Samsung chce podważyć werdykt przysięgłych

Pretekst do tego dał im przewodniczący ławy przysięgłych, która wydała wyrok w sprawie przeciwko Apple, Velvin Hogan, który zaraz po procesie zaczął udzielać wywiadów mediom.

W sumie całkiem zrozumiałe. Hogan, wylosowany spośród mieszkańców Kalifornii do puli sędziów przysięgłych, która miała wydać wyrok w słynnym procesie pomiędzy Apple a Samsungiem, poczuł się ważny i w związku z tym chętnie udzielał wywiadów. Problem polega na tym, że słuchali ich także prawnicy Samsunga, którzy dopatrzyli się w nich tego, że przewodniczący składu przysięgłych mógł wpływać na ostateczny werdykt. Oczywiście w sposób, w jaki nie powinien.

Dlatego prawnicy postanowili jeszcze dokładniej prześwietlić Hogana oraz jego przeszłość. Okazało się, że podczas przesłuchań, w czasie których prawnicy obu stron mieli wybrać ławników, późniejszy przewodniczący ławy przysięgłych zataił przed sądem fakt, że w 1993 roku procesował się ze swoim ówczesnym pracodawcą, którym był Seagate.

Samsung argumentuje, że jest mocno powiązany kapitałowo z Seagate, które oskarżało Hogana o złamanie warunków kontraktu. Dodatkowo adwokat, który pozywał wtedy Hogana w imieniu Seagate jest mężem adwokat reprezentującej Samsunga w sprawie przeciwko Apple.

Reklama

Na razie jest to tylko zbiór faktów, ale prawnicy Samsunga staną na głowie, by udowodnić, że przewodniczący ławy przysięgłych nie był bezstronny co miało wpływ na werdykt. Nie wiadomo czy uda im się przekonać sędzię Koh do powtórzenia procesu, ale na pewno będą próbować. W końcu w grę wchodzi miliardowe odszkodowanie.

Źródło informacji

gizmodo.pl
Dowiedz się więcej na temat: wyrok | Apple | Samsung | wojna patentowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama