Akop Szostak: Nie pochodzę z Polski. Polakiem jestem z serca!

Akop Szostak w Maluchu Fot. Filip Nowobilski /INTERIA.PL
Reklama

Bohaterem kolejnego odcinka serii "Duży w Maluchu" jest Akop Szostak. Zawodnik mieszanych sztuk walk, który świetnie radzi sobie także w social mediach. Akop na swoim Instagramie ma ponad 280 tys. obserwujących, a już 6 października zawalczy na gali KSW w Londynie. Zobacz o czym z Akopem rozmawiał znany YouTuber, Filip Nowobilski.

Jest jedna rzecz, o której trzeba powiedzieć: Ty byś tego malucha nie mógł prowadzić, bo masz prawo jazdy tylko na automat...

- To nie jest fejk, faktycznie mało kto w ogóle wie o tym, że można zrobić prawo jazdy tylko na automat. I ja faktycznie tak zrobiłem, wynikało to z tego powodu, że samochód kupiłem przed tym, jak zrobiłem prawo jazdy, a bardzo chciałem wsiąść za kółko. I jak po złości, dzień przed tym, gdy miałem egzamin, na sparingach poszło mi kolano. Skręciłem kolano. (...) Myślę, co zrobić, jak przyjdę ze stabilizatorem, nogi nie mogłem zginać, tak centymetr, dwa - przecież mnie nie dopuszczą. Kolega mi podpowiedział: Zrób na automat (...) No i zrobiłem (...) Zdałem za pierwszym razem, ale na manual będę musiał zrobić.

Dobry masz taki PR w społeczeństwie, w Polsce. Ludzie cię pokochali, natomiast zastanawiam się, jak to się stało, że rodzice nazwali cię Akopem i że masz śniadą karnację. Chyba zbyt często o tym nie mówisz, i chętnie usłyszałbym o twoich korzeniach.

- To nie jest żadna tajemnica (...) Nie jestem z pochodzenia Polakiem. Jestem Polakiem z serca i z charakteru, wychowania. Moja mentalność została ukształtowana w Warszawie w Polsce. Jak miałem 9 lat to się tutaj wprowadziłem. Na zawodach sportowych zawsze reprezentowałem Polskę.
Jestem Rosjaninem po ojcu, po mamie jestem Ormianinem. Stąd ten kolor karnacji, bardziej ciemna oprawa. Tak naprawdę cała historia. Rodzice się rozwiedli, mama się przeprowadziła do Polski. Tak to się potoczyło. Początki były ciężkie...

Dlaczego?

- Nie było akceptacji, nie znałem języka. Parę razy ktoś mnie zrzucił z roweru, przekopał. Ja byłem gruby, a wiesz jak to jest: gruby, obcokrajowiec. Ale uważam to wszystko za swoje plusy. I jeśli mam być szczery, tak z perpsektywy czasu, to nie uważam tego za wadę polskiego narodu, taka mniejsza akceptacja. Ja to lubię, mi się to podoba.
W Polsce nie ma czegoś takiego, jak w Niemczech, Hiszpanii, że przyjeżdżają ludzie z innych krajów i narzucają swoją kulturę. Ja, pomimo, że przyjechałem z innego kraju, szanuję polską kulturę i żyję według polskiej kultury. Tak, jak Polak, bo tak się czuję.
Ale jak czasem pojadę z żoną za granicę (...) tam jest dużo ludzi z innych krajów, którzy próbują narzucać swoją kulturę i mi się to nie podoba. Uważam Polskę za bezpieczny kraj, bo oni dbają o swoją narodowość. Miałem parę przykrych doświadczeń, ale myślę, że lepiej tak, niż w drugą stronę.

O jakiego typu doświadczeniach mówisz?

- To było w Warszawie, dzielnica Wola. Parę kopów dostałem Były takie sytuacje, ale ja jestem twardogłowy, podniosłem się i wróciłem do domu. Też mnie to nauczyło paru rzeczy.

Czego?

- Jak ktoś cię bije, to trzeba oddać. Mama zawsze mi powtarzała, jak ktoś cię uderzy, to oddaj raz, ale żeby zapamiętał do końca życia.

Reklama

Obejrzyj cały wywiad Filipa Nowobilskiego z Akopem Szostakiem:


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama