Elon Musk: Zmiany klimatyczne są największym problemem XXI wieku

Elon Musk stoi na czele firm Tesla i SpaceX. Co zdaniem wizjonera jest największym problemem XXI w. /East News
Reklama

Miliarder, wizjoner i niepoprawny optymista. Jeśli komuś uda wysłać się cywili w kosmos, to najprawdopodobniej właśnie jemu. Co tak naprawdę kryje się w głowie Elona Muska, założyciela takich firm jak Tesla i SpaceX?

Elon Musk to nie tylko facet od gigantycznych rakiet i elektrycznych samochodów. Południowoafrykański przedsiębiorca marzył o karierze twórcy gier wideo, ale swe kroki skierował w stronę sieci internet, która okazała się trampoliną do kariery i wielkich pieniędzy. To one pozwoliły marzyć mu o przyszłości, w której tanie loty w kosmos i podróż na Marsa staną się możliwe. Nie zapomina on jednak, że Ziemianie mają przed sobą ogromne zagrożenie...

Przeczytaj fragment książki "Elon Musk. Co naprawdę myśli?", która 28 stycznia pojawi się na polskim rynku

Debata o zmianie klimatu to ciekawy przypadek. Jeśli zapyta się jakiegokolwiek naukowca, czy jest pewny, że ludzka działalność powoduje globalne ocieplenie, powinien odpowiedzieć: nie. Bo nie ma takiej pewności. Z drugiej strony, jeśli zapyta się go, czy powinniśmy wpuszczać do atmosfery biliony ton dwutlenku węgla i robić to aż do momentu, w którym stanie się coś złego, to zapewne także odpowie, że nie.

Reklama

Zasadniczo przeprowadzamy eksperyment, który polega na sprawdzeniu pojemności węglowej oceanów i atmosfery. Być może wyniki okażą się korzystne. Albo bardzo złe. A ja po prostu nie rozumiem, dlaczego w ogóle go przeprowadzamy. Szczególnie biorąc pod uwagę, że w pewnym momencie musimy osiągnąć coś, co jest trwałe. Musimy dysponować zrównoważoną produkcją i zużyciem energii, bo - to tautologia - jeśli będą nieodnawialne, w końcu się wyczerpią. 

Załóżmy na przykład, że dwutlenek węgla jest korzystny dla środowiska i że USA dysponują całymi zasobami ropy naftowej na świecie. Nawet w takim przypadku trzeba będzie kiedyś z niej zrezygnować, bo jest to ograniczony zasób, a kiedy zacznie się kończyć, niedobór wywinduje cenę, co z kolei może spowodować załamanie gospodarki. Dlaczego więc nie zrobić tego wcześniej? Nie twierdzę, że musi to być radykalna lub natychmiastowa zmiana albo że ludzie powinni specjalnie się umartwiać, aby unikać [emisji] dwutlenku węgla, ale powinniśmy się ku temu skłaniać. 

Powinniśmy dążyć do wspierania technologii odnawialnych bardziej niż nieodnawialnych. To po prostu rozsądne. Nawet jeśli środowisko nie jest czynnikiem. Tak naprawdę moje zainteresowanie samochodami elektrycznymi pojawiło się wcześniej niż obecna debata o zmianach klimatu. Interesowałem się nimi dwadzieścia lat temu, gdy nikt jeszcze nie mówił o globalnym ociepleniu, bo uważałem, że to po prostu lepszy środek transportu. Kwestie klimatyczne zwiększyły priorytet tych działań. 

Zapewne czeka nas także znaczny wzrost kosztów ropy. Z punktu widzenia demografii: Chiny, Indie i kilka innych krajów, które stanowią niemal połowę populacji świata, mają dziś bardzo mało samochodów na drogach, ale bardzo szybko zwiększają ich liczbę. Można zatem spodziewać się podwojenia popytu, a myślę, że trudno będzie uzyskać podwojenie podaży.

Nawet jeśli czerpiesz energię elektryczną z węgla czy gazu ziemnego, a nawet bezpośrednio z ropy naftowej, z powodu wielokrotnie wyższej wydajności stacjonarnych elektrowni względem małych silników spalinowych w samochodach, samochód elektryczny przejedzie więcej kilometrów na jednostkę paliwa niż ten wykorzystujący silnik spalinowy. 

Innymi słowy, ilość dwutlenku węgla wydzielana na kilometr jest mniejsza dla samochodu elektrycznego, nawet jeśli będzie on pochodzić ze źródeł takich jak na przykład węgiel. W końcu oczywiście będziemy musieli znaleźć odnawialne sposoby generowania energii i zrównoważony transport, ale obie strony równania muszą zostać rozwiązane. 

Nawet gdyby nie było samochodów elektrycznych, i tak potrzebujemy odnawialnych źródeł energii. Wspaniałą cechą samochodów elektrycznych jest to, że można w nich korzystać z energii pozyskiwanej z szerokiej gamy źródeł odnawialnych, takich jak woda, wiatr, energia geotermalna, słoneczna i jądrowa, gdy to bezpieczne.

Podstawową kwestią, z jaką mamy do czynienia w przypadku energii i transportu jest tzw. tragedia wspólnego pastwiska. Oceany i atmosfera mają zdolność pochłaniania dwutlenku węgla, ale jest ona niewyceniona, a przynajmniej nie w dużej mierze. To prawie tak, jakbyśmy wyrzucali śmieci do atmosfery i nikt nie płacił za ich wywóz. (...) W ropę, gaz i węgiel zainwestowano spore sumy i trudno będzie z tym walczyć.

Nie powinniśmy się spodziewać, że ów kapitał zwyczajnie podda się i popełni samobójstwo. Będzie ostro walczyć, robi to od jakiegoś czasu. Zatem niestety trzeba równie mocno walczyć z nim, tworząc produkty, które - przy braku podatku od dwutlenku węgla - nie będą się opierać na ekonomii stosowania paliw węglowodorowych, czytaj: samochody elektryczne.

Nowe technologie i innowacje mogą mieć wady, a jedną z nich jest to, że ludzie są w stanie wydobyć o wiele większe zasoby węglowodorów, niż uznawaliśmy za możliwe. Gdy zaczniemy wydobywać głębokie zasoby metanu czy gazu ziemnego, dotrzemy do zasobów, które nie są związane z kopalinami z czasów dinozaurów. Metan jest naturalnie występującym gazem. (...) Nie musi mieć organicznego źródła. Jeśli będziemy kopać zbyt głęboko w poszukiwaniu metanu, osiągniemy poziom, jaki nigdy wcześniej nie był widoczny, nawet w najwcześniejszej historii Ziemi. W mojej ocenie to bardzo niebezpieczne. (...)

Jest wielu ludzi, szczególnie w USA, którzy są żarliwymi przeciwnikami samochodów elektrycznych i odnawialnych źródeł energii. Trudno racjonalnie z nimi dyskutować. Powiedzą, że niektórzy naukowcy uważają, że to nie problem. Ale jak wiadomo, zawsze można znaleźć jakąś szanowaną osobę, która z czymś się nie zgodzi. 

Podobna sytuacja miała miejsce w przemyśle tytoniowym. Przez wiele lat produkty tytoniowe reklamowano jako zdrowe. Dziś trudno w to uwierzyć. Powstały raporty, które wykazywały istnienie korelacji między rakiem płuc a paleniem, ale oczywiście znaleźli się naukowcy, którzy przeprowadzili eksperymenty, aby dowieść, że to kompletny nonsens. 

Wreszcie znaleźliśmy się w momencie, w którym właściwie każdy rozsądny naukowiec twierdzi, że palenie powoduje raka płuc i innego rodzaju schorzenia. (...) A przemysł tytoniowy nadal będzie utrzymywał, że naukowcy nie są zgodni w tej kwestii, bo jeden czy dwa procent społeczności naukowej tak nie uważa. Opinia publiczna słyszy jedynie, że naukowcy nie są zgodni. Nie słyszy, że dziewięćdziesiąt dziewięć procent z nich uważa, że to głupie. 

To zdecydowanie trudna sprawa i mam nadzieję, że przemiana nastąpi, zanim będzie za późno. Zmiany klimatyczne nabrały już sporego rozpędu, a przyspieszenie wydobywania węglowodorów ze skorupy ziemskiej do atmosfery jest moim zdaniem bardzo nierozsądne. Uważam, że to największy problem XXI wieku.


INTERIA.PL/materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: Elon Musk | Tesla
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy