Polskie MiGi przechwyciły rosyjski samolot nad Bałtykiem. Oto jak reaguje NATO
Para polskich myśliwców MiG-29 przechwyciła nad Bałtykiem rosyjski samolot szpiegowski. Mimo że miało to miejsce w przestrzeni międzynarodowej, istniało zagrożenie dla bezpieczeństwa wielu lotów. Tego typu operacje są jednym z podstawowych zadań państw NATO przy akwenie Bałtyku. Przedstawiamy dokładniej jak wyglądała operacja polskich myśliwców oraz jak NATO reaguje na incydenty nad Morzem Bałtyckim.

Polskie myśliwce przechwyciły rosyjski samolot w przestrzeni międzynarodowej. Jaki był powód?
Jak zdradziło Dowództwo Operacyjne RSZ, we wtorek (28 października) dwa polskie myśliwce MiG-29 przechwyciły nad Bałtykiem rosyjski samolot szpiegowski Ił-20, który leciał w przestrzeni międzynarodowej na północ od Ustki bez włączonego transpondera oraz bez zgłoszonego planu lotu. Rosyjski samolot nie wleciał w polską przestrzeń powietrzną, jednak jego lot wymagał interwencji, gdyż naruszał bezpieczeństwo lotów nad Bałtykiem oraz miał miejsce blisko strefy powietrznej państw NATO.
Podczas standardowego przechwycenia, myśliwce podlatują do samolotu na odległość kontaktu wzrokowego, dając też sygnał do wycofania. Po tym eskortują maszynę do rosyjskiej przestrzeni powietrznej, często współpracując z sojuszniczymi myśliwcami, które przejmują samolot blisko własnej strefy operacji.
Na jakiej zasadzie chroni się przestrzeń powietrzną nad Bałtykiem
Ochrona Morza Bałtyckiego w ramach NATO to element misji Air Policing. Powierzona jest przede wszystkim państwom Sojuszu, które mają dostęp do tego akwenu. Za to, które dokładnie myśliwce mają odpowiedzieć na ewentualne zagrożenie nad Bałtykiem, odpowiada Centrum Operacji Lotniczych w niemieckim Udem, które podlega Dowództwu Sojuszniczych Sił Powietrznych AIRCOM. Polskie myśliwce MiG-29 poderwano 28 października ze względu na fakt, że mogły najszybciej zareagować na wykryty lot samolotu Ił-20.
Warto też wspomnieć, że w ramach NATO od 2004 roku prowadzona jest misja Baltic Air Policing, skupiona stricte na ochronie Bałtyku. Baltic Air Policing działa na zasadach rotacji, gdzie na okres trzech miesięcy do litewskiej bazy w Szawle na Litwie (od 2015 roku też bazy Ämari w Estonii) wysyłany jest przynajmniej jeden zagraniczny kontyngent sił powietrznych, wspierający lotnictwo państw bałtyckich. Polski kontyngent wysyłany był do tej pory 12 razy, ostatni raz 31 marca 2025 roku.

Warto też pamiętać, że patrolowanie strefy powietrznej nad Bałtykiem to nie tylko domena myśliwców. Praktycznie każdego dnia nad samym akwenem lub w jego pobliżu latają np. samoloty wczesnego ostrzegania różnych państw NATO jak amerykańskie E-3 Sentry czy P-8 Poseidon. Wraz z naziemnymi systemami radarowymi stanowią oczy Sojuszu, które pozwalają odpowiedzieć na możliwe zagrożenie.
Skąd startują samoloty NATO?
Do patrolowania i reagowania na zagrożenie nad Morzem Bałtyckim wysyłane są głównie myśliwce, które mogą jak najszybciej dotrzeć nad sam akwen w myśl zasady Quick Reaction Alert - Szybkiego Alertu. Jeśli akurat w powietrzu znajduje się myśliwiec, który może szybko odpowiedzieć, to on może zostać skierowany do akcji. Podstawowo jednak podrywane są samoloty z baz najbliżej samego Bałtyku. Mogą to być maszyny ze wspomnianych baz w Szawle i Ämari lub baza Rostock-Laage w Niemczech.
W przypadku Polski jest to 22. Baza Lotnictwa Taktycznego pod Malborkiem, gdzie stacjonują nasze ostatnie myśliwce MiG-29. Warto dodać, że baza pod Malborkiem regularnie gości kontyngenty z innych państw, które także reagują na wydarzenia nad Bałtykiem. Chociażby ostatni zagraniczny kontyngent w Malborku w postaci brytyjskich myśliwców Eurofighter i szwedzkich Gripenów, regularnie podrywano do przechwytywania rosyjskich samolotów nad Bałtykiem. Chociażby w jednym tygodniu 7-12 czerwca brytyjskie Eurofightery miały przechwycić aż 15 rosyjskich samolotów nad Bałtykiem.
Ile razy polskie myśliwce przechwytywały samoloty nad Bałtykiem?
Może to zabrzmieć dziwnie, ale przechwycenie przez polskie myśliwce rosyjskiego samolotu rekonesansu Ił-20 nie było czymś nadzwyczajnym. Loty rosyjskich samolotów wojskowych nad międzynarodowymi wodami Bałtyku stały się już regularne po aneksji Krymu w 2014 roku. Zwykle też są już "formalnością" pomiędzy Rosją a siłami NATO, gdzie obie strony testują swoje siły.
Niemniej w ostatnim czasie coraz więcej tego typu zdarzeń ma miejsce nad wodami terytorialnymi poszczególnych państw. W tym roku już dwa tego typu incydenty miały miejsce nad Polską. 11 lutego jeden rosyjski bombowiec Su-24 na około jedną minutę wleciał w polską przestrzeń powietrzną nieopodal Zatoki Gdańskiej na głębokość 6,5 kilometra. 13 czerwca samolot Ił-20 naruszył polską przestrzeń powietrzną w okolicach Bałtyku na głębokość 2 kilometrów.
Warto też wspomnieć, że 22 maja polskie myśliwce przechwyciły bombowiec Su-24 na wodach międzynarodowych, nieopodal polskiej strefy. Jak zdradził wtedy minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, rosyjski samolot miał wykonywać "prowokacyjne manewry". Biorąc pod uwagę regularne rosyjskie prowokacje, można założyć, że polskie myśliwce jeszcze będą podrywane do reakcji nad Bałtykiem co zawsze jest sygnałem wobec Rosji, który pokazuje gotowość od obrony.









