Hollywood kontra YouTube - runda 1.

Na Digital Media Summit tuzy branży filmowej zastanawiały się, jak rozwiązać problem z serwisu YouTube.

Głównym tematem spotkania wytwórni filmowych był proces, jaki koncern Viacom wytoczył Google i YouTube. - Ponieważ studia filmowe były tolerancyjne wobec wideosharingu, nie oznacza to, że pozwolimy nabić się w butelkę - powiedział David Wong z Sony.

Według niektórych uczestników panelu, YouTube zbudował swoją pozycję pasożytując na innych, a setki tysięcy filmików, które naruszają prawa autorskie, nie są usuwane z serwisu, ponieważ jest to na rękę właścicielom. - YouTube filtruje sceny o charakterze pornograficznym, ale nie potrafi pozbyć się filmików będących własnością kogoś innego. Jak to możliwe? - dziwi się Raghav Gupta, wiceprezydent Brightcove, firmy sprzedającej pliki wideo w sieci.

Reklama

Nie oznacza to jednak, że Hollywood kontestuje tego typu rozwiązania - studia filmowe już wykorzystują popularne wideoserwisy do promocji swoich filmów. Otwarcie mówi się, że samemu planują stworzyć swój wideoserwis. W przeciągu najbliższych miesięcy jedno jest pewne - YouTube czekają znaczne zmiany.

INTERIA.PL/AFP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy