Powolna śmierć wypożyczalni

Amerykańska sieć wypożyczalni filmów Blockbuster planuje zamknąć 960 z 7000 swoich wypożyczalni. Część z nich nie przynosi zysku. Czy za kilka lat w ogóle będziemy potrzebować wypożyczalni?

Blockbuster, doskonale rozpoznawana w Stanach Zjednoczonych sieć wypożyczalni, ma problemy. Firma planuje przeanalizować dochody swoich 7 tys. wypożyczalni na terenie USA i zamknąć 960 punktów, które są nierentowne - czytamy w serwisie CNET.

Co prawda Blockbuster dzielnie broni się, opisując swoje plany zamknięcia w 2010 roku prawie 1000 oddziałów jako konieczne i nie mające wpływu na cały biznes. Jednak prawda jest o wiele bardziej bolesna - Blockbuster stracił wielu klientów na rzecz sieci Netflix. Pomysł na Netflix jest prosty - zamiast wycieczki do wypożyczalnie zamawiamy film w sieci, a Netflix przysyła nam go pocztą. Po obejrzeniu filmu odsyłamy go tą samą metodą. Netflix ma w swojej ofercie ponad 100 tys. filmów, w tym 1,3 tys. w wersji Blu-ray.

Reklama

Wysyłanie filmów pocztą sprawiło, że Netflix stał się największą siecią wypożyczalni na świecie. Błędem byłoby jednak stwierdzić, że to Netflix jest wyłącznym problemem Blockbustera. Tak naprawdę to internet, a konkretnie cyfrowa dystrybucja, oglądanie filmów w serwisach wideo i piractwo sprawiły, że sieci takie jak Blockbuster mają problemy.

W Polsce nie mamy wypożyczalni na miarę Netflix, ale mamy internet, ze szczególnym naciskiem na oglądanie i ściąganie filmów z sieci. Rzadko legalnie. Nie dysponujemy dokładnymi analizami, czy liczba osób korzystających w Polsce z wypożyczalni spadła - chociaż większość osiedlowych wypożyczalni VHS/DVD już dawno umarła. Zatem pytamy - kiedy ostatni raz byliście w wypożyczalni filmów?

ŁK

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy