Kombii

Zespół Kombi był jednym z najpopularniejszych polskich wykonawców lat 80. Takie piosenki, jak "Black And White", "Słodkiego miłego życia" czy "Nasze rendez-vous", stały się wielkimi przebojami tamtej dekady.

Kombi zakończyło działalność w 1992 roku, a wokalista-gitarzysta Grzegorz Skawiński oraz basista Waldemar Tkaczyk utworzyli później rockowy zespół O.N.A., w którym śpiewała kontrowersyjna Agnieszka Chylińska.

Po jego rozpadzie, Skawiński i Tkaczyk postanowili w 2003 roku powołać ponownie do życia swą starą grupę, choć pod "poprawioną" nazwą Kombii. Jej pierwsza płyta, zatytułowana "c.d.", ukazała się jesienią 2004 r., a w nagraniach wziął udział Jan Pluta, oryginalny perkusista Kombi.

Z tej okazji Grzegorz Skawiński opowiedział Arturowi Wróblewskiemu m.in. kulisach powstania nowej wersji Kombi, modzie na lata 80., współpracy z hiphopowym składem Ascetoholix i planach na przyszłość.

Reklama

Jak czujecie się ponownie występując pod szyldem Kombii?

Szczerze mówiąc mieliśmy trochę wątpliwości i rozterek w zeszłym roku, przed powołaniem ponownie do życia zespołu Kombii. Ale obecnie czujemy się już dobrze. Zagraliśmy wiele koncertów dla sporej publiczności. Dzięki temu mieliśmy okazję poznać naszych nowych fanów i w pewnym sensie odświeżyć znajomość ze starymi.

Myślę, że wszystko jest na dobrej drodze, płyta sprzedaje się dobrze. Pozwala nam to mieć wiarę, że wrócimy na rynek medialny i płytowy w dobrej formie.

Dlaczego w składzie odnowionego Kombii nie pojawił się Sławomir Łosowski?

Odpowiedź wbrew pozorom jest dosyć prosta. Nasze koncepcje artystyczne co do dalszej działalności zespołu Kombii różniły się i to jest ta przyczyna. Jako baza nowego Kombii patrzymy generalnie w przyszłość - podpisaliśmy kontrakt płytowy z firmą Universal na trzy płyty. A z tego, co nam wiadomo, Sławek Łosowski nie był zainteresowany tego typu działalnością.

Ciężko sobie wyobrazić Grzegorza Skawińskiego bez Waldemara Tkaczyka. Co powoduje, że współpracujecie ze sobą nieprzerwanie przez tak wiele lat i wciąż odnosicie sukcesy?

Dziękuje za to ostatnie sformułowanie (śmiech). Poznaliśmy się z Waldkem w szkole średniej. Od tamtej pory datuje się nasza przyjaźń jako ludzi i oczywiście przyjaźń jako muzyków. Waldek jest znakomitym basistą. Potrafi odnaleźć się w wielu stylach muzycznych: rocku, popie, a nawet w jazzie. I te dwie rzeczy powodują, że nasza znajomość i współpraca trwają tak długo i potrafimy się dogadać.

Ja również uważam się za uniwersalnego gitarzystę. Może wokalistą trochę mniej - lepiej śpiewam w stylistyce popowej niż rockowej. Sądzę, że ta umiejętność dostosowywania się do różnych stylów muzycznych, zmieniania się przez te lata jak kameleon, powoduje również, że przez tak długi czas dobrze nam się współpracuje.

więcej >>

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy