Blue Origin z zarzutami o dyskryminację w pracy

Słynna firma kosmiczna należąca do miliardera Jeffa Bezosa została oskarżona o „toksyczne warunki pracy”. Jak wynika z zarzutów – przedsiębiorstwo stawia redukcję kosztów ponad bezpieczeństwo, a także nie reaguje na objawy nękania oraz seksizmu.

O całej sytuacji poinformowali zarówno obecnie zatrudnieni, jak i byli pracownicy firmy. Jak wynika z opublikowanego oświadczenia, Blue Origin, które obecnie zatrudnia ponad 3000 osób, od lat nie reaguje na szerzące się objawy rasizmu, seksizmu i nękania. Argumentem jest także bagatelizowanie bezpieczeństwa pracowników, kosztem redukcji wydatków.

W wywiadzie dla CBS Mornings, była szefowa działu komunikacji w Blue Origin podkreśliła, że w firmie od pewnego czasu była zauważalna rosnąca presja na pracownikach. Dotyczyła ona coraz częstszego podkręcania tempa pracy, kosztem zdrowia zatrudnionych osób. Wszystko w ramach rywalizacji z konkurencyjnymi firmami Elona Muska oraz Bransona. Kobieta stwierdziła także, że nigdy nie zaufałaby statkom Blue Origin w kwestiach bezpieczeństwa.

Reklama

Do całej sytuacji szybko odniósł się oficjalny rzecznik firmy, który zapewnił, że firma nigdy nie tolerowała jakiejkolwiek dyskryminacji oraz sytuacji podchodzących pod nękanie. Przedsiębiorstwo zapewnia nawet własną, anonimową linię bezpieczeństwa, która umożliwia niezwłoczne zbadania każdej tego rodzaju sprawy.

Zachodnie media zwróciły także uwagę, że zarzuty ujrzały światło dzienne w momencie wzmożonej rywalizacji pomiędzy firmami Blue Origin, SpaceX oraz Virgin Galactic. Nie wykluczone, że oskarżenia zostały wystosowane "celowo".

 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Blue Origin | dyskryminacja | Jeff Bezos
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy