Grupa Wagnera szuka ochotników na stronach dla dorosłych

Rosjanom idzie w Ukrainie tak dobrze, że niesławna Grupa Wagnera poszukuje nowych ochotników. Najwidoczniej wyczerpały im się zapasy brutalnych przestępców i innych szumowin, albowiem rozpoczęto specjalną kampanię rekrutacyjną.

Najdziwniejsze ogłoszenie o pracę?

Jak podają informatorzy ze wschodu, w niektórych rosyjskich obwodach (m.in. kemerowskim i wołgogradzkim) użytkownikom internetu i pewnej strony dla dorosłych zaczęła wyświetlać się bardzo nietypowa reklama. Dotyczy Grupy Wagnera, prywatnej firmy wojskowej współpracującej z Federacją Rosyjską.

Jest to nowy sposób na pozyskanie rekrutów chcących wstąpić w szeregi organizacji i udać się na ukraiński front, gdzie trup ściele się gęsto, a rzeczywistość nijak ma się do propagandowych bajek. Najwidoczniej owiani złą sławą wagnerowcy mają kłopoty z uzupełnianiem swoich oddziałów, na które do tej pory składali się niezbyt prawi obywatele np. z Rosji.

Reklama

Wideo wyświetlane przed filmami przedstawia kobietę trzymającą w ustach lizaka, a w tle słychać głos zachęcający śmiałków do zgłoszenia. Argument wykorzystany w ogłoszeniu jest dość... bezpośredni.

Na koniec wyświetla się numer, pod którym uzyskać można więcej szczegółów. Brzmi jak szalenie dziwny fejk? Niekoniecznie. O opinię na temat wyjątkowej kampanii zapytany został sam Jewgienij Prigożyn, założyciel grupy i jej obecny przywódca.

Brak zasobów widoczny jak na dłoni

Co ciekawe, reklama ma dość wąskie targetowanie. Wyświetla się użytkownikom z terytorium wymienionych wcześniej obwodów, którzy nie korzystają z VPN. Poza tym kontakt z centrum rekrutacji poprzez stronę internetową jest niemożliwy np. z okręgu moskiewskiego - zupełnie tak, jakby następowała blokada po rozpoznaniu adresu IP.

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to nowy sposób na poradzenie sobie z brakami kadrowymi w Grupie Wagnera. Nie tak dawno jej dowódca skarżył się, że nie ma przyzwolenia na prowadzenie rekrutacji w obozach pracy i rosyjskich koloniach.

W zamian za to rozpoczęto promowanie jednostki wśród potencjalnych rekrutów w klubach sportowych w Tiumieniu, Rostowie i Samarze. Wychodzi na to, że sytuacja w szeregach prywatnej armii Prigożyna jest doprawdy nieciekawa. Nasuwa się pytanie, jaką wartość bojową mogą mieć rekruci świeżo wyciągnięci z piwnicy?

Zapewne niewielką, podobnie jak w przypadku uczniów wyciągniętych ze szkół. Owszem, jednostki edukacyjne również stały się łakomym kąskiem dla wagnerowców, którzy chwytają się już absolutnie wszystkiego. Zdaje się, że nawet władze rosyjskie nie widzą większego sensu we współpracy z prywatną armią - nie bez powodu znacząco ograniczono wsparcie dla ludzi Prigożyna.

Czy kogokolwiek to dziwi? Podobno najwspanialsza armia świata nie jest w stanie przyciągnąć weteranów, szuka rekrutów w szkołach i stronach dla dorosłych, a wielu z jej żołnierzy nie może nawet wrócić z Ukrainy inaczej niż w transporcie zwłok.

Chcesz coś dodać? TU SKOMENTUJESZ artykuł.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Grupa Wagnera | Ukraina | Rosja | wojna w Ukrainie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy