Ropa naftowa: Krew naszej cywilizacji

Ropa naftowa - kiedyś nieznana człowiekowi, dziś stanowi podstawę jego cywilizacji /AFP
Reklama

Prowadziła do wojen, była tańsza od wody mineralnej, a pierwsza kopalnia na świecie, skąd zaczęto ją wydobywać, znajdowała się nieopodal Krosna. Mowa o ropie naftowej, która doczekała się swojej... biografii. Z autorem książki pt. "Krew cywilizacji. Biografia ropy naftowej" panem Andrzejem Krajewskim rozmawiamy m.in. o tym, jak pewien polski farmaceuta stał się pionierem przemysłu naftowego w Europie.

Łukasz Piątek, Interia: Skąd w ogóle u pana pomysł na napisanie biografii ropy naftowej?

Andrzej Krajewski: - To wynik kompromisu między mną a redaktorem prowadzącym z Wydawnictwa WAM - Panem Strączkiem. Chciałem napisać książkę, jak ropa naftowa zmieniała naszą cywilizację w ciągu ostatnich 200 lat. Natomiast teraz jest taki trend, że pisze się biografie - również przedmiotów martwych. Na początku wydawało mi się to trochę infantylne, że się uczłowiecza ropę. Po wielu dyskusjach z redaktorem Strączkiem doszedłem do wniosku, że taka forma może być ciekawa. Koniec końców, okazało się, że to jest fajny pomysł, by napisać książkę o ropie naftowej, jako o czynniku, które w jakimś sensie ma swoją wolę.

Reklama

Powiedział pan "uczłowieczyć ropę naftową". Coś w tym jest, bo mnie biografia tego surowca przypomina historię od kopciuszka po najpotężniejszego władcę świata.

- Zgadza się. Ten surowiec energetyczny rządzi światem na wielu płaszczyznach.

A wszystko zaczęło się w aptece...

- Zbieg okoliczności sprawił, że kariera ropy naftowej zaczęła się w aptece we Lwowie. Aptekarz, który tam pracował Ignacy Łukasiewicz, miał wielkie ambicje i potrzebę zarobienia dużych pieniędzy, ponieważ jego życie tak się ułożyło, że po wyjściu z więzienia, musiał zaczynać je od nowa. Pewnego dnia w jego aptece zjawił się żydowski kupiec, który miał z kolei pomysł, jak tanio wyprodukować alkohol. Ropa naftowa stamtąd, skąd pochodził ów kupiec, wytryskiwała spod ziemi. Była bardziej dostępna i tańsza niż na przykład ziemniaki, z których pędzono wódkę. Łukasiewicz otrzymał od kupca ropę i zaczął eksperymentować. Szybko się okazało, że nie da się uzyskać z niej alkoholu, ale można inne substancje m.in. naftę, benzynę, asfalt. I tutaj wielka zasługa Łukasiewicza, że opracował technologię rafinacji ropy naftowej. Po czym zaczął się zastanawiać, jak na tym zarobić. No i wymyślił, że nafta nadaje się świetnie na paliwo do lampy.

No właśnie - Łukasiewicz zaistniał w naszej świadomości jako ten, który wynalazł lampę naftową, co nie do końca jest prawdą.

- Otóż to! Łukasiewicz miał pomysł na tę lampę, ale konstruktorem i wynalazcą był Adam Bartkowski. Łukasiewicz poprosił go, żeby stworzył coś, co wytrzyma spalanie nafty. A ta ma to do siebie, że spala się bardzo szybko w wysokie temperaturze, wyższej niż używany wówczas powszechnie olej. Po kilku nieudanych próbach i wybuchach, udało się wreszcie stworzyć lampę, która zyskała wielką popularność. Żeby działała, potrzebna była nafta, którą z kolei zaczął produkować i sprzedawać Łukasiewicz. Bardzo biznesowe podejście.

Co ciekawe - pierwsza na świecie kopalnia ropy naftowej powstała w lesie pod Bóbrką - nieopodal Krosna. Zresztą - należała do Ignacego Łukasiewicza.

- Co więcej - była to kopalnia odkrywkowa. Ropa była na tyle blisko powierzchni, że wystarczyło się tylko do niej dokopać i w zasadzie sama wytryskiwała. Później Łukasiewicz przejął technologię wydobycia, czyli wiercenia głębokich szybów, od Amerykanów.

Ale bardziej dochodowym interesem nie było samo wydobycie ropy naftowej, ale jej rafinacja.

- Łukasiewicz bardzo szybko zrozumiał, że warto mieć szyby naftowe, ale jeszcze lepiej mieć rafinerię. Z pochodnych ropy można było wytwarzać wiele wartościowych rzeczy.

