"Zmieniam się"

"Wszyscy się zmieniamy z biegiem czasu. Ja się zmieniam coraz bardziej. Staję się dojrzałą osobą. Bo mam już parę lat..." - opowiada Ewelina Flinta w rozmowie z Tomaszem Piekarskim.

Poza tym wokalistka opowiedziała o Przystanku Woodstocku, nowej płycie i życiu prywatnym.

Obiecałaś swoim fanom, że na wiosnę ukaże się nowa płyta. Dotrzymasz słowa?

Obiecałam, choć to nie tylko ode mnie zależy, ale ze swej strony naprawdę zrobię wszystko żeby płyta ukazała się pod koniec kwietnia. Jesteśmy w trakcie nagrań. Jeszcze nie nagrałam wokali, ale mogę zdradzić, że na pewno będzie na niej dużo akustycznych instrumentów.

O czym będzie...?

O polityce śpiewać nie chcę, bo nie warto. Świata nie uratuję, choć próbuję na swój sposób. Teksty będą o życiu, miłości, o najbliższych nam rzeczach.

Reklama

Kiedy zaczynałaś śpiewać na Woodstocku, miałaś zupełnie inny wizerunek niż po "Idolu". Nadal się zmieniasz?

Wszyscy się zmieniamy z biegiem czasu. Ja się zmieniam coraz bardziej. Staję się dojrzałą osobą. Bo mam już parę lat... I to już tak naturalnie ewoluuje.

Usłyszymy cię jeszcze na Woodstocku?

Nie wiem. To zależy od wielu rzeczy, myślę, że jest to możliwe. Wiem, że Jurek Owsiak jakiś czas temu wyraził chęć, żebym się pojawiła. A w ostatnim czasie nawet nie było takiej możliwości, bo terminy koncertów pokrywały nam się z Woodstockiem. Ale zawsze z przyjemnością tam wrócę - to wyjątkowy festiwal, nie tylko muzyki.

Ciężkie jest życie muzyka?

Ciężkie. Nie jest tak bardzo barwnie i kolorowo, choć kolorowo bywa. Ale trzeba mieć stalowe nerwy i potrafić wiele znieść, bo bywa bardzo ciężko. Słowa krytyki, i tak dalej...

Jesteś odporna na krytykę?

To zależy jak wypowiedzianą. Osób, które wypowiadają ostre słowa krytyki, raczej nie szanuję. Bo uważam, że jeśli coś się nie podoba, to zawsze można ująć to w miarę zgrabnie. Nie trzeba od razu rzucać sztyletów.

Zdarza się, że jesteś zła na swoją popularność? Jak sobie z nią radzisz?

Zdarza się, ale nie tak często. Radzę sobie z tym, choć bywają momenty, w których jest to nawet nieprzyjemne. Generalnie wolę nie rzucać się w oczy, nie chodzę w piórach. Gdy jest zima, to zakładam czapkę, bo i tak jest zimno i trzeba się grubo ubrać. A latem kryję się za okularami słonecznymi.

Jak można sobie poradzić ze stresem na scenie?

Trzeba po prostu wejść na scenę, wejść w ten klimat i stres po pewnym czasie sam mija.

Na jednym z koncertów zdarzyło ci się ponoć zapomnieć słów... Często ci się to zdarza?

Chyba na każdym koncercie (śmiech). Oczywiście żartuję. Na każdym koncercie nie, ale zdarzają się takie sytuacje. Zazwyczaj śpiewam wtedy słowa ze zwrotki poprzedniej. Kiedy zaczynałam, miałam taki koncert, na którym uświadomiłam sobie, że nic nie pamiętam. Złapał mnie właśnie stresik w ostatniej chwili.

Co było dalej?

Poprosiłam gitarzystę, aby chłopaki zagrali jakiś utwór. Jammowali sobie przez piętnaście minut, a ja w busie spisywałam z książeczki płyty pierwsze słowa zwrotek i refrenów wszystkich piosenek, a było ich kilkanaście! Ale koncert się udał.

Doradziłabyś młodym ludziom udział w "Idolu"?

Dlaczego nie. Jeśli ktoś jest zdeterminowany, a próbuje w wielu miejscach i nie udaje się... To nie jest łatwe. Z jednej strony rynek jest duży i niby dla każdego znajdzie się miejsce. Ale przebić się do tych ludzi, z którymi można podpisać jakieś kontrakty, jest ciężko. Ten moment bycia zauważonym naprawdę przychodzi bardzo trudno.

Czy to dobrze, że Jet Set będzie nas reprezentować na Eurowizji?

Nie jestem fanką takiej muzyki jaką wykonuje Jet Set. Ale uważam, że w tym gatunku, to co wykonują, robią bardzo dobrze. Trzeba im przyznać, że wokalistka fajnie śpiewa. Ma to ręce i nogi. To nie jest moja bajka, ale szanuję ich, bo robią to dobrze.

Będziesz za nich trzymać kciuki?

Dlaczego nie? W końcu reprezentują Polskę.

Opowiedz na koniec jak wygląda Twój każdy dzień... Codziennie robisz próby?

Nie robię codziennie prób, ale prawie codziennie śpiewam. Zdarza się też, że milczę, oczywiście jeśli chodzi o śpiewanie (śmiech). Teraz pracuję nad płytą.

Generalnie dni artysty są bardzo różne. I w tej profesji każdy dzień bywa inny. Są dni kiedy jest się w trasie, są dni kiedy się nagrywa płytę w studio, potem się ją promuje... Zazwyczaj jeden dzień nie jest podobny do następnego. I to też jest fajne w tym zawodzie. Nowe miejsca, nowi ludzie, dużo inspiracji.

Dziękuję za rozmowę.

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy