Szkodliwe smoczki. BPA w produktach europejskich firm
Przecież nie zrobią produktów dla dzieci ze szkodliwego plastiku, prawda? Takie przeświadczenie towarzyszy większości klientów sięgających po butelki czy smoczki dla najmłodszych, tymczasem… zgodnie z badaniami laboratoryjnymi przeprowadzonymi przez czeską organizację konsumencką dTest, w smoczkach trzech znanych europejskich marek wykryto toksyczny bisfenol A, czyli związek powiązany z rakiem, otyłością i problemami z płodnością.

Jak zauważa redaktor naczelna magazynu dTest, Hana Hoffmannová, "smoczki to jeden z pierwszych produktów, jakie rodzice kupują swojemu dziecku. Nikt nie spodziewa się, że już od pierwszego dnia może ono mieć kontakt z substancją zaburzającą gospodarkę hormonalną". Niestety często tak właśnie jest, co ujawniły nowe badania konsumenckie - eksperci wykryli obecność bisfenolu A (BPA) w smoczkach dla niemowląt produkowanych przez trzy znane europejskie firmy: Philips, Curaprox oraz Sophie la Girafe.
Smoczki dla dzieci ze szkodliwym BPA
Przypomnijmy, że to syntetyczna substancja chemiczna stosowana głównie w przemysłowej produkcji polimerów, jak tworzywa poliwęglanowe i żywice epoksydowe. Jak możemy przeczytać na stronie stacji sanitarno-epidemiologicznych, materiały te są stosowane w wielu produktach konsumenckich: tuszach, tekstyliach, farbach i klejach, sprzęcie elektronicznym, materiałach budowlanych, zabawkach, karoserii samochodowej, urządzeniach medycznych i materiałach dentystycznych, a także… opakowaniach żywności, np. w plastikowych butelkach wielokrotnego użytku, butelkach do karmienia i pojemnikach do przechowywania żywności.
Warto tu odnotować, że w Unii Europejskiej dozwolone stężenie BPA to maksymalnie 10 µg/kg, ale wszystkie produkty będące przedmiotem analiz w Czechach były reklamowane jako "BPA-free" lub wykonane z "naturalnego kauczuku", jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Naukowcy kupili 19 smoczków dziecięcych w sklepach w Czechach, Słowenii i na Węgrzech oraz dwa na platformie internetowej Temu (wyprodukowane przez firmę Foshan City Saidah Baby Products).
Producenci (nie) reagują
Aby odtworzyć warunki panujące w ustach niemowlęcia, umieścili każdy smoczek w roztworze sztucznej śliny na 30 minut w temperaturze 37°C, a otrzymany ekstrakt poddano analizie w celu określenia zawartości bisfenoli. Testy laboratoryjne wykazały obecność chemikaliów o działaniu endokrynnie czynnym, które mogą zaburzać rozwój płciowy, wpływać na płodność, powodować otyłość czy zwiększać ryzyko nowotworów, w trzech smoczkach europejskich firm.
Najwyższe stężenie, tj. 19 µg/kg, wykryto w smoczku Curaprox Baby Grow with Love Soother - producent natychmiast wycofał wadliwe partie z rynku i zaoferował zwroty pieniędzy. Philips Avent Ultra Air 2 µg/kg mieścił się w normie, ale firma pomimo tego twierdzi, że jej produkty przechodzą rygorystyczne kontrole i są wolne od BPA. W przypadku Sophie la Girafe stwierdzono 3 µg/kg, co marka uznała za ilości "nieistotne".
I eksperci alarmują, że obecne regulacje unijne faktycznie pozwalają na takie "zachowanie" producentów, bo chociaż BPA zakazano w butelkach dla niemowląt, w smoczkach nadal może się pojawiać, mimo że dzieci mają z nimi częstszy i dłuższy kontakt. Jak podkreśla Karolína Brabcová z czeskiej organizacji Arnika: "To nielogiczne i niebezpieczne. Potrzebne są surowsze przepisy chroniące dzieci przed chemikaliami zaburzającymi gospodarkę hormonalną".









