Dopadli "rosyjskiego HIMARS-a". Tornado-S terroryzował południową Ukrainę
Rosjanie przez wiele miesięcy zasypywali południową Ukrainę salwami pocisków z wieloprowadnicowej wyrzutni rakietowej BM-30 Smiercz (lub jej zmodernizowanej wersji Tornado-S), siejąc zniszczenie w rejonach Chersonia, Mikołajowa i Zaporoża. Żołnierzom z grupy "Lasar" w końcu udało się namierzyć ten system i zrównać go z ziemią, a na dowód pochwalili się w sieci nagraniem.

Ukraińscy żołnierze z grupy "Lasar" zniszczyli rosyjski system, który od dawna dosłownie terroryzował południową Ukrainę, raz za razem ostrzeliwując ludność cywilną obwodów chersońskiego, mikołajowskiego i zaporoskiego. Zwiad lotniczy wykrył jednostkę gdy prowadziła ostrzał, a następnie przemieszczała się w kierunku zadrzewień, by ukryć się przed wykryciem - wtedy została trafiona dronem-kamikadze, a później "doprawiona" w ramach nalotu bombowego, by już nie dało się jej naprawić.
Początkowo wydawało się, że chodzi o wieloprowadnicową wyrzutnię rakietową BM-30 Smiercz, z której Rosja regularnie korzysta do atakowania ukraińskich miast. System pamięta wprawdzie czasy Związku Radzieckiego, ale wciąż jest potężną bronią do szybkiego burzenia obiektów na olbrzymim obszarze, który nawet amerykańska armia uznaje za "idealny" do pacyfikowania całych miast.
Terroryzował Ukrainę. Dopadli Tornado-S
Oglądając nagranie i biorąc pod uwagę informacje udostępnione przez Dowództwo Operacyjne "Południe", analitycy serwisu Defense Express doszli jednak do wniosku, że możemy mieć do czynienia z wydarzeniem na większą skalę. Istnieje bowiem bardzo duże prawdopodobieństwo, że był to zmodernizowany wariant systemu, czyli Tornado-S i jeśli informacja się potwierdzi, będzie to pierwszy przypadek zniszczenia takiego systemu.
Skąd ten pomysł, skoro zewnętrznie wyrzutnie są trudne do rozróżnienia? Wiele celów w tym rejonie, w tym obiekt widoczny na nagraniu z miejscowości Peresadiwka w obwodzie mikołajowskim, znajdowało się 70-80 km od linii frontu, a takie odległości osiągają wyłącznie pociski nowej wersji, czyli Tornado-S.
Została ona zaprojektowana, aby obezwładniać personel wroga, niszczyć fortyfikacje i przerywać operacje wroga ze znacznych odległości, dlatego oferuje lepszą celność, zasięg i śmiertelność. Jednostka wykorzystuje GLONASS do nawigacji i namierzania, umożliwiając wystrzeliwanie rakiet z różnymi typami głowic bojowych, w tym fragmentacją kasetową, termobaryczną i odłamkowo-burzącą.
Jest zamontowana na podwoziu ciężarówki MZKT-7930 i może przewozić do 12 rakiet (może strzelać salwami lub atakować wiele celów jednocześnie), które są w stanie dosięgnąć celów oddalonych o nawet 120 km, co zapewnia Tornado-S miejsce wśród urządzeń MLRS o najdłuższym zasięgu na świecie - nie bez przyczyny zresztą system ten nazywa się "rosyjskim HIMARS-em".
Smierczem też nie pogardzą
A nawet jeśli był to klasyczny BM-30 Smiercz, byłoby to dopiero trzecie potwierdzone zniszczenie tej wyrzutni od początku rosyjskiej inwazji, więc osiągnięcie nie mniej imponujące (pierwsze miało miejsce jesienią 2022 roku, drugie rok później i chociaż wiosną 2023 roku w sieci krążyło zdjęcie z kolejną rzekomo zniszczoną wyrzutnią, nie zostało ono zweryfikowane).
Namierzenie i neutralizowanie takich systemów jest wyjątkowo trudne, tym bardziej że Rosjanie stosują taktykę "wystrzel i znikaj", tj. wyrzutnia odpala salwę i natychmiast się wycofuje, co chciała zrobić również podczas ostatniej akcji. Warto jednak podkreślić, że Ukraińcy podczas ataku zaprezentowali, jak szybko są w stanie dostosowywać się do nowych warunków walki.
W trakcie operacji jeden z dronów działał bowiem jako przekaźnik sygnału, co zwiększyło zasięg komunikacji. Z drugiej strony sukces ten nie powinien być dla nikogo większym zaskoczeniem, bo żołnierze grupy "Lasar" mają na koncie wiele spektakularnych akcji, w tym "wybuchową przejażdżkę" na rosyjskim systemie Buk-M2.










