"Staram się, aby każda książka była inna"

"Mój pradziadek był Polakiem, moja żona jest Polką. Po pierwszym przyjeździe do Polski, stwierdziłem, że oto znajduje się w miejscu, które znam od dawna" - tak Graham Masterton tłumaczy sympatię do polskich czytelników. Autor poczytnych poradników seksuologicznych i horrorów odpowiada na pytania użytkowników INTERIA.PL.

Graham Masterton, legenda horroru, powieści obyczajowej i poradnictwa seksuologicznego był gościem Targów Książki w Krakowie. Promował książkę "Masterton. Opowiadania.Twarzą w twarz z pisarzem", którą napisał wspólnie z Piotrem Pocztarkiem i Robertem Cichowlasem.

Pisarz spotkał się z użytkownikami CZATeria.pl. Zapis czata znajdziesz tutaj

Oto obszerne fragmenty rozmowy:

Woli pan czytać czy pisać książki?

Graham Masterton: - Pisać. To przykre, bo piszę tak dużo, że nie mam czasu na czytanie książek. W zasadzie nigdy nie czytam horrorów. Po całym dniu spędzonym przed komputerem i pisaniu, ostatnie na co się ma ochotę, to czytanie czyjejś książki.

Reklama

Czy erotyka pociąga pana bardziej, niż thriller?

- Nie można tego rozdzielić, bowiem erotyka może sprawić, że thriller jest bardziej ekscytujący, jak również sam thriller może uatrakcyjnić opowiadanie erotyczne.

Skąd akurat fascynacja tym gatunkiem literackim?

- Interesowałem się horrorami odkąd zacząłem czytać. Czytałem E. Poe, J. Verne. Potem starałem się ich naśladować, pisząc własne teksty, które pokazywałem i czytałem swoim kolegom ze szkoły. Dzięki temu zdobyłem popularność w towarzystwie i zdecydowałem się poświęcić pisaniu.

Co było pierwsze - poradniki seksualne czy horrory? Mam wrażenie, że poradniki, bo same horrory często są przesycone erotyką.

- Pierwsze opowiadania grozy napisałem w wieku 11 lat. Byłem wówczas zbyt mało doświadczony, żeby pisać poradniki seksualne.

Czego nie wiemy o Grahamie Mastertonie, a możemy się dowiedzieć z jego najnowszej książki?

- Możecie poznać mnóstwo pomysłów, dowiedzieć się, skąd biorą się pomysły na opowiadania i książki. Możecie także dowiedzieć się o różnych innych pracach, jakie mam na swoim koncie, niekoniecznie związanych z horrorem. Tematyka od seksu po człowieka.

Często jest pan porównywany do Kinga?

- Szczerze mówiąc, nie zależy mi na tym, czy ludzie tak uważają. Piszę swoje własne powieści, w swoim własnym stylu. Nigdy nie przeczytałem żadnej powieści Kinga.

Pisze pan książki z lekkością? A może zmienia pan fabułę podczas pisania?

- Nigdy nie sprawia mi to trudności. Co więcej, zamiast pisarskiej blokady cierpię na pisarską biegunkę...

Skąd bierze pan inspiracje do brutalnych scen w książkach? Nie fascynuje mnie sama przemoc, ale sposób, w jaki pan to opisuje. Czasem ma się wrażenie, że bierze się w tym udział.

- Zajmuję się gotowaniem, więc mam duże pojęcie o krojeniu mięsa...

Co pan sądzi o twierdzeniu, że pisarze grozy mają coś charakterystycznego, mrocznego (a jednocześnie niesamowicie pociągającego i intrygującego) w spojrzeniu? Dostrzega to pan u siebie?

- Oczy są zwierciadłem duszy, więc tak naprawdę wszystko można wyczytać z oczu. Nie dotyczy to tylko pisarzy horrorów, ale wydaje mi się, że faceci interesują się kobietami nie tylko w sensie cielesnym, ale także tym, co czują. To tacy mężczyźni wytwarzają specyficzny magnetyzm.

Mam wrażenie, że poprzednie książki były bardziej mroczne i przede wszystkim straszniejsze, np. "Czarny Anioł". Czyżby zmiana stylu ?

- Staram się, aby każda książka, jaką piszę, była inna. Staram się zmieniać swój styl. Właśnie skończyłem powieść "Czerwony hotel". Jeśli ktoś to przeczyta i powie mi, że nie jest mroczna i krwawa, to będę bardzo zaskoczony.

Skąd czerpie pan inspirację do pisania powieści? Czyżby życie? Czy to tylko wyobraźnia?

- Inspiracje czerpię od ludzi, także z lęków, jakie ludzie mają, z legend o demonach, które były wymyślane do wyjaśnienia zarazy czy innych kataklizmów. Czerpię inspirację z podstawowych ludzkich leków.

Której książce poświęcił pan najwięcej czasu?

- Za młodu pisałem bardzo szybko. Jedną ze swoich pierwszych historycznych powieści, liczącą 900 stron, napisałem w 9 miesięcy. Teraz trochę zmniejszyłem tempo, w rok napisałem 2 książki po 500 stron. Powieść "Manitou", napisałem w 6 dni. Miałem tydzień wolnego między dwiema publikacjami, między poradnikami seksualnymi i po prostu się nudziłem.

Co jest najważniejsze w życiu pisarza: wyobraźnia, determinacja do dalszego pisania, czy inna cecha ?

- Chodzi o wytrwałość, ale z drugiej strony nie warto być wytrwałym w czymś, co ludziom nie wychodzi. Znam kilku młodych pisarzy, którym pomagam w nauce pisania i ciągle im powtarzam, że pisanie jest bardzo, bardzo trudne i porównuje to do wykopania najgłębszego rowu w swoim życiu. Z pisaniem jest jak z muzyką, trzeba mieć słuch i jeśli ktoś nie jest w tym dobry to powinien przerwać kopać ten dół.

Jakiej tematyki nigdy by pan nie poruszył? Ma pan jakieś prywatne tabu?

- Jeżeli coś jest dobrze napisane i potrafi przerazić czytelnika, to jest to OK. Często próbowałem pisać bardzo brutalne i szokujące opowiadania. Napisałem kiedyś opowiadanie o Ericu Pasztecie. Po opublikowaniu tego opowiadania zamknięto magazyn, w którym zostało zamieszczone. To opowiadanie było przedrukowywane wielokrotnie i nawet pojawiło się w formie rysunkowej także w Polsce. Ponieważ wywoływało takie reakcje, to postanowiłem powtórzyć ten zabieg i napisałem opowiadanie pt. "Sepsis". Im okrutniejsze opowiadanie, tym bardziej się podoba.

Czy podczas pisania którejś powieści bał się pan?

- Nigdy się nie bałem. Jestem sprzedawcą a nie kupcem.

Jak wspomina pan swoją pracę jako redaktora naczelnego magazynu erotycznego Penthause?

- Była to jedna z najlepszych prac, jaką można sobie wyobrazić. Dysponowałem sporym budżetem, żeby kupować teksty innych do magazynu no i poznałem masę pięknych dziewcząt. Niestety nie było orgii codziennie, ale udało mi się zawiązać z nimi długotrwałe przyjaźnie.

Czy to prawda, że uważa pan Polskę za znakomite miejsce do pisania swych dzieł ?

- Polska to dla mnie drugi dom. Nie wpływa to na ilość sprzedanych książek. Mój pradziadek był Polakiem, moja żona jest Polką. Po pierwszym przyjeździe do Polski, stwierdziłem, że oto znajduje się w miejscu, które znam od dawna.

Jak wspomina pan współpracę z Piotrem Pocztarkiem i Robertem Cichowlasem nad książką "Masterton. Opowiadania.Twarzą w twarz z pisarzem"?

- Jesteśmy przyjaciółmi od dłuższego czasu. Dzięki Internetowi łatwo jest rozmawiać ze sobą nawet codziennie. Postanowiłem też zrobić coś, czego nigdy wcześniej nie robiłem, czyli pozwoliłem na zadawanie absolutnie wszystkich pytań, nawet osobistych i starałem się udzielać szczerych odpowiedzi.

Czy dużo osób przyszło do pana po autograf na targach?

- Kilkaset osób przyszło po autografy, straciłem rachubę.

Z pisarzem na czacie rozmawiali użytkownicy CZATeria.pl. Innych czatów szukaj tutaj

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: książki | nowości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama