Komórka ratuje życie kajakarzom
Telefon komórkowy uratował życie dwóm kajakarzom, którzy zaginęli wczoraj podczas spływu po rzece Pasłęce. Po nocy spędzonej na wysepce wśród bagien, udało im się wreszcie skontaktować przez telefon ze służbami ratunkowymi.
- Kajakarzy poszukiwali od niedzieli policjanci, straż leśna i strażacy. Mężczyźni odnaleźli się w dzisiaj przed południem. - W skontaktowaniu się z policją kajakarzom pomógł telefon komórkowy, z którego dodzwonili się na numer alarmowy 112 - powiedziała w poniedziałek PAP Bożena Przyborowska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie.
Dwaj młodzi mężczyźni w niedzielę około godz. 16 rozpoczęli spływ kajakowy rzeką Pasłęką koło Ornety w kierunku Morąga. Umówili się ze swymi kolegami, że spotkają się kilka kilometrów dalej na moście około godziny 19. Jednak o ustalonej porze nie pojawili się w tym miejscu. W czasie spływu w rejonie dopływu Drwęcy natknęli się na powalone przez bobry drzewa. Mimo że wcześniej wielokrotnie pływali kajakami po różnych rzekach w Polsce, nie poradzili sobie z trudnym bagnistym terenem. Przeprawa przez ten obszar zajęła im więcej czasu niż przewidywali. Potem zaskoczyła ich mgła i burza. Stracili orientację, kilka razy kajak przewracał się na wodzie.
Przemoczeni spędzili noc i ranek na wyspie położonej na bagnach. Przed wychłodzeniem uratowało ich to, że udało im się rozpalić ognisko. Nad ranem skontaktowali się z policją przez telefon komórkowy, wybierając numer alarmowy 112. Wcześniejsze próby dodzwonienia się do kogokolwiek nie powiodły się.
W poniedziałek policjanci, straż pożarna i straż leśna naprowadzeni przez kajakarzy znaleźli ich na wysepce. 23-letni Tomasz G. i 19-letni Krzysztof O. z Ornety cali i zdrowi wrócili do domów.
