Niemieckie firmy zwiększają dostawy do Rosji. Chodzi o… protezy
Jak informuje Deutsche Welle w swojej nowej publikacji, wraz z rosnącą liczbą rannych żołnierzy, którzy stracili kończyny podczas inwazji na Ukrainę, w Rosji gwałtownie wzrasta zapotrzebowanie na protezy. Szacuje się, że krajowi producenci zaspokajają jedynie połowę potrzeb, a pozostała część sprzętu trafia do Moskwy z importu, w tym z Niemiec.

Ukraiński resort obrony podał dziś, że w 2025 roku Rosja straciła w wojnie z Ukrainą ponad 383 tys. żołnierzy, z czego ponad 31 tys. w samym tylko listopadzie - łączne straty szacowane są zaś na ponad milion ofiar. Nie można też zapominać, że dużo więcej żołnierzy zostało rannych, bo na skutek masowego wykorzystania dronów liczba ciężkich obrażeń po obu stronach frontu ma być bezprecedensowa.
Rosja potrzebuje zachodnich protez
Nic więc dziwnego, że drastycznie wzrosło też zapotrzebowanie na protezy i jak podaje Deutsche Welle, powołując się na dane rosyjskiego Ministerstwa Pracy i Ochrony Społecznej, w 2024 roku osobom z niepełnosprawnościami wydano 152,5 tys. protez, z czego 138 tys. stanowiły protezy nóg, a 14,5 tys. protezy rąk. To znaczący wzrost w porównaniu z 2023 rokiem (99,2 tys.) i wartościami sprzed wojny, kiedy rocznie wydawano ok. 80-90 tys. sztuk.
Rośnie liczba rannych i amputacji
Z danych Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS) wynika, że do końca 2024 roku rannych zostało około 611 tys. rosyjskich żołnierzy, z czego aż 376 tys. uznano za osoby niepełnosprawne. Wiceminister pracy Aleksiej Wowczenko przyznał, że ponad połowa z nich przeszła amputacje - w 80 proc. przypadków nóg, a w 20 proc. rąk. Oznacza to, że już w 2023 roku liczba wojskowych z amputacjami mogła przekroczyć 180 tys. osób.
Rosyjskie władze znacznie zwiększyły wydatki na zakup protez, bo jak zauważa analityk Janis Kluge z niemieckiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i Bezpieczeństwa (SWP), w budżecie na 2026 rok na tzw. techniczne środki rehabilitacji przeznaczono ponad 98 miliardów rubli, czyli trzykrotnie więcej niż przed wojną. I chociaż rosyjska branża protetyczna również się rozrasta, bo szacuje się, że sprzedaż produktów krajowych firm rosła średnio o 49 proc. rocznie w latach 2022-2024, to są one pokryć jedynie połowę obecnego zapotrzebowania.
Zachód wspiera Rosję
Zwłaszcza w segmencie zaawansowanych technologicznie protez, gdzie kluczowe komponenty, jak mikroprocesorowe stawy i systemy sensoryczne, pochodzą z importu. Według danych niemieckiego urzędu statystycznego Destatis, w 2024 roku Niemcy wyeksportowały do Rosji protezy i sprzęt protetyczny o wartości 47,8 mln euro, podczas gdy w 2023 i 2022 roku wartość ta wynosiła po ok. 25 mln euro. W ujęciu wagowym import wzrósł niemal dwukrotnie, z 50 do ponad 100 ton. Trend utrzymał się również w 2025 roku, kiedy eksport za pierwsze dziewięć miesięcy osiągnął 53 mln euro.
Największy niemiecki producent, Ottobock, przyznaje, że Rosja odpowiadała w 2025 roku za 8,8 proc. globalnych przychodów firmy. Przedstawiciele spółki podkreślają jednak, że nie współpracują z rosyjskim resortem obrony ani wojskowymi szpitalami. Firma ograniczyła liczbę swoich placówek w Rosji z siedmiu do czterech, a jednocześnie otworzyła pierwsze centrum w Ukrainie. Jak tłumaczy rzeczniczka Merle Florstedt, wszystkie rosyjskie oddziały firmy pracują wyłącznie z klientami cywilnymi, ale jak łatwo się domyślić, trudno zweryfikować, co później dzieje się z protezami.
Nie jesteśmy tymi, którzy czynią rosyjskich żołnierzy zdolnymi do walki. Nasze produkty nie wspierają zdolności bojowej armii
Mówiąc krótko, choć Kreml chwali się "byciem liderem w dziedzinie protetyki", fakty pokazują coś innego. Rosyjski przemysł protezowy wciąż opiera się na imporcie z Zachodu, który paradoksalnie pozostaje jednym z niewielu kanałów współpracy technologicznej między Rosją a Europą po rozpoczęciu wojny.








