Pornografia na DVD traci potencję
W 2008 roku branża pornograficzna będzie miała nie lada problem - darmowe serwisy wideo odbierają jej klientów.
W 2006 roku wytwórnia Vivid zarobiła na filmach DVD ponad 80 milionów dolarów, rok później suma ta spadła do 50 mln. W tym roku zysk będzie jeszcze mniejszy. Powód? Serwisy wideo będące kopiami społecznościowych rozwiązań znanych dobrze z boomu na Web 2.0.
- Mamy tutaj do czynienia z nieograniczonym piractwem - powiedział Steven Hirsch, współzałożyciel wytwórni Vivid w rozmowie z agencją Reuters. Głównym powodem jego oburzenia są tysiące krótkich filmików umieszczanych na różnych serwisach wideo dla dorosłych. W większości pochodzą one z "pełnometrażowych" produkcji i trafiają do sieci nielegalnie.
Stronki takie jak RedTube, PornTube czy XTube (w sumie wystarczy wpisać dowolne słowo kojarzące się z "branżą" i dodać do tego Tube - przyp. autora) stwarzają takie samo zagrożenie dla naruszenia praw autorskich, co standardowe serwisy wideo. Te drugie jednak zazwyczaj mają środki, dzięki którym istnieje szansa na moderację treści. Serwisy wideo XXX nie przykładają do tego wielkiej wagi, skupiając się jedynie na zysku. A ten rośnie, tymczasem sprzedaż DVD spada.
Jak podaje "The New York Times", w 2005 roku na filmach pornograficznych zarobiono 4,28 mld dol. Rok później suma ta wyniosła już 3,62 mld dol. Tymczasem zyski z różnego rodzaju internetowych subskrypcji wzrosły z 2,5 mld dol. w 2005 roku do 2,8 mld w roku 2006.
Vivid już zapowiedział wejście na drogę sądową przeciwko tego typu serwisom, zapewne sprawy wytoczą także inne wytwórnie zajmujące się produkcją treści dla dorosłych. - Nie trudno stać się częścią branży. - Wystarczy kamera i ktoś chcący uprawiać przed nią seks - podsumowuje obecne problemy wytwórni pornograficznych Paul Fishbein, prezes AVN Media Network, w rozmowie z "The New York Times".