Nowe dane: Rosyjskie rezerwy czołgów topnieją w oczach
Od początku inwazji na Ukrainę z rosyjskich magazynów zniknęły tysiące czołgów, wozów bojowych oraz systemów artyleryjskich i choć Kreml wciąż stara się reanimować nawet najbardziej zardzewiałe wraki, eksperci nie mają wątpliwości, że era "łatwych rezerw" dobiega końca.

Jak zwracaliśmy uwagę już wiele razy, ze względu na olbrzymie straty ponoszone w Ukrainie, Moskwa zmuszona jest sięgać naprawdę głęboko do swoich magazynów. Wystarczy tylko spojrzeć na dane analityków wywiadu z grupy Oryx, którzy na początku lipca poinformowali, że wizualnie potwierdzono zniszczenie ponad 3,7 tys. czołgów (w rzeczywistości najpewniej dużo więcej). To sprawia, że Rosja odkurza stary sprzęt zalegający w magazynach, a na froncie pojawiają się nie tylko modernizacje starszych modeli T-80U i T-90A, ale nawet przestarzałe czołgi T-62 i T-55, często bez nowoczesnych ulepszeń.
A jak wygląda sytuacja obecnie? Rosyjskie magazyny sprzętu pancernego pustoszeją szybciej, niż przypuszczano, a przynajmniej tak sugerują najnowsze dane OSINT, na które powołuje się serwis Defence Blog. Według analizy przeprowadzonej przez niezależnego badacza Jompy'ego - opartej na zdjęciach satelitarnych i spisach z rosyjskich składów - liczba czołgów w magazynach spadła z ponad 7300 do niespełna 2900. Oznacza to, że ponad 4400 maszyn zostało już wyciągniętych z rezerw (część trafiła na front, a inne rozebrano na części). Co więcej, szacuje się, że jedynie około 23 proc. pozostałego sprzętu nadaje się jeszcze do użytku.
Desperackie łatanie strat
Dane pokazują, że najbardziej spektakularny spadek dotyczy czołgów T-72B, stanowiących niegdyś trzon rosyjskich wojsk pancernych, bo ich zapasy zmniejszyły się z 1478 do zaledwie 292 sztuk. Zapas czołgów T-62 został zmniejszony niemal o połowę, podczas gdy liczba maszyn z serii T-80, w tym T-80BV i T-80UD, spadła z ponad 1450 do około 292 egzemplarzy. Do walki trafiły nawet znacznie starsze modele, takie jak T-54 i T-55, które jeszcze niedawno uznawano za całkowicie przestarzałe.
Sytuacja wśród BMP i BMD, bojowych wozów piechoty i desantu, wcale nie wygląda lepiej. Ich liczba zmniejszyła się odpowiednio z ponad 7100 do 2579 oraz z 602 do zaledwie 166 egzemplarzy. Zapasy transporterów opancerzonych również się kurczą, obecnie mówimy o zaledwie 5 tys. pozostałych z ponad 11 tys. Rosyjska artyleria, zarówno samobieżna, jak i holowana, zanotowała podobne straty, tj. straciła prawie połowę przedwojennych zasobów.
Reanimacja staroci jest droga
Analitycy ostrzegają jednak, że kurczące się zapasy nie oznaczają końca rosyjskiego potencjału. "Każdy kadłub, który nie został całkowicie zniszczony, da się odtworzyć" - zauważa twitterowy kanał Waffentraeger, Moskwa wykorzystuje więc nawet skorodowane wraki jako surowiec do tzw. głębokich modernizacji - proces ten jest kosztowny, ale szybszy niż budowa nowego T-90M. Problem w tym, że coraz trudniej znaleźć sprzęt, który da się jeszcze przywrócić do życia, więc tempo odtwarzania sprzętu zacznie wkrótce gwałtownie spadać.
Nie możemy z satelitów ocenić, czy dany kadłub jest zdatny do naprawy, ale wiemy, że im gorszy jego stan, tym dłużej potrwa odbudowa
Mówiąc krótko, chociaż rosyjskie zakłady remontowe wciąż mają wystarczającą liczbę części, by działać jeszcze przez około rok, później źródło może wyschnąć. A to dla Kremla sygnał alarmowy, że wojna weszła w etap, w którym utrzymanie zdolności pancernych będzie wymagało coraz większych nakładów, a każda odbudowana maszyna będzie coraz bardziej prowizoryczna. Eksperci podkreślają, że Zachód musi jednak pamiętać, że Rosja nadal ma przemysłową zdolność do reanimowania starych pojazdów - arsenał się kurczy, ale magazyny nie są jeszcze puste.




![[QUIZ] 5 pytań, a większość ludzi nie daje rady. Przyjmiesz wyzwanie?](https://i.iplsc.com/000KOVNEY9GFV3SR-C401.webp)





