"Awantura o kasę". Finał pełen zwrotów akcji i niespodzianek
Program "Awantura o kasę" ponownie pokazał, jak wielkie emocje towarzyszą telewizyjnym turniejom wiedzy - zwłaszcza, gdy w grze są duże pieniądze i szansa na zwycięstwo. Każda z drużyn walczyła do końca, licząc nie tylko na wiedzę, ale też na spryt i odrobinę szczęścia. Nie zabrakło niespodziewanych zwrotów akcji, ryzykownych licytacji i wyjątkowych nagród dla najlepszych.

Oglądaliście sobotnią "Awanturę o kasę"? Musicie przyznać, że taka gra potrafi trzymać w napięciu. Drużyny zielona i żółta szły jak burza odpowiadając na kolejne pytania walcząc zaciekle do końca, do siódmego pytania, o grę w finale.
Po szóstym pytaniu konto zielonych wskazywało 10 tysięcy 600 złotych. Żółtych nieco mniej, 9 tysięcy 100 złotych. Wszystko rozstrzygnęła astronomia, a dokładnie pytanie:
"Co astronomowie określają w skalach Torino oraz Palermo?"
Odpowiadali zieloni stawiając 9 tysięcy 100 złotych (w puli 10 tysięcy 600 złotych). Ryzykowna gra, bo zostało im tylko 1,5 tysiąca złotych. Znacie odpowiedź? Drużyna też nie była pewna, a dodatkowo Krzysztof Ibisz nie zgodził się na podpowiedź uzasadniając, że taka stawka wymagałaby podpowiedzi za 4-5 tysięcy złotych. Tyle nie mieli.
Wahali się między określaniem możliwości i warunków życia na innych planetach a określaniem odległości. Ostatecznie postawili na tę drugą opcję, która także była błędna. Skale te określają bowiem zagrożenie katastrofą kosmiczną.
Tym samym zakończyli grę z 1,5 tys. złotych na koncie, natomiast cała pula 10 tysięcy 600 złotych trafiła na konto żółtych pań. I tak z kwotą 18 tysięcy 200 złotych weszły do finału. Tam czekali na nich mistrzowie z kwotą 28 tysięcy złotych. Czy taka przewaga z góry musi oznaczać mniejsze szanse? Nic bardziej mylnego.
Zachowana podpowiedź kupiona w pierwszej rundzie i świetne licytacje pozwoliły objąć prowadzenie. Ale po czwartym pytaniu, kiedy pula, stosunkowo niewielka, bo 2 tysiące złotych przeszła do następnego pytania, Krzysztof Ibisz zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał - dorzucił z własnej puli 10 tysięcy złotych.
Ostatecznie mistrzowie grając va banque... przegrali odcinek. Ale nie wyszli z niego z pustymi rękami. Wcześniej zalicytowali złotą skrzynkę, wygrywając na pożegnanie 4 skutery - po jednym na głowę.
To oznaczało jedno. Zmiana mistrzów.
Co w nowym odcinku "Awantury o kasę"?
Tym razem w grupie niebieskich możemy zobaczyć młodą ekipę związaną z finansami i marketingiem z Dolnego Śląska. W zielonej zasiadła rodzina z Warszawy. Żółci to przyjaciele z dawnej pracy z Wrocławia.
W pierwszej rundzie sobotniego odcinka na kole kręconym przez Krzysztofa Ibisza trafiły się m.in.: muzyka klasyczna, "co to jest?", popkultura i muzyka rozrywkowa. I choć czasem z sympatii wszystkich chętnie byśmy widzieli dalej, to zasady gry są nieubłagane - przejść do finału może tylko jedna drużyna.
A co w nim? Ostra gra i duże pieniądze w puli. A to znaczy, że i duża motywacja. Ale komu ostatecznie się uda? To musicie zobaczyć sami w niedzielę o 17:30 w Polsacie lub online na Polsat Box Go.
Jak dostać się do "Awantury o kasę"?
Wielu uczestników przyznawało, że decyzję o starcie podejmowali spontanicznie - podczas oglądania teleturnieju, jako postanowienie noworoczne czy w trakcie rozmowy z przyjaciółmi albo współpracownikami.
A może i ty zdecydujesz się na udział? Chcesz? To bardzo proste. Wystarczy, że przejdziesz do formularza castingowego lub wejdziesz na stronę awanturaokase.polsat.pl
A jak wygląda sam casting? - O, to tajemnica. Nie możemy wszystkiego zdradzać. Trzeba przyjść i się przekonać. Zapraszamy! - mówi z uśmiechem Jacek Zakrzewski, producent programu.










