Test Sony Alfa 7 - bez lustra, ale z pełną klatką

Czy wyposażenie bezlusterkowca w matrycę Full Frame to dobry pomysł? Z zadaniem tym postanowiła się zmierzyć firma Sony, a owocem tego oryginalnego połączenia jest Alfa 7.



Alfa 7 to pierwszy w ofercie japońskiej firmy (pomijając bardzo zbliżoną Alfę 7R) bezlusterkowiec posiadający pełnoklatkową matrycę. Producent zastosował w aparacie sensor typu Exmor CMOS o rozdzielczości 24,3 megapikseli oraz nowy (ponoć znacznie szybszy) procesor obrazu - Bionz X. Za ustawianie ostrości odpowiedzialny jest  system autofokusa o nazwie Fast Hybrid AF, działający z wykorzystaniem zarówno detekcji fazy, jak i detekcji kontrastu. Pierwszy typ AF ostrzy przy użyciu 117 pól, drugi wykorzystuje do ustawiania ostrości 25 obszarów. 

Reklama

Alfa 7 przystosowana jest do współpracy z "bezlusterkową" optyką z mocowaniem typu E, ale - dzięki opcjonalnemu adapterowi - może również wykorzystywać pełnoklatkowe obiektywy typu A. W przypadku szkieł z mocowaniem E brak było jednak dotychczas konstrukcji przystosowanych do współpracy z sensorami Full Frame, więc wraz z premierą Alfy 7 Sony zaprezentowało też pierwsze modele obiektywów kompatybilnych z pełną klatką i noszące nowe oznaczenie FE. To właśnie w niektórych z nich zainstalowano system stabilizacji obrazu, bo w pełnoklatkowym bezlusterkowcu, inaczej niż w modelach z rodziny Alfa, nie starczyło już miejsca dla mechanizmu Steady Shot połączonego z sensorem.     

Budowa i obsługa

Alfa 7 przypomina niewielką lustrzankę, a jej korpus jest bardzo podobny do typowego bezlusterkowca z rodziny NEX, z tą tylko różnicą, że wyposażono go w centralnie umieszczony wizjer i nieco większy grip. Aparat waży 474 g (z akumulatorem i kartą pamięci), a jego rozmiary wynoszą 126,9 x 94,4 x 48,2 mm. Korpus wykonany został ze stopu magnezowego i uszczelniony przed kurzem i wilgocią.

"Lustrzankowy" jest też układ elementów sterujących aparatu. Z przodu korpusu umieszczono przycisk zwalniania obiektywu, a u góry gripu - pokrętło sterujące. Na górnym panelu znajdziemy: tarczę trybów, spust migawki i włącznik zasilania, pokrętło korekty ekspozycji oraz programowalny przycisk C1. Na "plecach" cyfrówki przewidziano z kolei miejsce dla: przycisku menu (jedyny klawisz na lewo od wizjera), drugiego przycisku programowalnego (C2) oraz kolejnego pokrętła. Trochę niżej, po prawej stronie ekranu, znajdują się natomiast: przełącznik trybu autofokusa (AF/MF), przycisk blokady ekspozycji, przycisk menu podręcznego (Fn) oraz pokrętło nawigacyjne, które odpowiada też m.in. za ustawienia balansu bieli i trybu migawki. Na samym dole umieszczono jeszcze przycisk podglądu oraz klawisz usuwania obrazów, któremu również można przypisać indywidualne ustawienia. Jak dotąd w opisie zabrakło przycisku nagrywania wideo, ale i dla niego znalazło się miejsce na prawym boku korpusu, tuż nad slotem kart pamięci. Po przeciwnej stronie obudowy znajdziemy natomiast dwie klapki, pod którymi ukryto zestaw złącz aparatu: HDMI, USB (umożliwia ono również ładowanie aparatu) oraz gniazda mikrofonu i słuchawek.

Za kadrowanie odpowiedzialny jest wizjer XGA OLED Tru-Finder o rozdzielczości 2 359 296 punktów oraz odchylany, 3-calowy ekran LCD o rozdzielczości 921 600 punktów. Korzystanie z nich na ogół nie sprawia większych trudności (oba narzędzia pokazują obraz wyraźny i czytelny), ale pewne zastrzeżenia można mieć do opóźnienia, z jakim scena wyświetlana jest w cyfrowym wizjerze. Oczywiście podczas fotografowania nieruchomych obiektów problem ten jest niezauważalny, ale gdy zechcemy zrobić zdjęcia bardziej dynamicznych zdarzeń, wówczas mogą pojawić się trudności.

 Zastrzeżeń nie budzi natomiast układ przycisków sterujących aparatu. Jest on bardzo ergonomiczny i zapewnia szybką, intuicyjną obsługę najważniejszych ustawień. Na pochwałę zasługuje też to, że w cyfrówce znalazło się miejsce dla aż trzech przycisków programowalnych, gwarantujących duże możliwości personalizacji. Co ważne, w aparacie Sony wykorzystano też menu, którego budowa wzorowana jest na rozwiązaniach znanych nie z bezlusterkowców NEX, lecz z modeli należących do rodziny Alfa. W jednej z zakładek wybrać można jednak opcję "menu kafelkowe", która pozwoli na regulowanie ustawień w sposób typowy dla NEX-ów.

O bezlusterkowym charakterze nowej Alfy przypomni nam też niewielki grip. Uchwyt jest co prawda dobrze wyprofilowany, ale mógłby być nieco większy, bo przy dłuższym fotografowaniu aparat zaczyna przejawiać tendencję do wyślizgiwania się z rąk. Trzeba też pamiętać, że cyfrówka nie posiada wbudowanej lamy błyskowej i fotografowanie we wnętrzach lub trudnych warunkach oświetleniowych wiązać się będzie z koniecznością zaopatrzenia się w dodatkowy flesz.

Najważniejsze funkcje

Od chwili premiery Sony zachwala Alfę 7 jako konstrukcję profesjonalną i trzeba przyznać, że model ten rzeczywiście wyposażony został we właściwie wszystkie możliwości, jakich można oczekiwać od aparatu profesjonalnego. Nie chodzi tu tylko o pełną klatkę (sprzęt z matrycami APS-C też jest przecież wykorzystywany przez zawodowców), ale również o dużą funkcjonalność, dzięki której Alfa 7 sprawdzi się w różnych zastosowaniach - w studiu i w plenerze. Oczywiście nie zabrakło też rozwiązań typowo amatorskich, dzięki którym z nowego aparatu Sony korzystać będą mogli mniej zorientowani miłośnicy fotografii.

Alfa 7 zapewnia tradycyjny zestaw trybów PASM oraz możliwość zdefiniowania dwóch trybów własnych, a także "zielony" tryb automatyczny, funkcję panoramy i zestaw programów tematycznych: portret, sport, makro, krajobraz, zachód słońca, nocny widok, zdjęcia z ręki o zmierzchu, nocny portret i korekcja drgań. Zakres czasów otwarcia migawki wynosi od 1/8000 do 30 s, a czułość regulować można w zakresie 100 - 25600 ISO z opcją rozszerzenia o wartość 50 ISO. Zakres korekty ekspozycji wynosi z kolei +/-5 EV i zmieniany może być w krokach co 1/3 lub ½ stopnia. Co ciekawe, tak dużych zmian dokonać można z poziomu menu, bo umieszczona na korpusie tarcza pozwala regulować ekspozycję tylko w zakresie +/- 3 EV.

Pomiar światła w Alfie 7 działa w trzech standardowych trybach: matrycowym, centralnym i punktowym. Szybkość zdjęć seryjnych sięga 5 kl./s, a dostępne tryby balansu bieli obejmują opcje: auto, światło dzienne, cień, chmury, żarówka, świetlówka (4 ustawienia), lampa błyskowa i pod wodą. Temperaturę barwową regulować można także samodzielnie - w zakresie 2500 - 9900 K - lub zapisać własne ustawienia balansu bieli.

W aparacie nie mogło też oczywiście zabraknąć trybu nagrywania filmów Full HD (rzecz jasna w typowym dla Sony formacie AVCHD) oraz obowiązkowych już funkcji łączności bezprzewodowej - NFC oraz W-Fi.

Podsumowanie - fotografowanie i jakość zdjęć

O zdjęciach wykonanych aparatami pełnoklatkowymi często mówi się, że są "plastyczne". Jak dotąd nikt nie podał chyba jeszcze zadowalającej definicji owej plastyczności, więc i my dyplomatycznie pominiemy ten temat. Możemy jednak stwierdzić, że fotografie zrobione Alfą 7 cechują się bardzo dobrym odwzorowaniem szczegółów i wierną reprodukcją kolorów. Tradycyjnie już trochę gorzej jest z szumami matrycy. Teoretycznie moglibyśmy oczekiwać, że pełnoklatkowy sensor powinien sobie z tym problemem radzić wyjątkowo skutecznie, a tymczasem wyraźne ziarno jest już widoczne na zdjęciach, które zrobiono z czułością 1600 ISO. Przy wyższych czułościach szum jest oczywiście jeszcze większy, a zdjęcia zrobione z ISO 25600 wyraźnie pozbawione są już części szczegółów. Plusem jest jednak to, że ziarno zachowuje dość drobną strukturę i wolne jest na ogół od kolorowych przebarwień. 

Z kwestii typowo użytkowych trzeba też wspomnieć o autofokusie, który - choć tak przez japońskiego producenta chwalony - pracuje czasami irytująco wolno. Cierpliwości fotografa wymaga też czasami oczekiwanie, aż aparat zapisze zdjęcie na karcie pamięci. Wady tego typu nie są jednak czymś niezwykłym i z podobnymi problemami musi się borykać wiele innych aparatów. Przy wszystkich swoich niedoskonałościach Alfa 7 jest jednak również konstrukcją wyjątkową i dosyć nowatorską. Pomysł połączenia bezlusterkowego korpusu i pełnoklatkowej matrycy mógł się do niedawna wydawać nieco karkołomny, ale firma Sony poradziła sobie z realizacją tego projektu bardzo dobrze i udowodniła, że taki mariaż jest możliwy. Oczywiście jest też dość kosztowny, bo cena samego korpusu Alfy 7 wynosi ok. 7 tys. złotych. Luksus posiadania aparatu z sensorem Full Frame zawsze był jednak drogi i jeśli ktoś uważa, że potrzebuje właśnie takiej konstrukcji, to musi być przygotowany na spory wydatek.

Sony Alfa 7, najważniejsze cechy:

Matryca: Sensor Exmor CMOS o rozdzielczości 24,3 Mpix i wymiarach 35,8 x 23,9 mm

Procesor: Bionz X

Optyka: Obiektywy z mocowaniem E lub A

Czas otwarcia migawki: 1/8000 do 30 s

Czułość: 100 - 25600 ISO (opcjonalnie 50 ISO)

Wymiary/masa: 126,9 x 94,4 x 48,2 mm/474 g 


 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama