjnym muszą być też wykorzystywane najlepsze surowce: przede wszystkim najwyższej klasy poliwęglan oraz lakiery powlekające.

To, że DVHD ma zaledwie 0,6 milimetra grubości i składa się wyłącznie z jednej warstwy, powoduje, że jest to też krążek niezwykle elastyczny. Można go bezkarnie zginać w obie strony, choć jak twierdzi producent, jeśli już ktoś chce się pochwalić przed znajomymi tą sztuczką, lepiej uginać płytkę do wewnątrz (zbliżając do siebie stronę z zapisanymi informacjami) niż na zewnątrz(dociskając powierzchnię z nadrukiem). Wynika to ze specyfiki poliwęglanu, któremu bardziej służy skurczanie niż rozciąganie.

Co ważne, płyta DVHD ma coś, co można by nazwać "pamięcią" - nawet bardzo odkształcona po kilku godzinach (szczególnie w temperaturze pokojowej) odzyskuje poprzednią strukturę i zapewnia możliwość bezproblemowego odczytywania zapisanych informacji. Tę elastyczność nośnika wykorzystuje się w Stanach Zjednoczonych, gdzie wciąż wiele gazet dystrybuowanych jest przez "paper boyów", czyli gazeciarzy na rowerach. Łatwiej im rzucić gazetą zwiniętą w rulon, a jeśli jest do niej dodana płyta DVHD, nie ma możliwości, by podczas lądowania krążek się uszkodził! Tyle że czasem trzeba troszkę poczekać, aż płytka wróci do pierwotnego kształtu.

Nie ma róży bez ognia

Nośnik DVHD nie jest jednak idealny. Największe jego ograniczenie to pojemność - obecnie nie można na nim zmieścić więcej niż 4,7 GB danych. Były też plany stworzenia podobnej technologii jako alternatywy dla HD DVD, ale prace zostały zawieszone w momencie, w którym wojnę nextgenowych formatów wygrał konkurencyjny Blu-ray. Ponieważ w produkcji płyty DVHD znajdują się zaledwie od 2006 roku, może się też zdarzyć, że starsze czytniki nie poradzą sobie z obsługą takiego krążka - w wielu przypadkach problem ten udaje się rozwiązać instalacją nowego oprogramowania do napędu DVD.

DVHD to także nośnik, który ze względu na niewielką grubość jest szczególnie podatny na działanie czynników atmosferycznych i jeśli np. przez dłuższy czas przebywał w zimnie, potrzebuje czasu, by odzyskać stuprocentową funkcjonalność. Jak pokazuje praktyka, są to jednak niewielkie wady - miesięcznie w Polsce tłoczy się ponad pół miliona takich krążków, a ich użytkownicy z radością pokazują znajomym, jak giętkie (a przy tym proekologiczne) są wykorzystywane przez nich płyty. DVD tego nie potrafi.

Andrzej Borkowski

CD Action
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy