Duży w Maluchu Extra: Jakub B. Bączek

Nietypowo rozpoczął się pierwszy z cyklu wywiadów Duży w Maluchu Extra. Pierwszy z gości Filipa Nowobilskiego, jaki miał okazję przejechać się jego nowym nabytkiem, czerwonym Fiatem 126p musiał najpierw... odpalić go na pych. Zapraszamy na wywiad z trenerem mentalnym polskich siatkarzy, Jakubem Bączkiem.

Czy warto być indywidualistą? Czy to konieczny czynnik wpływający na sukces?

- Zależy, co chce się osiągnąć. Konformizm też ma dużo zalet, ale szczególnie we współczesnym biznesie indywidualizm jest dobrym pomysłem.

Jesteś właścicielem kilku firm. Zastanawiało mnie zawsze, jak udaje ci się kierować zespołem, skoro jesteś takim indywidualistą. Ciężko z tobą mają, co?

- Pewnie nie zawsze jest lekko, coś w tym jest. Ale w tym współczesnym pokoleniu "Y", wśród tych ludzi, którzy sami są kreatywni, bardzo otwarci na to, co się dzieje, myślę że oni się dobrze czują w moim towarzystwie. Też wiedzą, że mogą tworzyć, sami stają się szefami tych firm. To jest dla nich bardzo korzystne.

Dlaczego twoim zdaniem warto żyć na swoich warunkach?

- Warto żyć po swojemu chociażby z tego względu, że wtedy się jest zauważalnym. Jeśli robimy to samo co wszyscy, osiągamy rezultaty, jak wszyscy. Czyli przeciętne. Jeśli natomiast wybijasz się, robisz to, czego nie robią inni - jak ty w swoim maluchu, czy ja w niektórych swoich filmach - dużo łatwiej można dać się zauważyć.

Myślę, że jako trener mentalny mistrzów świata, kadry narodowej siatkarzy Stefana Antigui też dałem się poznać jako człowiek, który trochę idzie pod prąd. Ja nie byłem psychologiem sportu, byłem trenerem mentalnym. Stosowałem inne modele, niż psychologowie no i faktycznie gdzieś tam dałem się też zauważyć. Sporo kibiców gdzieś tam mnie rozpoznaje...

Nie jest to chyba popularny trend w społeczeństwie, ludzie wolą wsiąść do jednego autobusu i ruszyć... Ty za takim modelem nie obstajesz?

- Nie, ja bardzo lubię poszerzać swoją strefę komfortu. Ci ludzie, którzy są konformistami, też pewnie sobie radzą i się realizują. Natomiast ich strefa komfortu z mojego punktu widzenia jest płytka i ciasna. Ja lubię ją rozszerzać i wchodzę w takie projekty, które mogłyby komuś wydawać się szalone, dla mnie niekiedy tutaj są rozwiązania dla fajnych, biznesowych rzeczy.

Ale jak zdefiniowałbyś "strefę komfortu". Coaching jest popularny, ale nie na tyle, żeby wszyscy wiedzieli, czym ona jest.

- To wszystko to, co dla nas wygodne i nie sprawia, że serce bije mocniej. Nie buduje adrenaliny, wysiłku psychicznego, czyli to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni.  Jeśli co rano wsiadasz do autobusu, którym dojeżdżasz do pracy, to jest strefa komfortu. Ale jeśli wsiadasz do malucha, który nie odpala na początku, jest ósma rano w Krakowie, pada deszczyk, to już nie jest strefa komfortu. I warto, bo takiego przejazdu autobusem nikt nie będzie pamiętał, a ja nasz wywiad zapamiętam jeszcze długo...

Pracujesz w swoim domu, przy swoim biurku, nie musisz spędzać czasu w trasie na dojazd... Jak wtedy się motywować, bo to nie jest łatwe, kiedy obok masz łóżko i w każdej chwili możesz się zdrzemnąć, bo na przykład w nocy dłużej czytałeś?

- To jest bardzo łatwe, bo ja wybieram takie biznesy i takie rzeczy, które lubię robić. W życiu bym nie chciał pracować w czymś, co nie sprawia mi frajdy. Jeśli miałbym tak pracować, to wolałbym się zwolnić i żyć z wynajmu nieruchomości. Natomiast te biznesy, które ja robię, czy to jest trening mentalny, animacja czasu wolnego, wystąpienia publiczne, czy coaching, to są moje pasje. Więc gdziekolwiek ja mam swój laptop, gdziekolwiek nie jestem, to mam frajdę z tego, co robię.

Co dostaniemy w zamian, jeśli energię poświęcimy na realizację swojej pasji?

- Myślę, że w zamian możemy dostać rozwój. Coś, czego się uczymy, coś, co robimy po raz pierwszy. Ludzi, których możemy posłuchać, żeby się zainspirować. To też wymaga energii. Trudno będzie nam tą energię zdobyć, jeśli będziemy ją wydawać na negatywne rzeczy, na negatywne nawyki mentalne.

Nie samą praktyką człowiek stoi i marzeniami. Trzeba to oprzeć na solidnych fundamentach. Wykształcenie jest istotne?

- Wiesz, 50 procent Polaków ma już tytuł magistra, a to wcale nie jest taka zdrowa sytuacja w kontekście innych krajów Unii Europejskiej, ale z drugiej strony taka praktyczna edukacja - uczenie się od ludzi, którzy są wiarygodni w tym, o czym mówią - zdecydowanie jest dobrym pomysłem. Inwestować w siebie, inwestować swój czas i pieniądze, żeby posłuchać ludzi, którzy osiągnęli to, o czym marzyć.

Z kim przestajesz, takim się stajesz?

- Coś w tym jest. Niekiedy od takiego człowieka, który jest praktykiem w swojej dziedzinie możesz usłyszeć jedno, dwa zdania, które zmienią twoje praktyki myślowe. A to jest wygrana niepoliczalna...

Reklama

Oglądaj pierwszy odcinek Duży w Maluchu EXTRA w całości:

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy