Scania porzuca ogniwa wodorowe na rzecz elektryki. Czy to już koniec wodoru?

Chociaż część ekspertów przewiduje, że wodór to zielone paliwo przyszłości, to najprawdopodobniej nie przyjmie się ono w samochodach ciężarowych, a przynajmniej zdaniem jednego z największych producentów takich pojazdów.

Wodór w roli paliwa naprawdę się rozkręca i choć minie jeszcze wiele lat, zanim będzie on dostępny w transporcie konsumenckim, to za sprawą wysiłków takich koncernów, jak choćby Toyota, staje się coraz powszechniejszy i wszyscy zaczynają doceniać jego zalety. Jest wygodny do przechowywania, transportu i eksportu, a do tego oferuje duże zagęszczenie energii i zero emisji, dzięki czemu ma szansę zrewolucjonizować także lotnictwo czy łodzie. Zdaniem wielu specjalistów jest również przyszłością transportu lądowego dalekodystansowego, bo jest w stanie utrzymać ogromne samochody w trasie dłużej niż silniki elektryczne, a do tego nie wymaga straty czasu na ładowanie akumulatorów. 

Reklama

Wygląda jednak na to, że nie wszyscy się z tym zgadzają, bo dla przykładu szwedzka Scania - jeden z największych producentów samochodów ciężarowych na świecie - postanowiła właśnie ograniczyć swoje prace badawcze w zakresie ogniw paliwowych i poświęcić więcej uwagi silnikom elektrycznym. A co warto tu podkreślić, Scania ma w swojej ofercie oba rozwiązania, więc nie jest to wróżenie z fusów, tylko decyzja poparta doświadczeniem. Producent ogłosił, że skłania się ku tym ostatnim, bo ogniwa paliwowe w niewydajny sposób korzystają z odnawialnej energii, a dodatkowe systemy są złożone i drogie w produkcji i utrzymaniu.

- Scania zainwestowała w technologie wodorowe i jest obecnie jedynym producentem samochodów ciężarowych, które oferuje takie rozwiązania klientom. Inżynierowie mieli wgląd we wczesne testy tych rozwiązań i będą ją kontynuować. Jednakże, dalsze czynności w zakresie korzystania z wodoru będą ograniczone, z tego względu, że potrzeba trzy razy więcej odnawialnej energii, żeby napędzić silnik z ogniwami paliwowymi w porównaniu do elektrycznych ciężarówek. Wiele energii marnuje się podczas produkcji, dystrybucji i konwersji na elektryczność. Naprawy i utrzymanie też trzeba przemyśleć. Koszt wodorowych pojazdów będzie wyższy niż elektrycznych, jako że ich systemy są bardziej złożone (...), a co więcej wodór jest lotny, dlatego wymaga więcej wysiłku, by zapewnić bezpieczeństwo - czytamy w oświadczeniu firmy. 

Przypominamy, że Scania już pod koniec ubiegłego roku eksperymentowała z hybrydowymi ciężarówkami z panelami słonecznymi, które miały wspierać silnik, pozwalając na oszczędności w zakresie paliwa na poziomie 5-20%, w zależności od warunków panujących na drodze, więc firma od dłuższego czasu myśli o bardziej zielonych rozwiązaniach. Wspomniane ciężarówki miały przyczepy o długości 18 metrów, co przekłada się na 140 m2 pokrytych panelami słonecznymi, bo mowa zarówno o bokach, jak i dachu. Koncern znalazł nawet partnera, który pomoże przetestować to rozwiązanie w praktyce, a mowa o szwedzkiej firmie Ernst Express, łączącej naczepę z hybrydowym ciągnikiem hybrydowym Scania.

Źródło: GeekWeek.pl/Scania

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy