Czy przez problemy amerykańskiego oddziału T-Mobile zginęły dwie osoby?

Jak donosi Dallas Morning News, ze względu na brak możliwości połączenia się z numerem alarmowym, spowodowany awarią sieci amerykańskiego oddziału T-Mobile, w Dallas doszło do śmierci dwóch osób.

W ubiegłym tygodniu, użytkownik sieci zadzwonił pod 911, zgłosić, że mężczyzna śpiący w jego domu przestał oddychać. Jego połączenie zostało natychmiast przerwane i nie był w stanie dodzwonić się do dyspozytora w ciągu kolejnych 20 minut. Dopiero godzinę później mężczyzna trafił do szpitala, jednak już wtedy został uznany za zmarłego. 

Podobny incydent zdarzył się w ostatnią sobotę. Niania, która zauważyła problemy z oddychaniem u 6-miesięcznego dziecka próbowała bezskutecznie połączyć się z numerem alarmowym przez 30 minut. Niemowlak niedługo później zmarł w szpitalu. W czasie kiedy opiekunka próbowała nawiązać połączenie, centrum alarmowe zostało obciążone głuchymi telefonami. 

Reklama

Podobne awarie nie są niczym nowym w Dallas. Zastępca szefa policji, Jesse Reyes, powiedział, że problem zaczął się pod koniec ubiegłego roku, kiedy pod 911 zaczęły wydzwaniać "telefony duchy" zarejestrowane  w T-Mobile. Służby zablokowały podejrzane numery, co wydawało się pozornie skutecznym rozwiązaniem. Wkrótce, doprowadziło to jednak do powyższych tragedii. Przedstawiciele amerykańskiego oddziału T-Mobile zapewniają, że na miejsce wysłali specjalistów, którzy już uporali się z problemem.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Smartfon
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy