Ukraińcy zniszczyli Oresznika. Europa jest wobec niego bezradna
Okazuje się, że Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) oraz Główny Zarząd Wywiadu Ukrainy (HUR) ujawniły, że latem 2024 roku przeprowadziły udaną operację zniszczenia rosyjskiego pocisku balistycznego o nazwie Oresznik na terytorium Federacji Rosyjskiej. Przypominamy, że zarówno Ukraina, jak i kraje UE są bezradne wobec tej broni.

O tej spektakularnej misji powiedział, sam Wołodymyr Zełenski, podczas briefingu prasowego w Kijowie. Prezydent Ukrainy podkreślił, że akcja była "w 100 procentach skuteczna" i objęła współpracę z obcymi służbami wywiadowczymi. Pocisk, zdolny do przenoszenia głowic jądrowych, został zniszczony na poligonie Kapustin Jar w obwodzie astrachańskim, czyli kluczowym ośrodku testowym rosyjskiego uzbrojenia strategicznego.
To wydarzenie, ujawnione po ponad roku od operacji, stanowi cios dla moskiewskich planów eskalacji konfliktu, demonstrując skuteczność ukraińskiego wywiadu w głębi wroga. Operacja ta nie była przypadkowa, lecz częścią skoordynowanej strategii Kijowa, mającej na celu neutralizację zagrożeń nuklearnych ze strony Kremla, prawdopodobnie na zlecenie USA. Ukraińscy agenci, wsparci przez sojuszników z NATO, infiltrowali rosyjskie instalacje pod przykrywką, wykorzystując drony i precyzyjne ładunki wybuchowe do unieszkodliwienia wyrzutni.
Ukraińcy zniszczyli potężnego Oresznika
Jak podaje "The New York Times" w dzisiejszym wydaniu, zniszczenie Oresznika opóźniło rosyjski program o co najmniej sześć miesięcy, co daje Ukrainie i jej partnerom czas na wzmocnienie obrony powietrznej. To zadanie wywiadu, które łączyło sabotaż z cyberatakami, pokazuje ewolucję ukraińskiej taktyki od obrony do aktywnej ofensywy. Szczegóły operacji pozostają w dużej mierze tajne, ale szef SBU, Wasyl Maliuk, ujawnił, że celem była wyrzutnia pocisku Oresznik, uznawana za jeden z najbardziej zaawansowanych elementów rosyjskiego arsenału.
Według źródeł, akcja miała miejsce w ramach szerszej kampanii sabotażowej, mającej na celu opóźnienie rozwoju rosyjskich systemów rakietowych średniego zasięgu. Rosja, jak podaje Reuters, może produkować zaledwie sześć takich pocisków rocznie, co czyni zniszczenie jednego z nich znaczącym sukcesem dla Ukrainy. Zełenski dodał, że Oresznik ma zasięg do 5000 kilometrów i "martwą strefę" 700 kilometrów, co czyni go groźnym dla infrastruktury NATO, ale ukraińskie siły zdołały go unieszkodliwić zanim wszedł do pełnej służby.
Cała Europa drży wobec mocy pocisku Oresznik
Oresznik, znany po rosyjsku jako "Leszczyna", to hipersoniczny pocisk balistyczny średniego zasięgu (IRBM), po raz pierwszy użyty bojowo przez Rosję w listopadzie 2024 roku przeciwko ukraińskiemu przedsiębiorstwu obronnemu w Dniepropietrowsku. Kreml chwalił go jako broń nie do przechwycenia, zdolną do prędkości Mach 10-11 i wyposażoną w manewrujące głowice, które komplikują obronę powietrzną systemów jak Patriot czy SAMP/T.
Mimo to, eksperci tacy jak Mathieu Boulegue z Chatham House podkreślają, że Oresznik służy głównie celom propagandowym, zastraszając Zachód w odpowiedzi na pozwolenie Ukrainie na użycie zachodnich pocisków dalekiego zasięgu przeciwko celom w Rosji. Jego rozwój opiera się na modyfikacjach starszych systemów, jak RS-26 Rubież, co potwierdza analiza Pentagonu. W kontekście eskalacji, Rosja przygotowuje się do obrony swojego terytorium i bliskiego sojusznika, jakim jest Białoruś, na wypadek pełnoskalowej wojny z NATO.
Ukraina nie może się bronić przed Oresznikiem
Armia Kremla już w grudniu 2025 roku rozmieści na terenie kraju Łukaszenki potężne pociski Oresznik, które mogą przenosić głowice jądrowe. Ta broń będzie wycelowana w stolice krajów UE, co potwierdziła rzeczniczka białoruskiego prezydenta Natalia Ejsmont w rozmowie z agencją TASS. Analitycy ISW ostrzegają, że to podnosi widmo nuklearne, choć nie zmienia ono fundamentalnej równowagi odstraszania NATO.
Eksperc tłumaczą, że niszczenie Oresznika przez Ukrainę niesie daleko idące implikacje geopolityczne, osłabiając narrację Putina o niepokonanej armii i zmuszając Kreml do rewizji planów. Analitycy jak James J. Townsend z Center for a New American Security widzą w tym sygnał dla USA i Europy, by nie ustępować żądaniom Moskwy. Dla Kijowa to nie tylko militarny sukces, ale i dowód na zdolność do asymetrycznej odpowiedzi, co może zachęcić sojuszników do dalszego wsparcia. W regionie napięcie rośnie, a grudniowe rozmieszczenia na Białorusi zapowiadają nową fazę konfrontacji, gdzie hipersoniczne groźby Kremla spotykają się z determinacją Ukrainy.
Co ciekawe, obecnie tylko USA mają system, który może poradzić sobie z Oresznikiem. Chodzi o THAAD. Od jakiegoś czasu zabiegają o niego władze w Kijowie. Jednak USA na razie nie zamierzają rozmieszczać swojej skutecznej i tajnej technologii tak blisko granic Rosji.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 88 tys. obserwujących nasz fanpage - polub GeekWeek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!