Dziś również jest tak, że biedne kraje wydobywają ropę, ale już przetwarzają i sprzedają tylko te bogate?

- W niektórych krajach bardzo boleśnie to widać. Najlepszym przykładem był Iran, który przez wiele lat objęty był rygorystycznymi sankcjami międzynarodowymi. Iran ma ogromne zasoby ropy naftowej. Natomiast problem polegał na tym, że w Iranie brakowało benzyny. Irakijczycy nie mieli odpowiedniej ilości urządzeń do przetwarzania ropy. Podobny problem ma Wenezuela. Oni po prostu nie są w stanie przetwarzać wydobywanej przez siebie ropy, bo zaniedbali rozbudowę rafinerii, a dodatkowo dochodzi tu jeszcze zapóźnienie technologiczne tych państw. W Wenezueli cały proces wydobycia ropy naftowej nadzoruje jeden koncern - państwowy. Ten kraj największy rozkwit przeżywał w czasie, kiedy ropa kosztowała 100 dolarów za baryłkę. Mimo wysokich cen był na nią ogromny popyt, więc przynosiła Wenezueli krociowe zyski. Później na nieszczęście Wenezueli ropa zaczęła drastycznie tanieć. Dziś Wenezuela ma problem nawet ze zwiększeniem jej wydobycia. To rzecz paradoksalna, bo mają olbrzymie zasoby, ropa drożeje, a oni nie są w stanie zwiększyć wydobycia. Nie są w stanie przeskoczyć zupełnej dezorganizacji państwa, jaka nastąpiła po spadku ceny ich głównego bogactwa naturalnego.

A jak wygląda obecnie sytuacja w Polsce ze złożami ropy naftowej?

- Część galicyjskich złóż są w tej chwili na terenie Ukrainy z uwagi na przesunięcie granicy w 1945 roku. Te, z których wydobywał Łukasiewicz są już wyczerpane. Przy śladowych ilościach i w dodatku bardzo głębokich złożach wydobycie jest nieopłacalne.

Wróćmy jeszcze do czasów, kiedy w Stanach Zjednoczonych baryłka ropy była tańsza od wody mineralnej...

- Działo się tak, gdyż koszty wydobycia ropy były niewielkie, a złoża ogromne. Wydobycie okazywało się większe niż popyt, co prowadziło do takich sytuacji, o których pan mówi. W takiej Arabii Saudyjskiej wydobycie baryłki ropy spod piasku pustyni nadal kosztuje zaledwie kilka dolarów. Reszta to już czysty zysk.

Mówiliśmy o lampie naftowej, która okazała się strzałem w dziesiątkę, kiedy mowa o zastosowaniu pochodnych ropy naftowej, ale jej największy rozkwit związany jest z wynalezieniem silnika spalinowego.

- Silnik spalinowy okazał się najbardziej wygodnym napędem. Jest lżejszy i wydajniejszy od silnika parowego. A benzyna jest łatwiejszym i wygodniejszym w użyciu paliwem niż prąd z akumulatora napędzający silnik elektryczny. Samochodów zaczęło przybywać, więc zaczęto wydobywać więcej ropy. I w ten oto prosty sposób cała machina biznesowa się nakręcała. Poza samochodami należy także wspomnieć o wszystkich konstrukcjach mechanicznych używanych podczas wojen.

Warto wspomnieć o ciekawostce - zanim popularność zyskały samochody z silnikiem spalinowym, jeżdżono pojazdami z silnikami elektrycznymi.

- Pod koniec XIX wieku te dwie formy napędów zaczęły być rozwijane. Silnik elektryczny jest banalnie prosty - w odróżnieniu od spalinowego. Zbudowanie samochodu z silnikiem spalinowym niesie ze sobą wiele komplikacji, bo należy zamontować w nim skrzynię biegów, sprzęgło i wiele innych elementów, ułatwiających pracę silnikowi spalinowemu. W przypadku silnika elektrycznego oraz elektromobilu wyglądało to tak, że był bardzo prostą konstrukcją, co za tym idzie - niezawodną. Natomiast ma do dziś jedną, ale za to dużą wadę  - potrzebuje źródła prądu.

Problem, z którym nie poradzono sobie do dzisiaj.

- Bo jest to bardzo skomplikowane. Skonstruowanie urządzenia wytwarzającego prąd jest technologicznie trudne. Dopiero teraz Toyota próbuje wprowadzać ogniwa paliwowe w swoim pierwszym samochodzie wodorowym, które wytwarzają prąd. Trzeba jeszcze dodać, że akumulator elektryczny jest bardzo ciężki, dlatego tamte pojazdy z końca XIX wieku ważyły kilkukrotnie więcej niż auta napędzane silnikiem spalinowym. Wówczas drogi były bardzo nierówne, przez co cierpiało zawieszenie, a ponadto akumulator bardzo źle znosił wstrząsy. Silnik elektryczny przegrał tę batalię z silnikiem spalinowym, bo był mniej praktyczny.

Ropa naftowa ma też swoje ciemne strony. O mało nie doprowadziła do wybuchu III wojny światowej.

- Takich sytuacji było wiele, chociaż ta najbardziej dramatyczna to Jon Kippur, kiedy Syria i Egipt najpierw napadły na państwo Izrael, potem Stany Zjednoczone wparły swojego sojusznika i Izrael de facto wygrał w trzy tygodnie wojnę. W tym momencie Związek Radziecki wsparł Egipt i Syrię, co doprowadziło do sytuacji, kiedy Stany Zjednoczone i Związek Radziecki stanęły przeciwko sobie. Groziło to wybuchem III wojny światowej. Gdyby Moskwa przerzuciła swoje oddziały na Bliski Wschód, to prawdopodobnie rozpocząłby się wielki konflikt zbrojny.

Gdyby dziś wynaleziono coś, co miałoby takie same lub lepsze właściwości jak ropa naftowa, było tańsze w wydobyciu, przyjaźniejsze dla środowiska, to mógłby nam grozić jakiś światowy konflikt? Przecież ci najpotężniejsi nie zrezygnują tak łatwo z kury, która znosi złote jaja.

- Jest część państw, które przeżyłyby katastrofę gospodarczą, gdyby przestały sprzedawać swoją ropę. Mam tu na myśli przede wszystkim Rosję. Przykładem podobnego stanu rzeczy jest wspomniana wcześniej Wenezuela, której ropa nie przynosi zakładanych dochodów, dlatego dochodzi tam obecnie do wstrząsów politycznych. Jak zareagowałaby Rosja? Trudno przewidzieć, ale na pewno byłyby to reakcje histeryczne. Jeśli chodzi o Zatokę Perską, to można przypuszczać, że tam także doszłoby do gigantycznych wstrząsów politycznych, załamania się tamtejszych rządów. Społeczeństwa nagle odcięte od głównego źródła dochodu, biedniejące - przeważnie podnoszą bunt. Zakładam, że byłaby fala wojen, która przetoczyłaby się przez te rejony świata.

Zatem jesteśmy niewolnikami ropy naftowej?

- Kraje rozwinięte - tak, bo potrzebują jej dla swojej gospodarki. Nagłe zniknięcie ropy równa się wielkiemu załamaniu gospodarczemu. Jesteśmy od niej uzależnieni w transporcie samochodowym. Tych pochodnych jest mnóstwo - tworzywa sztuczne, różnego rodzaju kosmetyki itd.

Ile jeszcze jest pokładów ropy naftowej na świecie?

- Dotychczasowe przewidywania okazywały się zupełnie błędne. W tej chwili mówi się, że pokłady wyczerpią się za 50-100 lat, ale cały czas odkrywa się nowe złoża. Poza tym są łupki bitumiczne, eksploatowane w Stanach Zjednoczonych na olbrzymią skalę dzięki nowym technologiom. Zasoby ropy z łupków szacowane są na jeszcze większe aniżeli klasyczne. Wygląda na to, że przez obecne stulecie ropy naftowej nie zabraknie.

Co pana osobiście w tej biografii ropy naftowej najbardziej zaciekawiło, urzekło, może zadziwiło?

- To, jak wszystko jest ze sobą powiązane. Cały układ zależności, czynniki, które tak mocno na siebie wpływają i zacieśniają się. Jeśli jakieś państwo podejmuje działania polityczne - wojny, interwencje, to zawsze opinię publiczną  zjednuje się bardzo wzniosłymi hasłami - prawa człowieka, demokracja, wolność. Wydźwięk tych hasłem jest bardzo pozytywny, bo przecież mowa o pozytywnych wartościach. Przy czym najczęściej mamy do czynienia z realnym interesem, który sprowadza się do tego, że dany kraj chce utrzymać lub umocnić swą pozycję strategiczną, zdobyć dostęp do złóż surowców. Jednym słowem pragmatycznie dba o swoje korzyści. Wówczas sięga się po wszelkie dostępne środki w tym siłę militarną, żeby je sobie zagwarantować. Takie działania są bardzo cyniczne. Dlatego pragmatyka musi być ukryta pod warstwami wzniosłych idei.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama