Prawnik kręcił i udostępniał porno, by pozywać nieświadomych internautów

Piractwo wciąż ma się dobrze, a branża, której chyba najbardziej obrywa się w tym przypadku, to oczywiście porno. Pewien prawnik postawił więc w nietypowy sposób dorobić się na tym zjawisku.

Nie da się ukryć, że serwisy do dzielenia się plikami są bardzo popularne, szczególnie wśród miłośników filmów dla dorosłych. Co prawda część osób korzysta z nich tylko po to, by przenieść pliki, które są zbyt duże na bardziej konwencjonalne metody, pomiędzy urządzeniami, ale dla dużego grona internautów to po prostu świetne miejsce do pobierania nielegalnych treści.

Dziś docierają do nas prosto z USA ciekawe informacje w tym temacie, a konkretniej opis dość nietypowej sprawy, w  której prawnik został skazany za celowe umieszczanie materiałów chronionych prawami autorskimi w serwisach wymiany plików. W ten sposób próbował „zanęcać” nieświadomych użytkowników, a następnie pozywać ich na duże dumy pieniędzy za pobieranie zamieszczonych przez niego treści (choć lepiej pasuje tu określenie wymuszać). Co ciekawe, kręcił on nawet własne produkcje, by zarabiać na procederze jeszcze większe pieniądze.

Reklama

Paul Hansmeier to doświadczony prawnik, który w przeszłości pracował dla branży pornograficznej, a jego zadaniem było właśnie chronienie nowo powstałych materiałów przed piractwem w sieci. Ten znalazł sobie jednak nowy sposób na zarabianie pieniędzy, monitorując, kto pobierane zamieszczane przez niego pliki i wymuszając na piratach zapłatę 3000 USD - w razie odmowy padała groźba pozwu. Co ciekawe, prał on tak zarobione pieniądze za sprawą założonych przez siebie firm wydmuszek, które płaciły mu za usługi prawnicze.

Przekręt wyszedł na jaw, kiedy jego firma prawnicza trafiła na celownik i stała się obiektem dochodzenia w 2016 roku. Ustalono wtedy, że zarobił w ten sposób nawet 3 mln dolarów. Dzięki ustaleniom Hansmeier i jego wspólnik John Steele usłyszeli zarzut oszustwa na dużą skalę. Prawnik przyznał się do winy i w przyszłym miesiącu usłyszy wyrok. Grozi mu do 150 miesięcy w więzieniu.

Źródło: GeekWeek.pl/BBC

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy