Marcin Kostrzyński: Wilka nie da się oswoić. Jest zbyt dumny

Wilki dobrze wychowane nie polują na zwierzęta gospodarskie, ponieważ nie chcą wejść w konflikt z człowiekiem. /Adrian Slazok/REPORTER /East News
Reklama

Czy powinniśmy bać się wilków? Dlaczego te zwierzęta coraz częściej widziane są w pobliżu gospodarstw domowych? Czy można je oswoić? Jak to możliwe, że jelenie czują się bardziej zrelaksowane, kiedy wilki są w lesie? Na te i wiele innych pytań odpowiada w rozmowie z Interią Marcin Kostrzyński, miłośnik przyrody, autor książek i filmów przyrodniczych.

Łukasz Piątek, Interia: Słyszał pan w dzieciństwie przestrogę, że jeśli będzie pan niegrzeczny, to przyjdzie wilk i pana zje?

Marcin Kostrzyński, autor filmów i książek przyrodniczych: - Nie pamiętam, czy akurat rodzice mnie straszyli w ten sposób, ale na pewno mit o złych wilkach cały czas był tutaj obecny. Tutaj, czyli w lesie, w którym właśnie rozmawiamy. Wilki były obecne na tych terenach w latach 50. Później wprowadzono nagrody za zastrzelenie każdej sztuki, więc myśliwi skutecznie się wilków pozbyli na jakiś czas. Na ogół ludzie nie mają punktu odniesienia, bo wilków nie spotykają. Później one urastają do rangi jakichś strasznych i wielkich zwierząt, którymi oczywiście nie są.

Reklama

Zatem wilk może nas zjeść, czy nie?

- Nie było żadnego potwierdzonego przypadku w całej Europie, żeby wilk zabił człowieka. Wilki są zbyt inteligentne i mądre. Wiedzą, że z człowiekiem nie warto wchodzić w otwarty konflikt. Tak naprawdę one boją się ludzi. Te wszystkie wilki, z którymi teraz mamy problemy, pochodzą z totalnie rozbitych rodzin, jak wilczyca z Białowieży, która najprawdopodobniej przyszła z Białorusi. Inne wilki jej nie akceptowały, więc jedyną dla niej szansą na przeżycie był kontakt z człowiekiem. Innym przykładem jest wilk, który ostatnio kręcił się koło Poznania. On był wychowywany przez ludzi lub uciekł z nielegalnej hodowli. Wilków nie da się oswoić. Chciałbym, żeby każdy chętny na posiadanie wilka to zapamiętał - nigdy nie uda się zrobić z niego psa.

Jeśli już spotkamy wilka, to jak należy się zachować?

- Wilki są niezwykle płochliwe. Nie ma równie płochliwego zwierzęcia w lesie jak wilk. Nawet ryś daje się lepiej podejść, chociaż ma świetny słuch i węch. Wilk panicznie boi się człowieka. I ma rację, bo niczego gorszego w lesie spotkać nie może. Proszę mi wierzyć - jeśli spotkamy wilka, to on ucieknie. Coś złego może się zdarzyć, jeśli idziemy do lasu z psem, który nie jest na smyczy. Pies pogoni za zającem czy sarną, i jeśli zauważy go wilk, to może go zabić. Ale mam też takie nagrania z foto-pułapki, na których widać idącego psa, za którym podąża spokojnie wilk. Nie atakuje, ale z ciekawością przygląda się temu, co pies robi w jego lesie.

To skąd ta nagonka na wilki w ostatnich miesiącach?

- Ta nagonka od kilku lat jest podsycana przez ludzi, którzy bardzo chcą na wilki polować. Wilki są w tej chwili pod ochroną prawa i ta ochrona jest bardzo mało skuteczna, ponieważ regularnie znajdywane są zastrzelone osobniki. Ochrona prawna wilka jest tak bardzo istotna, ponieważ w lesie nie ma lepszego, rzeczywistego selekcjonera zwierzyny niż wilk. On poluje tylko i wyłącznie na chore i słabe osobniki. Co więcej - on tylko takie chore i słabe osobniki jest w stanie dogonić. Potwierdzają to z całą stanowczością badania naukowe, które pokazują, że 80 proc. ofiar wilka to zwierzęta, które nie miały szpiku kostnego. Zatem zwierzęta w skrajnie złej sytuacji. Dlatego wilk jest tak bardzo wartościowy. Będzie zjadał przede wszystkich chore dziki, padlinę, dzięki temu choroba się nie rozprzestrzeni.

- W dalszym ciągu pokutuje mit u myśliwych, że za dobrą czaszkę i skórę wilka wywiezioną do Niemiec, można było przyjechać Mercedesem. Wszędzie w grę wchodzą pieniądze. Od myśliwego, który przyjedzie do Polski z zachodu, można dostać duże pieniądze, jeśli pomoże mu się upolować wilka.

ZOBACZ WIDEO: WILKI - FAKTY I MITY

Z badań wynika również, że kiedy wilki są w lesie, to u jeleni hormon stresu spada nawet o 40 proc. Jak to możliwe?

- Jelenie są dużo bardziej spokojne, kiedy w ich lesie pojawiają się wilki.  Wydawałoby się to sprzeczne z logiką, ale jest prawdziwe. Chodzi o to, że jelenie wreszcie zyskują pasterza w postaci wilka. Zdrowy jeleń wilka się nie boi, bo wie, że wilk przestrzega praw natury - czyli to, o czym już mówiłem - wilk nie będzie polował na szybkie, silne i zdrowe zwierzęta. Nie będzie biegł za zdrowym jeleniem, skoro i tak go nie dogoni, bo jelenie są szybsze. Wilk w lesie przegania kłusujące psy, dlatego wbrew pozorom, jelenie są wówczas bardziej zrelaksowane. Zwłaszcza leśnicy powinni dbać o wilki. Kiedy te drapieżniki są w lesie, to znaczenie spada ilość szkód wyrządzonych przez jelenie w młodnikach, bo boją się miejsc, gdzie ktoś może je zaskoczyć. Obecność wilków jest ze wszech miar korzystna. 

Dlaczego wilków nigdy nie będzie za dużo na danym terenie?

- Wilki same regulują swoją liczebność. Jedna wilcza rodzina potrafi zajmować terytorium o powierzchni nawet 400 kilometrów kwadratowych. Dba o to, by na ten teren nie dostały się żadne, obce wilki. Jeśli wejdzie intruz, jest od razu przeganiany. Cała rodzina solidarnie go wyrzuca. Jeżeli rodzina jest dostatecznie liczna, wówczas wilk może zahamować owulację, czy nawet rozwój zarodkowy, albo nie mieć cieczki. Zdarzają się nawet takie dwa lata z rzędu, kiedy nie ma szczeniąt. Właśnie w ten sposób wilki same się regulują. Często słyszę, kiedy ktoś mówi, że w danym nadleśnictwie jest 500 wilków. To bzdura. To po prostu niemożliwe pod każdym względem.

- W ogóle bardzo trudno jest być wilkiem. Statystycznie na jedną rodzinę wilczą pierwszy rok życia przeżywają tylko dwa szczenięta. Wilkom nie jest łatwo upolować zwierzę, co jest przecież niezbędne do przeżycia. Jakakolwiek rana czy niedyspozycja wilka sprawia, że umiera on z głodu, bo nie jest w stanie zdobyć pożywienia. Jeżeli wilk jest sam, co pokazuje przykład wilczycy z Białowieży, to próbuje podchodzić pod gospodarstwa, bo to jedyna szansa na przetrwanie. Podobnie jest z wilkami chorującymi na świerzb. One również szukają skupisk ludzkich, bo wiedzą, że tam mogą znaleźć jakieś resztki jedzenia.

Zdrowy wilk nie podejdzie pod gospodarstwo?

- Wilki dobrze wychowane nie polują na zwierzęta gospodarskie, ponieważ nie chcą wejść w konflikt z człowiekiem. Umyślnie użyłem tych słów "dobrze wychowane". Rodziny wilcze, żyjące razem, wychowują swoje dzieci w pewnej kulturze łowieckiej. Polskie wilki są wychowane w kulturze polowania na jelenie, natomiast wilki z okolic Czarnobyla, mimo że jest tam dużo jeleni, polują tylko na łosie. Dzieje się tak dlatego, ponieważ łosie pojawiły się jako pierwsze po tamtejszej katastrofie elektrowni atomowej.

- Jeśli zabije się rodziców wilczej rodziny, to młode łączą się w grupy przyjaciół. Wówczas polują na łatwą zwierzynę - zjadają krowę czy owcę. Są to zatem marginalne szkody, które słabe wilki mogą wyrządzić.

Szacuje się, że ofiarą wilka pada w sumie trzy proc. zwierząt z gospodarstw domowych

- Zgadza się. Między innymi psy zabijane są przez wilki głównie dlatego, że kłusują. Jeśli pies samowolnie biega po lesie, to wilk później wyczuje jego zapach i jeśli nadarzy się okazja może go zjeść. Ale to wciąż zaledwie 3 proc. Powtórzę - pierwszym wyborem wilka jest zwierzyna leśna, najczęściej schorowana. Natomiast problem jest jeszcze inny - myśliwi podają nieprawdziwe dane, kiedy mowa o potrzebie odstrzelenia w lesie na przykład jeleni.

Dlaczego?

- Zwierzęta leśne zjedzone przez wilki powinno się skrupulatnie uwzględniać w planach odstrzału. Jeżeli mamy na przykład do odstrzału 70 jeleni, a wiemy, że 10 z nich zjadły wilki, to nie powinniśmy odstrzeliwać 70 jeleni, ale 60, bo te 10 zabiły już wilki. Ludzie to zatajają. Dochodzi do absurdalnych sytuacji, gdzie na danym terenie jest silna rodzina wilków, a myśliwi twierdzą, że w ciągu roku ta rodzina zjadła tylko jednego jelenia. Po co to robią? Żeby móc jak najwięcej polować. Dlatego tych jeleni jest coraz mniej. A kiedy tak się dzieje, to wilk szuka innego pożywienia. W Bieszczadach wilki zaczęły polować na byki, choć jest to dla nich dużo bardziej niebezpieczne. Natomiast z drugiej strony wiedzą, że jeśli zjedzą byka, to nic się nie stanie. Bo jeśli zjedzą łanię, to nie będzie cieląt, zatem i mniej dla nich pokarmu w przyszłości. Wilki potrafią doskonale gospodarować swoimi zasobami żywności w lesie.

Czym różni się polski system łowiecki od skandynawskiego?

- Skandynawski system łowiecki opiera się głównie na polowaniu dla mięsa. Ta zasada obowiązywała przez setki lat w Polsce - jak jestem głodny, to idę polować. My niestety mamy system niemiecki polowania dla prestiżu i trofeum. Mięso, czyli zaspokojenie głodu, schodzi na dalszy plan. U nas poluje się po to, żeby pochwalić się skórą, czaszką czy porożem. Dlatego w Skandynawii łowiectwo jest dużo lepiej postrzegane przez społeczeństwo niż w Polsce. U nas to łowiectwo ma bardzo złą opinię i w dużej mierze zasłużoną. Bo kiedy jadę do sierocińca dla zwierząt i widzę tam postrzelone bociany, bieliki, ranne wilki, to co mam o tym sądzić? Wielu myśliwych to nieodpowiedzialni ludzie, którzy nie szanują prawa. Polują na chronione gatunki wyłącznie dla własnej przyjemności i korzyści majątkowej.

Wracając do obecnej nagonki na wilki - jak można temu przeciwdziałać?

- Moim zdaniem, jedynym ratunkiem dla zwierząt chronionych w Polsce, jest wprowadzenie ustawowej odpowiedzialności dzierżawców obwodu łowieckiego za to, co się na tym obwodzie dzieje. Irytują mnie ciągłe doniesienia o wnykach. Przy dzisiejszej technice, pułapkach, foto-kamerach, to niebywałe, żeby jacyś ludzie zakładali tak straszne pułapki na zwierzęta. Powinna być wprowadzona zasada - dajemy ci ten obwód do dzierżawy, ten las, ale to ty jesteś odpowiedzialny za porządek w tym lesie. Jeśli odpowiedzialność spadłaby na myśliwych, zaczęliby siebie pilnować. Jeżeli na terenie tego lasu zastrzelono by wilka, czyli zwierzę pod ochroną prawa, to automatycznie powinni tracić prawo do dzierżawy takiego obwodu łowieckiego. Tylko taka zasada wreszcie ukróci kłusownictwo i zabijanie zwierząt chronionych. Chodzi o to, żeby kłusownicy nie chronili swoich kolegów, ale eliminowali z szeregu czarne owce.

Pan również był kiedyś myśliwym

- Niestety tak.

I co się stało, że przestał nim pan być?

- Ten las, w którym teraz rozmawiamy, znam doskonale, bo urodziłem się w tych okolicach. Wówczas nie było tutaj drapieżników, więc zdawałem sobie sprawę, że musi być ktoś, kto będzie ograniczał liczebność zwierząt. Oczywiście to było straszne, bo tłumaczyłem sobie, że jeśli będę to dobrze robił, to te zwierzęta nie będą się męczyły. Usprawiedliwiałem się przed samym sobą. Polowałem dla przyjemności zabijania. Nie musiałem tego robić. Dziś bardzo się tego wstydzę. W końcu zrozumiałem, że poluję po to, żeby poczuć tę towarzyszącą zabijaniu adrenalinę. Co ciekawe, ja nie tylko nie zjadałem mięsa tych zastrzelonych przeze mnie zwierząt, ale w ogóle żadnego mięsa nie jadłem. Być może, gdyby nie to, że byłem myśliwym, dziś nie miałbym takiego przekonania, że muszę dużo zrobić dla zwierząt, by odkupić swoje winy. 

Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz! 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy