Rosjanie budują tajemnicze obiekty blisko granicy z Ukrainą
W rosyjskim obwodzie kurskim, strategicznym regionie graniczącym z Ukrainą, satelitarne zdjęcia ujawniły intensywne prace fortyfikacyjne i rozbudowę infrastruktury wojskowej. Według analizy wywiadu Ukrainy, na lotnisku "Halino" prawdopodobnie powstały wzmocnione hangary przeznaczone dla dronów uderzeniowych, które otoczone są osłonami ochronnymi i systemami obrony powietrznej.

Najnowsze obrazy, udostępnione przez projekt "Strategiczna Awionika Rosji", pokazują, jak Kreml dostosowuje się do trwającego konfliktu, na coraz większą skalę skupiając się na technologii bezzałogowej. Patrząc z punktu widzenia ukraińskiej ofensywy, która rozpoczęła się w sierpniu 2024 roku i trwała osiem miesięcy, takie inwestycje podkreślają desperację Moskwy w próbie obrony własnego terytorium.
Lotnisko, wcześniej praktycznie nieużywane, teraz stało się kluczowym węzłem dla ataków na Ukrainę, co czyni je priorytetowym celem dla Kijowa. W najbliższych tygodniach możemy spodziewać się licznych ataków na te instalacje. Szczegóły z obrazów satelitarnych wskazują, że na lotnisku "Halino" zbudowane hangary powstały z betonu oraz stali, i są zaprojektowane do przechowywania kosztownych dronów, takich jak Orion. Co ciekawe, ich wartość zbliża się do 1/3 ceny myśliwca MiG-29.
Rosjanie budują infrastrukturę dla dronów
Obserwatorzy zauważyli pozycje wyrzutni do dronów uderzeniowych oraz pojedyncze samoloty, w tym jeden MiG-29 i śmigłowiec Mi-8, co sugeruje, że baza ewoluuje w kierunku operacji zdalnych. W trakcie niedawnego ataku rakietowego z tego właśnie miejsca, na pozycje ukraińskich żołnierzy, wystartował dron Orion, wystrzeliwujący pociski "Banderol".
Eksperci oceniają, że te fortyfikacje mają na celu szybkie reagowanie na ukraińskie kontrataki, umożliwiając błyskawiczne wyprowadzanie uderzeń bez ryzyka utraty pilotów. Rosjanie, świadomi strat w konwencjonalnych siłach, stawiają na asymetryczną wojnę dronową, co zmienia dynamikę konfliktu w regionie.
Kreml stawia na drony uderzeniowe, by bronić Kurska
Obecnie sytuacja w regionie jest dramatyczna dla Kremla. Rosyjskie siły, wsparte przez północnokoreańskich żołnierzy, próbują odzyskać kontrolę, tworząc "strefę bezpieczeństwa" na granicy z obwodem sumskim. Według raportów, od 35 do 50 procent rosyjskich pocisków artyleryjskich w tym rejonie pochodzi z Korei Północnej, co wskazuje na głęboką integrację sojuszu Pjongjangu z Moskwą.
Mimo to, Ukraińcy utrzymują przyczółki, a ostatnie doniesienia z 26 października mówią o trzech zmechanizowanych szturmach Rosjan, które nie przyniosły przełomu. Zima, zbliżająca się nieubłaganie, może dodatkowo spowolnić operacje, ale dla Kijowa, Kursk to symbol odwetu i presji na Rosję. Wsparcie zewnętrzne dla Kremla staje się coraz bardziej widoczne. Kim Dzong Un, przywódca Korei Północnej, niedawno uhonorował rosyjskich "wyzwolicieli Kurska", chwaląc sojusz militarny i podkreślając jego znaczenie dla obu państw.
Północnokoreańscy żołnierze, obecni na polu walki w obwodzie kurskim, walczą ramię w ramię z Rosjanami, co budzi obawy o eskalację globalną. Tymczasem rosyjskie media twierdzą, bazując na wieściach przekazanych od samego generała Gierasimowa, że ukraińskie bataliony zostały okrążone w Pokrowsku, ale niezależne analizy, jak te z Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), podważają te rewelacje i uznają je jako propagandę.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 88 tys. obserwujących nasz fanpage - polub GeekWeek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!











