Oszczędność nie popłaca

Kolejny telefon wybuchł w ręce właściciela. I znowu była to Nokia. Tym razem pecha miał pewien biznesmen z Bangkoku. - Otworzyłem bramę za pomocą pilota - opowiada Wichai Thongwiangchan. "Kiedy się za mną zamknęła sięgnąłem po telefon, bo wydawało mi się, że wyczerpała się w nim bateria."

Kolejny telefon wybuchł w ręce właściciela. I znowu była to Nokia. Tym razem pecha miał pewien biznesmen z Bangkoku. - Otworzyłem bramę za pomocą pilota - opowiada Wichai Thongwiangchan.  "Kiedy się za mną zamknęła sięgnąłem po telefon, bo wydawało mi się, że wyczerpała się w nim bateria."

Próba włączenia telefonu zakończyła się wybuchem, a odłamki rozsypały się w promieniu 3 metrów. Mężczyzna miał jednak szczęście - lekko ucierpiała tylko jego dłoń. - Byłoby dużo gorzej, gdyby telefon nie był w skórzanym etui, lub gdybym trzymał go przy uchu - stwierdził Thongwiangchan.

Winę za eksplozję znowu ponosi bateria. Biznesmen przyznał, że niedawno wymienił ją nie na oryginalną, ale na "kompatybilną" z jego modelem. Właściciel sklepu, w którym Thongwiangchan dokonał zakupu twierdzi, że robi tak wiele osób. - Ludziom nie zależy na oryginalnych bateriach, tym bardziej, że są one droższe - powiedział. - Wolą cokolwiek, byle taniej.

Reklama

Po ostatnich eksplozjach oszczędzanie chyba jednak wyjdzie z mody.

(mobile.net.pl)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bateria | biznesmen | oszczędność | telefon
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy