Nosowska raz zatopiła się w tłumie
- Tylko raz w życiu zatopiłam się w tłumie. To było takie męskie zachowanie. Sądzę, że więcej się nie odważę, bo szanuję publiczność... Wtedy byłam chyba jednak ciut lżejsza - mówi Katarzyna Nosowska, szef artystyczny tegorocznej edycji "Męskiego grania", w rozmowie z Piotrem Stelmachem.
- To była decyzja, która podjęłam w jedną sekundę i nie żałuję jej. Hołubię w sobie to wspomnienie. Bardzo też jestem wdzięczna publiczności, osobom, które były tam pode mną, że nie rozstąpiły się - dodaje artystka.
- Polscy odbiorcy są bardzo czujni. Mitem jest to, że polska publiczność jest głupia, że lepiej jest jej grać piosenki bardzo miałkie, bez specjalnych emocji zawartych w tekście, żeby teksty były bardzo proste, bo publiczność przecież nie zrozumie bardziej skomplikowanego przekazu. To jest nieprawda!
- Jak gramy plenerowo w okresie letnim, to przychodzą naprawdę różni ludzie. Zdaję sobie sprawę z tego, że są i tacy, którzy w ogóle nie znają naszej twórczości. Ale oni nie odchodzą. Tworzą zwartą masę, więc muszą czuć na wyższych poziomach. Polska jest bardzo mądra i ma bardzo wyrafinowane ucho - przekonuje Kasia Nosowska podczas rozmowy z Piotrem Stelmachem.
- Niefajność w związku jest przede wszystkim źródłem progresji. Trudne momenty to są te momenty najbardziej testujące uczucie. Nie sztuką jest przyrzekać sobie wszechświat wtedy, kiedy jest cudownie. Sztuką jest przetrwać taki moment kryzysu. Wtedy jesteśmy w stanie sprawdzić, na ile te kwestie, wyświechtane przez świat typu "kocham cię", mają masę, ważą cokolwiek - mówi wokalistka zespołu Hey.
